piątek, 1 marca 2013

27. L'enseignement cz. 1

   Tak jak obiecałam dodaję dzisiaj rozdział 27. Powiedziałam, że będzie dzisiaj, więc z pierwszą częścią się wyrobię do 24.00 ;p a pozostałe dwie części, będą trochę później, czyli późną nocą, wczesnym rankiem - zależy jak kto patrzy.
    Długo mnie nie było więc już nawet nie pamiętam komu miałam odpisać i kogo mam powiadamiać. Chyba muszę zrobić listę, dlatego jeszcze raz ( ostatni, na prawdę ) proszę osoby o podanie czegokolwiek, żeby je powiadomić. Jeśli tego chcą oczywiście. 
    Podziwiam Was, że jeszcze nie tolerujecie i jesteście tak wytrwali w czekaniu na rozdziały, na prawdę to bardzo miłe, chociaż wiem, że Was denerwuję i przepraszam po raz setny, ale i dziękuje Wam ; ). 
Witam nowe osoby, które komentowały poprzednią notkę i te które nie komentowały, a gdzieś tam są. Nie będę Was zamęczać moimi wstępami, powiem tylko, że się za Wami stęskniłam i zapraszam na pierwszą część : ). 
AHA ! - W rozdziale 27 będzie dużo Darena i Sally'ego, wiem, że niektórzy się ucieszą. 

_________________________________________________________________

        Dzień 1 lipca zbliżał się dużymi krokami, na szczęście wszystko było już przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Został jeszcze tydzień, na ewentualne poprawki, czy wpadki. Denerwowałem się niemiłosiernie, ręce trzęsły mi się za każdym razem jak tylko pomyślałem o pokazie, a zachowanie Milo dobijało mnie jeszcze bardziej. Chłopak był oazą spokoju, jak gdyby nic nie miało się stać. Jakbyśmy nie mieli zaprezentować kolekcji pod szyldem jednego z największych, współczesnych projektantów.
- Ja zemdleje. - powiedziałem i pokręciłem nerwowo głową. Siedzieliśmy właśnie z Darenem w Starbucksie, popijając gorącą kawę z bitą śmietaną, która chociaż trochę miała poprawić mi humor.
- Przestań. Będę tam z Tobą, Milo też będzie, jesteś otoczony ludźmi, którzy będą Cię wspierać. Więc.. - przerwał i pstryknął mnie palcem w nos. - luzik słońce. - parsknąłem i przymknąłem oczy chcąc uciec.
- Oglądałeś to co Ci wysłałem ? - zapytał.
- Hym.. nie ? Nie wchodziłem ostatnio, więc nie wiem nic.
- Oh to wejdź! Genialny zespół, zobaczysz, spodoba Ci się na pewno.
- Ok, może trochę się oderwę od...
- Ciiii ! - przerwał mi i uniósł duży, biały kubek. - Jesteśmy na pysznej kawie, relaksujemy się i nie rozmawiamy o pracy, ani o szkole. No.. chyba że chcesz mi coś powiedzieć o Twoim księciu. - uniósł sugestywnie brwi, a ja znów się zaśmiałem. Oh Daren, jak to miło, że zawsze jesteś kiedy Cię potrzebuje.
- Nie, mój książę jest zajęty. Pracą.
- Oh, no ta tyle seksownych modeli wokół niego...
- Yhm.
- Pewnie nie może się od nich opędzić. - droczył się ze mną.
- Daj spokój.
- Słyszałem, że modele w swoim środowisku, czują się bardzo swobodnie i..
- DAREN. - mój wzrok zgromił go, a dziewczyna siedząca obok, aż się odwróciła, by zobaczyć kto jest powodem takiego hałasu.
- Słucham? - jego uśmiech sięgał niemal od jednego ucha, do drugiego.
- Mieliśmy nie rozmawiać o pracy... - zaśmiał się, ale na szczęście nic już nie powiedział.

  *  *  *

- Kochanie ! Co chcesz na obiad ? - donośny głos mojej mamy rozniósł się po domu.
- Obojętne ! - odkrzyknąłem i zabrałem się za ponowne przeszukiwanie Facebooka. Siedząc w domu i rozmyślając nad życiem, czasami wpadają nam do głowy różne pomysły. Czasami te gorsze, a czasami lepsze. Mój był.. niedorzeczny. Ale planowałem doprowadzić go do skutku. W końcu, raz człowiek żyje. Tak oto widniał przede mną fanpage Sally'ego Coen'a.I co teraz ? No właśnie... Nie miałem pojęcia co dalej. Polubić ? W porządku, można polubić, ale to nie było szczytem odwagi na jaką się zdecydowałem. Napisać ? Zanim sklecę kilka zdań, to zima nas zastanie. Mógłbym polubić zdjęcie, ale to zbyt... sam nie wiem.
- Zrobić Ci lemoniadę ?! - usłyszałem z dołu, przez co oderwałem się na chwilę od moich myśli.
- TAK! - odkrzyknąłem i szybko, bez zastanowienia napisałem kilka słów na jego tablicy.

" Nie licz na nic, co związane jest ze mną " jedna z najlepszych rad, jaką ktoś podarował mi w życiu.

    Gdy kliknąłem enter, serce podskoczyło mi do gardła. Jestem idiotą, nawet nie wiem po co to napisałem, po co go zaczepiam i dlaczego do cholery cały czas o nim myślę !

Długo czekać nie musiałem, za chwilę na ekranie pojawiło się powiadomienie, odetchnąłem z ulgą, gdyż po prostu ktoś polubił mojego durnego posta.
- Przyniosłam Ci herbatkę kochanie. - mama wparowała do pokoju, jak zwykle nie kłopocząc się, żeby zapukać. Kiedyś na prawdę zastanie mnie w sytuacji, której będę się wstydził do końca życia.
- Mogłabyś czasami zapukać, wiesz, gdybym na przykład..
- Proszę Cię, nawet nie masz z kim. Nathaniela tu nie ma, więc nie ma zagrożenia, że wpadnę na was migdalących się, a innego kandydata na horyzoncie nie widzę.
- MAMO. - opadłem na poduszki i zakryłem twarz dłońmi. Ona zawsze potrafiła mnie dobić.
- No już, już, masz herbatkę, obiad za dziesięć minut, wiec się pośpiesz.
Odgłos zamykania drzwi zderzył się z odgłosem dzwonka telefonu.
- Nie dacie mi żyć dzisiaj. - sapnąłem i podniosłem słuchawkę.
- Halo?
- Cześć. - usłyszałem kobiecy głos.
- Eee Elly ? Hej..
- Tak, dzwonię do Ciebie żeby pogadać. A właściwie to się spotkać z Tobą.
- Ze mną , ale po co ?
- Po prostu. Pogadać.Masz dzisiaj czas ?
- Tak pewnie, o dwudziestej może być ?
- No jasne, to w parku, przy fontannie.
- Ok, to do zobaczenia.
- Pa.
       Nie powiem, że ten telefon mnie nie zdziwił, ponieważ zdziwił i to bardzo. Elly od kiedy pogodziła się z Nathem nie przebywała z nami. Co prawda ich stosunki nie były już bojowe, ale... tak jakby ich nie było. Traktowali się jak zwykli znajomi ze szkoły, co tez było dziwne, ale nie chciałem się w to wtrącać, w końcu to nie moja była dziewczyna.

 *  *  *

         Równo o dwudziestej zjawiłem się w parku, rozejrzałem się wokół, ale nie Elly nie było. No tak, przecież jak zwykle musi się spóźnić półtorej godziny. Usiadłem na pobliskiej ławce, wsłuchując się w plus fontanny. Na dworze było przyjemnie ciepło, przez co mogłem się trochę zrelaksować.
- Cześć. - usłyszałem za sobą. O, jednak popracowała trochę nad swoją punktualnością.
- Hej. Nie wierzę.. - spojrzałem na zegarek. - tylko dziesięć minut spóźnienia ! Brawo Crack !
- Pracuję nad sobą Halley ! - zaśmiała się i przysiadła obok.
- To o czym chciałaś pogadać ?
- O Nathacie.
- No tak, mógłbym się tego spodziewać.
- Słuchaj.. ja po prostu nie wiem jak wygląda sytuacja między mną a nim. Pogodziliśmy się no i.. i nic! Pomyślałam, że może wiesz coś... - spojrzała na mnie błagalnie.
- Elly. Wiem o co Ci chodzi, bo widzę jak sytuacja wygląda, ale nic na to nie poradzę. Ja ostatnio nie rozmawiam aż tak często z Nathem. On... no sama wiesz.
- Tak, wiem.. znalazł królewicza. - westchnęła i zaczęła bawić się swoimi długimi włosami. - Tylko kurde, ja nie chce z nim być, na prawdę, ale brakuje mi go. Chciałbym z nim czasami porozmawiać, a w szkole.. tam jest Milo, jak tylko chce zagadać do Natha, to niemal widzę jak zabija mnie wzrokiem.
- Daj spokój, aż tak źle nie jest... - powiedziałem, po czym przed oczami stanęły mi wszystkie sceny, kiedy to miałem wrażenie, że Milo za chwilę odprawi na mnie egzekucję. - Chociaż. Masz rację. - dodałem, a ona parsknęła i poklepała mnie po plecach.
- Oh sam widzisz Daren.
- Crack ale to zdrowa zazdrość. Milo zależy na Nathacie, a nam nic do tego.
- Tak, ale o przyjaciołach też mógłby pamiętać.
- Słuchaj oni tworzą kolekcję dla Marca Jacobsa, na prawdę nie mają czasu, to nie tak że zapomniał..
- Co !? Jaką kolekcję ?! - jej oczy wyglądały niemal jak spodki.
- No tak...
- I nic mi nie powiedział ! No tak po co ! Do cholery jasnej ! Ja już na prawdę się dla niego nie liczę. Jeszcze pokaz mody ! Nienawidzę go, nawet mnie palant jeden nie zaprosił ! - miałem wrażenie, że Elly za chwilę eksploduje, nawet pożałowałem, że jej to powiedziałem.
- Spokojnie, może pójdziesz po prostu ze mną ? Jako osoba towarzysząca ? - zaproponowałem, gdyż zrobiło mi się jej nawet szkoda. Wiedziałem, że uwielbia modę i chętnie poszłaby na takie widowisko, szczególnie, że jednym z projektantów miał być jej były chłopak, który został nieodzywającym się do niej przyjacielem.
- Na prawdę ? - jej oczy jeszcze bardziej się powiększyły, a dodatkowo zaczęły niemal świecić.
- Tak, na prawdę. To co, idziemy razem ?
- Oh pewnie ! Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! - rzuciła się na mnie i wyściskała, niemal łamiąc mi wszystkie żebra, taka mała, a jednak ma siłę.

 *  *  *

     Dzwoniący telefon nie dawał mi spokoju. Zmusiłem się do wstania z łóżka i podejścia do biurka, na którym go zostawiłem.
- Halo ?
- Hej słoneczko !
- O.. hej. - uśmiechnąłem się, słysząc znajomy głos. - Co tam Kelly ?
- Dawno nie rozmawialiśmy, w zasadzie od kiedy zwiałeś do apartamentowca. Może się spotkamy? Masz czas ?
- W zasadzie to tak... może dzisiaj około siedemnastej w starbucksie obok mojego domu ?
- W porządku, będę ! Do zobaczenia.
- No pa.
    Już rozbudzony podążyłem do łazienki, żeby się odświeżyć. Cieszyłem się na to spotkanie, było małą odskocznią od tego, co ostatnio się działo, od całego szumu, modeli, szycia, upinania i innych pierdół. Z Kelly znowu mogłem poczuć się, jakbyśmy byli małymi dziećmi, które nie przejmują się jutrem i żyją z dnia na dzień.

       Czas szybko zleciał i mogłem w końcu wyjść z domu i podążyć na spotkanie z przyjaciółką. Dzień był wyjątkowo parny, więc cienka koszulka, którą miałem na sobie, grzała niczym gruby, wełniany sweter. Zahaczyłem o sklep i kupiłem zimną wodę, czując suchość w ustach. Szybko pokonałem dalszą drogę i wszedłem do starbucksa, na szczęście nie spóźniony. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale nie zauważyłem dziewczyny.

- Dzień dobry, co podać ?
- Eeem.. - spojrzałem na przystojnego bruneta, mógł być nawet młodszy ode mnie. - Frappuccino poproszę.
- Mogę prosić imię ? - uśmiechnął się słodko, ukazując dołeczki w polikach.
- Nathaniel. - odwzajemniłem uśmiech i zapłaciłem za kawę. Muszę przyznać, że chłopak był całkiem interesujący. Właściwie, to nie wiem od kiedy zacząłem zwracać taką uwagę na płeć przeciwną. Mężczyźni nigdy mnie nie interesowali, nie miałem potrzeby przyglądania się im, analizowania, tak na prawdę nie widziałem świata poza dziewczynami. Uwielbiałem ich długie włosy, pełne usta, zapach, nawet makijaż, który ładnie podkreślał ich urodę. A potem wszystko się zmieniło. Zmieniło się odkąd... Tak. Cholerny Milo zmienił moje życie. Czasami mam wrażenie jakbym zamienił się z kimś miejscami, jakbym to nie był ja. Nie chodzi o to, że źle czuję się w swojej skórze, że nie odpowiada mi... bycie biseksualistą, ale... czuję jakby mój dotychczasowy świat legł  w gruzach, a jego zgliszcza pozostały. Stary, zburzony świat, który już nie istnieje, daje o sobie znać i czasami kłóci się z tym nowym, a najgorsze jest to, że nie widziałem sposobu, żeby te dwa światy ze sobą pogodzić.
W drzwiach zobaczyłem Kelly, uśmiechnąłem się do niej i pomachałem, aby mnie zauważyła. W tym samym czasie, mój telefon się rozdzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz - Milo.
- Hej słoneczko. - nade mną stała Kelly, w błękitnej, cieniutkiej sukience.
Odrzuciłem połączenie, trzymając dwa światy z dala od siebie.


  *  *  *

- Siedzimy tu już trzy godziny mój drogi ! - zaśmiała się i odgarnęła mi włosy z czoła.
- Dobrze mi się z Tobą rozmawia i nawet nie wiem kiedy ten czas leci.
- Mi z Tobą też.
- Jak tam z twoją weterynarią ?
- A bardzo dobrze ! Dostałam się, zaczynam studia od października. - upiłem łyk kawy, słuchając jej jedwabnego głosu. Lubiłem dziewczęce głosy, Elly taki miała, Kelly też, z kolei w męskich, głębokich było coś pociągającego, tajemniczego.
- O to świetnie gratuluje!
- Tak, do tego będę studiować tutaj, wiec będziemy mogli się częściej spotykać. Wiem, że się cieszysz.
- Jakbym mógł się nie cieszyć. - odruchowo ścisnąłem jej dłoń i uśmiechnąłem się, na prawdę szczerze, mając nadzieję na częstsze spotkania.
 Spojrzałem w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły i było to moim błędem. Do Starbucka weszła właśnie Elly, o dziwo z Riną. Skąd one do cholery się znały? Miałem jednak zgubną nadzieję, że mnie nie zauważą.
- O... no proszę. - bardzo zgubną.
- Hej? - uśmiechnąłem się niezdarnie do Elly, która właśnie podeszła do naszego stolika.
- O ja Cię ! Nath ! Boski, piękny, od Darena! - Rina pojawiła się zaraz przy niej, z ogromnym uśmiechem na twarzy. Miałem wrażenie, że jest typem człowieka, któremu nigdy on z twarzy nie schodzi.
- To Wy się znacie ? - powiedziałem równocześnie z Elly, przez co zapadła chwilowa cisza.
- Ja z Riną chodzimy do tego samego klubu muzycznego. A Wy? - odparła Elly
- My... z klubu, z imprezy takiej jednej. Eee w każdym razie dawno się nie widzieliśmy! Co tu robicie ? - szybko zmieniłem temat, nie chcąc aby Rina wyskoczyła potokiem słów, o tym jak to się dobrze bawiliśmy w gejowskim klubie, kiedy to wkładałem język do gardła mojemu przyjacielowi, a taki jeden gość chciał mnie przelecieć na oczach wszystkich gości. Myślę, że Kelly byłaby nieco zdezorientowana.
- A co się robi w starbucksie? Przyszłyśmy na kawę młocie. - Niebieskowłosa przekręciła oczami z dezaprobatą.
- Nathaniel, może przedstawisz mnie swoim koleżanką. - Jestem idiotą, tak wiem, ale ze stresu zapomniałem całkowicie o tym, że one nie wiedzą o swoim istnieniu. Trzeci świat, łączy się z tym pierwszym, albo pierwszy z trzecim, może z drugim... Sam już nie wiem, w ilu światach żyję.
- Ah tak, przepraszam. Kelly to jest Rina i Elly. Elly, Rina to jest Kelly. No i po sprawie. Może się przysiądziecie ?
- Pewka ! - Rina od razu zajęła miejsce na przeciwko blondynki.
- To ja pójdę po kawę.
- Dzięki Krakersiku!
- Krakersiku ? - zapytałem, zupełnie nie wiedząc co się wokół mnie właśnie dzieje. Wyglądało na to, że te dwie, bardzo dobrze się znały.
- Aaa no od nazwiska się wzięło... Pasuje do niej jest słona, krucha, ale smaczna i pożywna. - zaśmiała się i wzruszyła ramionami. Ona była niemożliwa, radosna, pogodna i chociaż czasami jej nie rozumiałem, potrafiła być lekarstwem na smutek, niewątpliwie.
- Trzymaj młoda. - Elly postawiła kubek przed koleżanką i sama usiadła, na przeciwko mnie.
- To w zasadzie... Wy się znacie z imprezy, obydwie z Nathem ? - wtrąciła się Kelly, przysuwając się nieco do mnie. Spojrzałem na swoją byłą dziewczynę i tego pożałowałem. Była dzisiaj nie w sosie. Doskonale o tym widziałem, w końcu dosyć długo byliśmy razem i potrafię rozpoznać pewne alarmy i znam różnicę pomiędzy : "mam okres", "chce mi się płakać" a " zaraz Ci wpierdole". Aktualnie zapowiadało się na to ostatnie, ale przecież ja nic nie zrobiłem!
Usłyszałem głośne parsknięcie, ale na pewno nie było to standardowym parsknięciem kogoś kto właśnie został rozśmieszony, to brzmiało bardziej jak "Dziewczyno, o czym Ty mówisz, wstań i zamknij drzwi od drugiej strony".
- Nie, ja znam Natha zdecydowanie lepiej.
- Zdecydowanie, co masz na myśli ? - drążyła blondynka. Ells znów spojrzała na mnie i uśmiechnęła się nieszczerze.
- Byliśmy parą, w pełnym, dogłębnym i intensywnym słowa tego znaczeniu.
- Oh...
- No nie gaadaj ! Parą parą ?! - Rina ożywiła się, czego bardzo się bałem, miałem ogromną nadzieję, że nie palnie nic głupiego. W razie czego uchwyciłem jej wzrok i pokiwałem lekko głową, aby się nie wygadała.
- Taaak. Parą-parą.
- A dlaczego już nie jesteście razem ? Jeśli mogę spytać oczywiście. - Miałem ochotę udusić blondynkę, pierwszy raz w życiu chciałem, żeby się nie odzywała, o nic nie pytała i nie drążyła tego tematu.
- Ależ oczywiście ! - nie mając wyboru kopnąłem Elly lekko w kolano, skrzywiła się, ale nie dała po sobie poznać, ze coś jest nie tak. Jej wzrok znów podążył do mnie. Błagałem wszystkich świętych aby tego nie mówiła. - Przyłapali nas w szkole na ostrym seksie w kiblu i stwierdziliśmy, że razem jesteśmy zbyt niemoralni. - Omal nie wyplułem kawy i nie spadłem z krzesła. Jezusie ! Bałem się, że w oczach Kelly zostanę gejem, dla odmiany zostałem kolesiem który posuwał swoją dziewczynę w szkolnym kiblu. Świetnie. Po prostu fantastycznie.
- Oh... Nie wiedziałam, że Nath...
- Co, nie wiedziałaś, że uprawiał seks ? Nie jest prawiczkiem. Oooo to, to Cię mogę zapewnić !
- Elly ! Przestań. - warknąłem na nią niemiło. Już na prawdę nie mogłem z nimi wytrzymać. Jedna zachowywała się jak najgorsza suka, a druga jak chcąca wiedzieć wszystko przylepa.
- O co Ci chodzi ? Twoja.. koleżanka ? Bo nawet nie wiem kto to jest, zapytała, to jej odpowiadam.
- Koleżanka. - zapewniłem.
- Chuj mnie to. - niebieskowłosa wzruszyła ramionami, a ja straciłem cierpliwość.
- Dziewczyny przepraszam Was na chwilkę. Ells na zewnątrz. - wskazałem drzwi i zaciągnąłem ją żeby móc w spokoju porozmawiać.
Oddaliliśmy się trochę od wejścia, żeby nie zakłócić spokoju przybywającym gościom. Na zewnątrz na szczęście zrobiło się już trochę mniej parno i nie czułem się jak na pustyni, nie mogąc swobodnie zaczerpnąć powietrza. Dziewczyna stanęła na przeciwko mnie, z założonymi rękoma i buntowniczą miną. Miałem wrażenie, że za chwilę mi przyłoży, albo mnie skopie.
- O co Ci chodzi ? - zapytałem, starając się utrzymać swobodny ton.
- Jesteś palantem wiesz.
- W porządku, ale dokładniej o co ?
- O to jak się zachowujesz!
- Ale co ja robię ? - zdziwiłem się, przestępując z nogi na nogę.
- Masz mnie głęboko w dupie. Słyszałam, że nie masz czasu, ale jakoś dla blondyny czas masz ! - dziewczyna rozpoczęła gęstą gestykulację, przez co wiedziałem, że w końcu dowiem się dokładnie o co chodzi i dlaczego jest na mnie taka wściekła.
- Ale jak to mam Cię w dupie ? Oczywiście, że nie mam ! O czym Ty mówisz?
- Nath ! Zastanów się! Ok pogodziliśmy się, było fajnie, miałam nadzieję, że coś się zmieni. Już dawno wybaczyłam Ci to co mi zrobiłeś i myślałam, że będziemy do siebie dzwonić, spotykać się. Wiem że jesteś zajęty kimś i nie mógłbyś mi poświęcać tyle czasu, ile przedtem, bo byłoby to niemożliwe, ale czasami chciałabym zwyczajnie pogadać! Nawet o pieprzonym pokazie mi nie powiedziałeś!
- Elly.. to nie tak... ja po prostu... Nie wiem. Byłem zabiegany, jestem cały czas...
- Nath błagam Cię, całe życie jesteś zabiegany i co ? Teraz nawet olewasz Darena !
- Wcale nie olewam Darena ! - obruszyłem się, bo wcale ta nie było. Ja i Daren po prostu trochę mniej się widywaliśmy, ale tylko dlatego, że nie miałem na to, aż tyle czasu. Dzwoniliśmy do siebie! Czasami... ale on miał swoje życie i uciekał w nie. Nawet nie wiem jak to się stało, ale...
- Przestań pieprzyć. Masz nas gdzieś. Ja wiem. On. W porządku, ale nie zapominaj o przyjaciołach. Ja Cię cholernie kocham i wiele bym dla Ciebie zrobiła. Przypuszczam, że Daren kocha Cię jeszcze mocniej, ale Ty widzisz tylko jego.
Odetchnąłem ciężko, nie wiedząc co powiedzieć. Czułem się jak ostatni cham. Elly po części miała rację, zaniedbałem swoich przyjaciół, ale to nie tak, że chciałem to zrobić, że ich odtrąciłem. Sytuacja w moim życiu się skomplikowała, sam nie wiem gdzie mam być, z kim rozmawiać, przyjaźnić się, komu ufać, który ze światów wybrać. Chciałbym połączyć wszystkie światy w jeden.
- Nie chodzi o to, że widzę tylko jego... On jest zazdrosny, o Ciebie, o Darena, widzę to, ale nie w tym rzecz. Elly życie mi się pojebało i nie wiem co z nim dalej zrobić.
- Kochanie od tego masz nas, mnie i Darena, przecież wiesz, że możesz nam powiedzieć wszystko. - podeszła do mnie i wtuliła swoje małe ciało w moje. Objąłem ją i przymknąłem oczy.
- Wiem, jestem dupkiem.
- No. Nie zaprosić mnie na taki pokaz... to chamstwo. - obydwoje parsknęliśmy śmiechem, przez co atmosfera się rozluźniła.Elly odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy, przez co poczułem jak znane mi ciepło, rozlewa się wewnątrz mnie.
- Nie zapominaj o nas kochanie.
- Nie będę. - obiecałem i pocałowałem ją w polik i chwyciłem za dłoń. - Chodź, bo Rina rozniesie knajpę i moją koleżankę.
- Tak właściwie, to gdzie się poznaliście z Riną ? - zapytała splatając ze mną palce.
- W gej klubie. - odparłem bez ogródek, przez co dziewczyna się głośno zaśmiała.
- Okej, nie pytam. A blondi ?
- To przyjaciółka z dzieciństwa, w zasadzie dziewczyna, szczenięca, pierwsza miłość. - wyjaśniłem i przepuściłem dziewczynę w drzwiach.
- Uuu.. niebezpiecznie. - syknęła i skierowała się do stolika.
Dziewczyny rozmawiały w najlepsze, a raczej to Rina mówiła, a Kelly słuchała, jednak nie zauważyłem żadnych zniszczeń, ani uszczerbku na zdrowiu, u kogokolwiek.
- O wróciliście ! W końcu! - jej chyba nigdy nie kończy się energia.
- Wszystko wyjaśnione ? - Kelly obdarzyła mnie najsłodszym uśmiechem, jaki miała w zanadrzu.
- Tak, tak, już tak. - mrugnąłem do niebieskowłosej, a ona z o wiele lepszym humorem, przybiła mi piątkę.

*  *  *
    Cały wieczór snułem się z kąta w kąt, nie mając co ze sobą zrobić. Oglądanie telewizji mi się znudziło, a od laptopa rozbolały mnie oczy. Próbowałem przeczytać książkę, ale po dwóch rozdziałach zrezygnowałem, nie chcąc pogrążać się w nieszczęśliwej miłości, która pewnie zakończyła by się śmiercią obydwu kochanków i zapewniam nie było to "Romeo i Julia"! Do Natha nie miałem zamiaru dzwonić, uznając, że na pewno jest zajęty, do pokazu zostały trzy dni, więc nie chciałem mu przeszkadzać. Elly pewnie wyrwała się z domu i balowała gdzieś z koleżankami, w końcu mieliśmy wakacje. Ja siedziałem w domu, w zasadzie leżałem na łóżku, wsłuchując się w "Glad You Came " zespołu The Wanted. Tak wiem, same hity.
The sun goes down  
The stars come out  
And all that counts Is here and now  
My universe will never be the same 
I'm glad you came
I'm glad you came
Słońca nie ma, gwiazdy są, z tą różnicą że nikt nie przyszedł. Cóż moje życie bardziej pasowałoby do piosenki "Trouble Is" zespołu Turboweekend. 
Trouble is...
Trouble is...
Trouble is that you don't care
Trouble is...
Trouble is...
Trouble is that you don't care
 
       Jestem beznadziejnym przypadkiem. Jak mogę myśleć o osobie, której nawet nie znam, która jest arogancka, nieprzyjemna i uważa się za lepszą ode mnie jednostkę. Poza tym jest wredny, chamski i nie wiem co w nim mogłoby być takiego fascynującego... 
Po raz kolejny doczołgałem się do laptopa i włączyłem piosenkę Sally'ego, przez którą moje serce topniało, żeby za chwilę zacząć skakać jak oszalałe. Zastanawiałem się, dlaczego on nigdy nie poszedł do żadnego show muzycznego, które pomogłoby mu się wybić. Nie oszukujmy się, ale takie programy są bardzo przydatne, szczególnie, że w Nowym Jorku możliwość zaistnienia muzyka, bez pomocy telewizji, jest nikła. 
Z ciekawości sprawdziłem, co się dzieje na fanpage'u. Przecież to całkiem normalne. Zwykły research. 
-  O BOŻE. - niemal wrzasnąłem, przez co od razu zatkałem usta dłonią i przybliżyłem się do laptopa, aby utwierdzić się w tym co zobaczyłem. Moim oczom ukazało się zaproszenie i nowa wiadomość, od... 
Sally Coen (Private)
      Wstrzymałem oddech i jeszcze raz dobrze się temu przyjrzałem. Zanim pochopnie przyjąłem zaproszenie, drżącymi dłońmi sprawdzałem jego profil. To był on. Jak w mordę strzelił. Nie dowiedziałem się wiele, bo jego konto dla nieznajomych było zablokowane, ale to był na pewno on, czułem to. Gdy spojrzałem na znajomych, utwierdziłem się w przekonaniu, że nie jest to podszywacz, jednak nie miałem pojęcia co robił tam Milo... Oni się znali ? W sumie Milo był modelem... projektuje... zna dużo ludzi... Nie ważne. Sally do mnie napisał! O.. mój... Boże... 
Otworzyłem wiadomość, przełykając co i raz ślinę. Zachowywałem się jak rozhisteryzowana małolata, która oczekuje wyznań od swojego wybranka, mimo że Sally żadnym moim wybrankiem nie był i nie będzie. Zwyczajnie... byłem ciekawy. 



1 komentarz:

  1. I w takim momencie zakończyć........jak dobrze że od razu kontynuacja :D
    Renata

    OdpowiedzUsuń