piątek, 1 marca 2013

27. L'enseignemen cz 2



    Słuchajcie nie wiem dlaczego, ale rozmowa na czacie, po wklejeniu, nie chciała się wytłuścić. Lepiej by to wyglądało, ale nic nie poradzę, treść jest ta sama ; )
Aha i zmieniłam tło jak widzicie. Po prostu mi się już przejadło to zdjęcie, ale w tematyce się utrzymałam ; P
Rozdziały są przeniesione do zakładki na górze :
L'enseignemen.
________________________________________________________________                  


                                 Sally Coen ( Private ) : Stajesz się moim stalkerem

    No i wyznania miłości poszły w pizdu. Przecież mogłem się spodziewać, ze ten cham i arogant napiszę mi coś wrednego. Nie mogło być zwykłe " Cześć " , " Jak się masz ? " lub "Co słychać?". Nie, nie mogło. On od razu musiał zrobić ze mnie zboczeńca. Jak ja go nienawidzę!


Daren Halley : Pieprze Cię!

Napisałem w pośpiechu, zupełnie nie zastanawiając się nad sensem tych słów. Gdy dotarło do mnie to, co właśnie napisałem, miałem ochotę wyrzucić laptopa przez okno i podążyć za nim, skracając moje marne życie.

Sally Coen ( Private ) : Nie sądzę.

       Gdy doszła do mnie nowa wiadomości, byłem niemal pewny, że za chwilę skończę ze sobą. Ze wstydu poliki paliły mnie, jakby ktoś mnie przypalał na ruszcie, a nogi zdrętwiały i nawet ich nie czułem. Nie wiedziałem co mam mu odpisać, nie chciałem zrobić z siebie idioty, ponownie, ani też nie chciałem zostawiać go bez odpowiedzi. Rozprostowałem nogi, spotykając się z ogromnym bólem i czułem jakbym miał we krwi przemarsz mrówek. W zamian za to, problem rozwiązał się sam. Przyszła nowa wiadomość.

Sally Coen ( Private ) : Co robisz poza fantazjowaniem o mnie ?

Gdybym miał wściekliznę, to piana wisiałaby mi do pasa. Co za kretyn! Jak on może tak bezczelnie się zachowywać. Zero taktu, zero uprzejmości, bezczel!

Daren Halley : Słucham !? Ja o Tobie ? Chyba śnisz.

Odpisałem, czym prędzej. Nie daruje mu tego i nie dam się z siebie wyśmiewać. Niech sobie będzie przystojny, niech pięknie śpiewa, ale nie zmieni to tego, że go nie znoszę !

Sally Coen ( Private ) : Nie wiedziałem, że jesteś małolatem.

Daren Halley : Za to ja wiedziałem, że jesteś przed trzydziestką. Życie Ci się kończy.

Sally Coen ( Private ) : Zaczyna mój drogi, zaczyna.

Z jednej strony byłem na niego wściekły, na prawdę. Jednak była jeszcze ta druga strona, która nie chciała kończyć tej rozmowy. Miałem dziwną ochotę poznać go, nawet mógłbym przyjąć wszystkie zaczepki i docinki, abym tylko mógł zaznać rąbka świata Sally'ego.

                                             Sally Coen ( Private ) : Jak tam Twój kochaś ?

                                         Daren Halley : A co Cię to obchodzi ? Zazdrosny ?

Jedyne o czym myślałem to: nie daj się sprowokować. O dziwo nerwy mi odeszły, czułem się w miarę spokojnie i nie ekscytowałem się  jak piętnastolatka. Chociaż nie zaprzeczę, że ta skromna wymiana zdań była przyjemnym doświadczeniem.

                  Sally Coen ( Private ) : W końcu nie zaprzeczasz. Mówiłem, że nie jestem gejem.

                                      Daren Halley : A ja mówiłem, że to tylko mój przyjaciel.

Chyba nigdy nie uwolnię się od wizerunku - Nathaniel to mój chłopak. Ludzi, którzy pytają o to raz mogę znieść, mamę która trąbi o tym, gdy tylko sobie przypomni... niekoniecznie - ale nie mam wyboru, za to Sally'ego trąbiącego o tym, za każdym razem jak rozmawiamy, nie zniosę i co lepsze, wcale nie muszę.

             Sally Coen ( Private ) : Mam nadzieję, że twój język nie zaznacza terenu tam, gdzie   nie powinien tego robić?

To były zdecydowanie złe tematy do rozmowy, szczególnie z nim. Kogo jak kogo, ale jego mój język nie powinien interesować.

                                                     Daren Halley : Co masz na myśli ?

                              Sally Coen ( Private ) : Nie chcę paść ofiarą seksualnej przemocy.

A delikatnie może być ? Niemal zacząłem piać z rozpaczy gdy zadałem sobie w myślach to pytanie.

                              Sally Coen ( Private ) : Intymnie, nastrojowo i w półmroku...

Teraz na prawdę wydałem z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, miałem tylko nadzieję, że nie obudziłem całego domu. Moje poliki znów zaczęły mnie piec, a serce waliło jak młotem. O Czym on w ogóle mówił? To znaczy... Po cholerę on mi to mówił?! Na prawdę nie chciałem wiedzieć co on wyprawia w łóżku, jaki lubi seks i czego pragnie. Spłonąłem jeszcze bardziej, gdy uświadomiłem sobie, że przygryzam wargę, wpatrując się w te słowa.

                                           Daren Halley : Po co mi mówisz takie rzeczy ?

            Sally Coen ( Private ) : Bo Cię to zawstydza, rumienisz się, nie wiesz co masz zrobić i co odpowiedzieć, a nie chcesz kończyć tej rozmowy, dlatego uprzyjemniam Ci tę chwilę.

Teraz czułem się jakby czytał mi w myślach. Powinienem zacząć się go obawiać. Był zaskakująco... nieprawdopodobny. Nie spotkałem jeszcze nigdy takiego człowieka, który zmieniałby moje nastawienie, do swojej osoby, w kilka sekund. W jednej chwili się zachwycałem, w drugiej miałem ochotę go zabić, a za chwilę płonąłem rumieńcem.

                                              Daren Halley : Bo to niezręczne.

     Sally Coen ( Private ) : Zapominam, że jesteś dzieckiem i temat seksu jest zawstydzający.

     Daren Halley : Oh na prawdę przestań już mi mówić, jakim to jestem dzieckiem. Wcale nie jesteś dużo starszy. Poza tym nie interesuje mnie Twoje życie seksualne, to Twoja sprawa i nie powinieneś mi o tym mówić, szczególnie, że się nie znamy.

    Odpisałem, mając nadzieję, że Sally zaprzestanie swoich prób upokorzenia mnie. Przekręciłem się na łóżku i przykryłem kołdrą, kładąc laptopa na udach. Sięgnąłem po mrożoną herbatę i dopiero poczułem, jak suche gardło miałem.
    Wiadomość długo nie przychodziła, miałem wrażenie, że sobie poszedł. Rzuciłem jaśkiem, trafiając w kontakt. Nigdy nie chciało mi się wstawać, żeby zgasić światło, dlatego rzut do kontaktu wyćwiczyłem bezbłędnie.
     Oczekiwanie się przedłużało, a ja stawałem się niecierpliwy, po piętnastu minutach, w końcu okienko się zaświeciło.

               Sally Coen ( Private ) : Skoro nie możesz mieć, to chcę Ci dać chociaż wiedzę.

                                     Daren Halley : Myślałeś nad tym dziesięć minut ?

                                   Sally Coen ( Private ) : Nie, musiałem wyjść z psem.

O, pan bezdusznik ma pieska. No proszę, podobno Ci którzy kochają zwierzęta, są dobrymi ludźmi. Bardzo chciałem w to wierzyć.

Daren Halley : Też się na nim wyżywasz ?

Sally Coen ( Private ) :  Nie, nie zdradzam mu moich tajemnic łóżkowych.

 
    Szczerze i bez ogródek zaśmiałem się, gdy przeczytałem tę wiadomość. Mimo, że była to kolejna zaczepka, to chyba zacząłem się do tego przyzwyczajać. Jeśli chciałem z nim rozmawiać, musiałem przyjąć to, jaki dla mnie był. Szczególnie, że to mogła być nasza ostatnia taka rozmowa, w końcu z nim nigdy nic nie wiadomo.

Daren Halley : Ale mi tajemnice.

    Kusiłem los, byłem tego świadomy i zacząłem się zastanawiać, czy oby wszystko ze mną w porządku. Może po prostu pragnąłem powrotu rumieńców, które zdążyły już zniknąć, a może miałem nadzieję na to, że to teraz ja go pomęczę. W każdym razie rozmowa mogła się zrobić ciekawa.

Sally Coen ( Private ) : Sugerujesz, że jednak Cię to interesuje.

Daren Halley : Seks mnie interesuje, jak każdego zdrowego i młodego chłopaka.

Sally Coen ( Private ) : Chciałbym się kiedyś kochać w deszczu.

Daren Halley : Uwielbiam deszcz.

    To był właśnie mój błąd, zanim pomyślałem, to pisałem. Czy ja na prawdę muszę być taki ? Nie mógłbym czasami przemyśleć tego co mam zamiar napisać? Pomijając moją nieroztropność, on był... romantyczny ? Sally i romantyzm, to wręcz niemożliwe.

Daren Halley : To znaczy... po prostu go lubię

Dodałem, gdy zobaczyłem, że minęły dwie minuty, odkąd mi nie odpisuje. Wiem, dramatyzuje, ale w dwie minuty można na prawdę wiele zrobić.

Sally Coen ( Private ) : Dzieciak

Daren Halley : Słucham ?

Sally Coen ( Private ) : Gdy tylko powiesz coś dwuznacznego zaraz się z tego wykręcasz. Dzieciak.

      Wcale tak nie było! Ja po prostu nie chciałem go urazić. To znaczy wyraźnie stwierdził, że jest hetero, ja też się nie określiłem, chociaż widocznie nie musiałem, skoro tak twardo mnie zaklasyfikował.

Daren Halley : Przestań i wcale się nie wykręcam, po prostu nie chce żebyś sobie coś pomyślał.

Sally Coen ( Private ) : Czyli, żebym pomyślał, że chciałbyś się ze mną kochać w deszczu ?

Moja twarz paliła. W głowie mi szumiało i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że on się nieźle bawi. Nie rozumiałem go, nie wiedziałem czego ode mnie chce, dlaczego rozmawia ze mną w ten sposób i co się stało z jego zamkniętym światem.

Daren Coen : Wiesz na żywo nie jesteś taki odważny i nie mówisz aż tak dużo o sobie.

Sally Coen ( Private ) : Wolę pisać, niż mówić. Poza tym na żywo mógłbyś się nie powstrzymać, a tak musisz radzić sobie sam, słodki.       

     Wewnętrznie umierałem,  przekręciłem się na brzuch, zaczynając czuć niebezpieczne motylki w brzuchu i mrowienie w jego dole. Ten dupek nazwał mnie słodkim. Do tego sugeruje, że ja..
      Zagryzłem wargę i wyskoczyłem z łóżka, po cichu schodząc na dół. Przekroczyłem próg kuchni i migiem wyjąłem z niej zimne piwo. Zawróciłem do pokoju, przeskakując po trzy stopnie. Wpadłem z powrotem i zamknąłem się na klucz. Nie wiem po co, nie wnikajcie. Ułożyłem się na brzuchu i upiłem łyk zimnego piwa.

Daren Halley : Nie mam powodów, żeby sobie radzić.

Sally Coen ( Private ) : I dlatego tyle mi nie odpisywałeś ?

   Upiłem kolejny łyk piwa, duży łyk, chcąc się trochę rozluźnić. Nie mogłem uwierzyć, że nasza rozmowa wciąż trwa, do tego... JAK trwa.  

Daren Coen : Poszedłem po piwo, nie martw się nic mi nie jest.

Sally Coen ( Private ) : Czyżby Ci się gorąco zrobiło ?

Daren Coen : Mamy lato.

      Odparłem wymijająco, opróżniając butelkę do połowy. Półlitrowe piwo było całkiem dobrym dla mnie rozwiązaniem. Może się podpiję i usnę, zaprzestając rozmów o seksie, z osoba której nie znoszę.

Sally Coen ( Private ) : Znowu to robisz ha.

Daren Halley : Dlaczego chcesz rozmawiać o seksie ?

Sally Coen ( Private ) : Bo Ty tego nie chcesz.

Daren Halley : Skąd ta pewność ?

    Tym razem nie miałem ochoty i planów, aby się wycofać z tego co napisałem, nie byłem w końcu dzieckiem i takie tematy nie były dla mnie nowością. Zwyczajnie nie chciałem rozmawiać o tym z nim, tym który... jest zbyt interesujący, bym mógł krążyć wokół takich tematów, nie stresując się. Ale jeśli chciał, proszę bardzo. Ja i moje półlitrowe piwo przeżyjemy.      

Sally Coen ( Private ) : Wymarzone miejsce do kochania ?

     Parsknąłem, nawet trochę spodziewając się jakiś pytań, w końcu to był Sally, musiał mnie "zawstydzić" lub poniżyć.  W pewien sposób nie przypuszczałbym, że jest zdolny w taki dosyć, hym, delikatny sposób o tym rozmawiać. Nie mówił jak duża ilość mężczyzn , " wyruchałem " , " zaliczyłem", "pieprzyłem". W jego "kochaniu" było coś...na kształt uroku. Eh, Sally uroczy, ze mną jest już na prawdę źle.

Daren Halley : Chcesz się bawić w pytania ? W porządku. Dach wieżowca, o zmroku.

Kiedy pierwszy raz poszedłeś z kimś do łóżka ?  

Sally Coen ( Private ) : Z chęcią się z Tobą zabawię. Jak miałem dwadzieścia lat, nie śpieszyłem się. Najlepszy pocałunek?

          Przyznam, że nie wiedziałem jak odpisać na to pytanie, ponieważ mój najlepszy pocałunek przeżyłem z Nathanielem, kiedyś byliśmy u niego w domu, jak zwykle szturchaliśmy się i łaskotaliśmy na łóżku. Było to po fakcie, jak dowiedział się że jestem gejem. Przedtem nigdy nie zapędzaliśmy się do tego stopnia, aby całować się w taki sposób, jaki później wiele razy to robiliśmy. W końcu Nath usiadł na mnie i przytrzymał moje dłonie, abym przestał go łaskotać. Spojrzał na mnie i przygryzł wargę, zbliżając swoją głowę do mojej. Pamiętam jak moje serce zaczęło łomotać. Leżałem bezwładnie i czekałem co zamierza zrobić. Gdy zbliżył się na wystarczającą odległość, musnął delikatnie moją dolną wargę zębami i zaśmiał się figlarnie. Zawsze kojarzył mi się z takim małym chochlikiem, który narozrabia i wszystko zostawi w nieładzie, tak jak to zawsze robił ze mną. Jego wargi pokryły moje i zatopiły się w leniwym pocałunku. Malinowy smak ust, który poczułem zachęcił mnie do dalszej gry, dlatego rozchyliłem usta, a Nath zwinnie wsunął swój język, trącając mój. Niemal jęknąłem, czując przyjemne dreszcze. Nie wiem kiedy moje dłonie znalazły się na jego tyłku, a jego pod moją koszulką. Pogłębiał pocałunek i wił się na mnie, niczym mały kot. Ciało napierało, a ja nie mogłem się powstrzymać. Jego język był szybki i zwinny, a dłonie niesamowicie mnie rozpalały. Całowaliśmy się bez opamiętania, zapominając o coraz bardziej gęstniejącej atmosferze. Nath zsunął dłoń na moje krocze i ścisnął je, przez co, tym razem nie powstrzymałem głośnego jęku, ścisnąłem jego pośladek, a biodra wypchnąłem w kierunku dłoni. Gdy poczułem jak zaczyna rozpinać mój pasek, nagle otrzeźwiałem. -Kochanie, nie, nie..

- Proszę, chcę... - wychrypiał wtedy, przez co jeszcze trudniej było mi się powstrzymać, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić, nie kiedy mam szansę zepsuć przyjaźń.

-  Słonko schlebiasz mi, ale nie. Będziemy tego żałować. Kocham Cię, jesteś moim przyjacielem, a teraz przestańmy. - widziałem na jego twarzy zawód, ale wiedziałem, że dobrze postąpiłem, nie mogłem postawić go w takiej sytuacji. On zawsze coś robił, a później było tego konsekwencje, z którymi czasami nie mógł sobie poradzić.

-   Ale nie idź. Połóżmy się i poleżmy tak razem. - położył się obok mnie i nakrył nas cienkim kocem, pamiętam, że wtedy usnęliśmy, a rano było jak dawniej, jak gdyby nic nie zaszło.

Sally Coen ( Private ) :  Nie całowałeś się nigdy ? Czy usnąłeś ?

Daren Halley : Nie, po prostu to miłe wspomnienie. Dosyć niedawno. Na łóżku, nic aż tak nadzwyczajnego, ale osoba odpowiednia, dlatego uważam go za najlepszy. 
Czy mógłbyś z kimś iść do łóżka bez miłości ?

Sally Coen ( Private ) : Bez miłości tak, ale musiałbym do tej osoby czuć nić sympatii, nie potrafiłbym przespać się z kimś, komu na mnie nie zależy.
Jesteś z kimś związany ?

      Coraz bardziej zaczynałem go lubić. Podczas rozmowy internetowej, wydawał się zupełnie inną osobą, niż tą którą prezentował na co dzień. Muszę przyznać, że dało się z nim rozmawiać i to całkiem sensownie. Wydawał się być... czuły i mieć jednak uczucia, których tak szukałem.
Daren Halley : Nie. Jesteś zakochany ?

Sally Coen ( Private ) : Już nie.

     Dostałem krótką odpowiedź, bałem się trochę, że Sally w końcu się zorientował, że otworzył się nieco przede mną i że niepotrzebnie to zrobił.

Daren Halley : Koniec pytań ?

Sally Coen ( Private ) : Na żywo nie będę z Tobą tak rozmawiał.

Ta wiadomość nieco mnie zdziwiła, była odstępstwem od naszej wymiany zdań i ponownie nie wiedziałem co ma na myśli, mówiąc mi że nie zamierza ze mną rozmawiać.

Daren Halley : Dlaczego ? Boisz się ?

Sally Coen ( Private ) : Nie, nie potrafię.

Daren Halley : Jak to nie potrafisz?

Sally Coen ( Private ) : Nie drąż.

Daren Halley : Skoro możesz pisać, to co wcześniej pisałeś, to napisz mi też, dlaczego nie zamierzasz ze mną rozmawiać na żywo!

      Tego już było za wiele, najpierw ze mnie szydzi, mam wrażenie że mnie nienawidzi, chociaż mnie zupełnie nie zna. Później zabiera mnie na przejażdżkę swoim samochodem, potem jednak każe się nie zbliżać, za chwilę rozmawia ze mną na czacie i sugeruje, ze chciałbym się z nim kochać w deszczu, a po chwili twierdzi, że nie będzie ze mną na żywo rozmawiał ! Przecież to jakaś paranoja !

Sally Coen ( Private ) : Pisze piosenki, tak jest po prostu łatwiej i łatwiej mi jest pisać, nie potrafię rozmawiać i nie chcę rozmawiać.

Daren Halley : Ale później je śpiewasz.

Sally Coen ( Private )  : To co innego.

Daren Halley : W takim razie jak się kiedyś będziemy widzieć, zacznij mi kurwa śpiewać, może wtedy wydusisz z siebie więcej, niż tylko pokażesz mi, że jestem nic nie wartym gnojem.

Sally Coen ( Private ): Daren przestań.

Pierwszy raz zwrócił się do mnie po imieniu. Po raz pierwszy wymówił moje pieprzone imię i to tak. Drań, drań, drań, w takim momencie.

Daren Halley : Proponuję się pożegnać, mi już się znudziła ta gadka, szczególnie że nie prowadzi do niczego.

Sally Coen ( Private ) : A czego Ty oczekiwałeś?

    No właśnie czego ja oczekiwałem... Przecież to Sally. On ma mnie głęboko w poważaniu. Jestem dla niego tylko zwykłym dzieciakiem, który zaprząta mu głowę, przerywając tryb tworzenia piosenek, które nigdy nie będą hitami. Stawałem się wredny.

Daren Halley : Zwykłej, zwyczajnej rozmowy, w cztery oczy. Nie musiałeś się martwić nie rzuciłbym się na Ciebie i Cię nie skrzywdził. Geje nie pieprzą się na prawo i lewo, z każdym kto się nawinie, a szczególnie z heterykami, którzy są na tyle opryskliwi, by Ci z którymi rozmawiają, poczuli się jak nic niewarte ziarenko piasku.

     Nie wiem dlaczego, aż tak się zdenerwowałem, może dlatego że byłem zmęczony, ale siedziałem z nim do drugiej w nocy i rozmawiałem o seksie, a może o to, że dla niego poszedłem w nocy po to piwo, żeby mieć więcej odwagi i swobodniej z nim pisać ? Może o to, że wbiegałem po trzy stopnie, żeby mu szybciej odpisać, albo o to że opowiadałem o rzeczach, które powinni wiedzieć tylko przyjaciele ? Po czym co dostałem ? Nie będę z Tobą rozmawiał, bo nie potrafię.

Sally Coen ( Private ) : Przestań tak pisać, proszę Cię.

Daren Halley : Ty prosisz? Nie rozśmieszaj mnie.

Sally Coen ( Private )  : Słuchaj staram się być miły. Nie przeginaj.

Daren Halley : Oh, spieprzaj. .

Sally Coen ( Private ) :Dobranoc.

Jedyne co ujrzałem, to napis "offline", nadszedł czas by opanować nerwy i iść spać.

2 komentarze:

  1. Po okresie posuchy (dłuuuugim) wreszcie czuję się dopieszczona, ale rozdział skomentuję dopiero po przeczytaniu części III. Tak wiec czekam ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta rozmowa jest rewelacyjna. Idę czytać dalej :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń