środa, 17 października 2012

26. L'enseignement

Witajcie. Szczerze to współczuje ludziom, którzy czytają jeszcze moje opowiadanie. Ja sama nie znoszę jak ktoś dodaje notki w takim ślimaczym tempie, ale cóż takie życie. Studia i praca to obowiązki, a blog jest przyjemnością. Notkę dodaję, bo jestem chora i siedzę w domu. Dlatego przepraszam za błędy, ale nie mam już siły jej sprawdzać. Część była napisana dosyć dawno, druga dzisiaj. W sumie wyszła chyba całkiem długa, dlatego na długość na pewno nie możecie narzekać.
Pozdrawiam Was i życzę miłego czytania. ; )



- Chcesz gorącą czekoladę ? – zapytała mama, gdy tylko wszedłem do kuchni. Kolejne nudne popołudnie dłużyło mi się niemiłosiernie.
- Nie. – podążyłem w stronę lodówki, mając nadzieję, że znajdę tam coś ciekawego. Niestety jedynym, co zwróciło moją uwagę , był jogurt i truskawki. Wyjąłem obydwa produkty i zacząłem robić swoją przekąskę. Mimo, że nie patrzyłem w stronę rodzicielki, wiedziałem, że mi się bacznie przygląda. W końcu żyłem z nią już dwadzieścia lat.
- To może zrobić Ci coś bardziej pożywnego do jedzenia? – jeszcze raz spróbowała nawiązać ze mną konwersację, jednak ja pokręciłem tylko głową i przelałem jogurt do dużego kubka i zabrałem się za krojenie truskawek. 
Niech nie zmyli Was to, co robię w tej chwili. Ja wcale nie potrafię gotować. Na całe szczęście obsługa noża, idzie mi całkiem nieźle.
- Stało się coś? – zapytała w końcu. Wiedziałem, że nie wytrzyma.
- Ty musisz wszystko wiedzieć co ? – zaśmiałem się pod nosem, kręcąc głową z politowaniem. Moja mama była bardzo bliską mi osobą. Potrafiła mnie zrozumieć, nawet jeśli moje poczynania były skrajnie głupie. Wspierała mnie i robi to wciąż, nawet jeśli jej troska , czasami jest dosyć wnerwiająca, to i tak wiem, że wszystko to jest wynikiem miłości. Z ojcem było inaczej, nie rozmawialiśmy za dużo, co prawda nie było między nami zgrzytów, ale nigdy mu się nie zwierzałem.
- Chłopaku! Wiesz przecież, że się martwię. – podeszła do mnie i oparła się o blat, po czym uszczypnęła mnie w policzek, co było jej dziwnym zwyczajem, od kiedy tylko pamiętam.
- Tak wiem, to nie nowość. – wrzuciłem pokrojone truskawki i wrzuciłem brudne naczynia do zlewu.
- Gary się same nie zmyją. – spojrzała na mnie groźnie, wzruszyłem ramionami i wyszedłem z kuchni, słysząc tylko donośne sapnięcie. Wiedziałem, co się stanie za kilka sekund , dlatego czym prędzej pobiegłem w stronę pokoju. Zanim do niego dotarłem, usłyszałem głośny krzyk, a w całym domu rozległ się stukot bosych stóp, powiedziałbym dom przeżył małe turbulencję, ale nie będę ryzykował starty głowy. Jednym słowem, mama zaczęła za mną biec.
- DAREN!!! – nie zdążyłem usiąść na łóżku, a drzwi już stanęły otworem. Grubsza kobieta, o kręconych, krótkich włosach i brązowym, świdrującym spojrzeniu sapała, stojąc w progu, niczym rozjuszony byk. 
- Tak mamo ? – zapytałem uśmiechając się z nad kubka z jogurtem, przy okazji włączyłem telewizor, z głośników poleciała piosenka Maroon 5 „Hands All Over”, rzuciłem okien na ekran.
Ahhh jaki ten facet był pociągający, gdybym go spotkał, to..
- Kochanie. Co się dzieje? – w ciągu sekundy była przy moim łóżku, gdzie przycupnęła. Jej głos diametralnie się zmienił, był łagodny i zapraszający do rozmowy, a wzrok niemal anielski. Dlatego ta kobieta była niesamowita. Nawet jeśli się na mnie wydarła i tak wiedziałem, że za chwilę będę jej ukochanym synkiem.
- Maaamoo. – jęknąłem i spojrzałem na ekran telewizora, widząc ruchy piosenkarza zagryzłem wargę, żeby się za bardzo nie uśmiechać.
- Przestań się patrzeć na Adama, bo to i tak nie Twoja liga. – szturchnęła mnie w ramię, a ja spojrzałem na nią buńczucznie, po czym powróciłem do podziwiania.
- Nawet jeśli, to mogę sobie popatrzeć. – Mama od dawna widziała, że jestem gejem. Co prawda, na początku miała z tym nie mały problem, jednak z czasem się do tego przyzwyczaiła, a raczej ja powoli próbowałem ją do tego przyzwyczaić. Nigdy nie przyprowadziłem chłopaka do domu. Nigdy nie widziała mnie, jak obściskuje się z facetem, no chyba, że był to Nath, ale to już inna sprawa. Nie miałem także żadnych gejowskich pornosów, ani gazet, więc nie było szansy, że się na nie natknie. Po prostu, starałem się nie zrazić jej do środowiska homoseksualnego i najwyraźniej mi się to udało. Nie zraziła się. Mało to, ona pokochała to środowisko. Teraz nie miała już z tym zupełnie problemu. Swobodnie rozmawiała ze mną o facetach, o pocałunkach i zbliżeniach z nimi, o tym jak to jest… Chociaż, może  słowo „rozmawiała”, nie jest tutaj odpowiednie. Ona za wszelką cenę próbowała wyciągnąć ze mnie te informacje. Z marnym skutkiem. Jednym słowem : stworzyłem potwora na własne życzenie. Na całe szczęście trzymała się jednej zasady: Nikomu ani słowa. Nie lubiłem rozgłaszać wszem i wobec, że wolę facetów. Tak na prawdę wiedziała tylko mama, tata, który z owego faktu nadal nie był zadowolony i Nath, no i moi byli partnerzy i wolałem, żeby tak zostało.
- No dobra. – odezwała się w końcu. Tak, nadszedł czas, na rozmowę. Wiedziałem, że się już nie wywinę. - Mów.
- Przestań. – z ekranu zniknął Adam, co niemal spotkało się z moim jękiem zawodu. Tym razem na ekranie zobaczyłem półnagiego Jared’a Leto, na co uniosłem brew, w akcie aprobaty.
- A Ty przestań się w końcu na nich gapić. – wskazała palcem na telewizor i podążyła za moim wzrokiem. - Boże co to, jakiś program muzyczny dla gejów? – Zaśmiałem się i odrzuciłem gdzieś pilota. – Nathaniel?
- Co Nathaniel ? – spojrzałem na nią w końcu, tracąc z przed oczu boskie ciało piosenkarza.
- No nie wiem, pokłóciliście się ?
- Nie, a dlaczego mielibyśmy ?
- Nie wiem! Po prostu jesteś dziwny jakiś. A.. coś u Was ruszyło ? – zapytała niepewnie.
- MAMO! NIC nie ruszyło i NIC nie ruszy, bo nie ma CO ruszać. – wiedziała, że nie znosiłem tematu Natha. Wmówiła sobie kobieta, że coś do niego czuję i tak już zostało. Nie wypieram się, że tak nie jest, ale przecież nie musi wiedzieć o wszystkim ! Ja też chcę mieć coś tylko dla siebie.
Nie raz mówiłem jej, że Nath jest hetero, że nawet jeśli by mi się podobał, to nic by z tego nie wyszło. Oczywiście mama musiała wiedzieć swoje. Gdy pierwszy raz weszła do pokoju, gdy Nath leżał na mnie, swoją drogą wtedy nawet nie wiedział, że jestem gejem, przez cały dzień chodziła z wielkim bananem na twarzy, jakbym co najmniej powiedział jej, że wychodzę za mąż. A jeśli kogokolwiek dziwi to, że moja mama ucieszyłaby się na moje zaręczyny, niech przestanie dziwić. Ona naprawdę chce, żebym znalazł sobie faceta. Prawdziwego partnera, który zwiążę się ze mną na dobre i na złe. Jak już mieć syn geja, to chociaż szczęśliwego –syna-geja.
- A skąd Ty wiesz, że on jest taki hetero co ? – drążyła, przez co miałem ochotę przyłożyć jej jaśkiem. Niestety myślę, że to byłoby poniżej jej luźnego sposobu bycia i oddałaby mi pięć razy mocniej. Wolałem nie ryzykować.
- Już nie jest. – wyrwało mi się, zanim zdążyłem pomyśleć. Zamknąłem oczy i miałem nadzieję, że tego nie usłyszała. Ale gdzież tam. Ona by nie usłyszała? Phi. Marzenie.
- CO !? Jak to ? Jak to ? Ale Wy coś razem ? Ja wiedziałam!- podskoczyła lekko, a łóżko na którym siedziała, ugięło się jeszcze bardziej.
- Zanim zdążysz zaplanować ślub, to od razu może powiem, że nie ze mną. – mina jej zrzedła, a gdy moje słowa całkowicie do niej dotarły, skrzywiła się z niesmakiem.
- Jak to ? – zapytała jak gdyby nasz związek, to znaczy, mój związek z Nathem, był z góry ustalony i inne możliwości nie wchodziły w grę.
- Nooo. Normalnie. Zakochał się chyba. W facecie i jest fajnie.
- Oh kochanie… i to dlatego jesteś taki inny… ale nie martw się…
- MAMO! – przerwałem jej i zakryłem oczy jaśkiem. – Nie, to nie dlatego. W ogóle, nie wiem skąd Ci przyszło do głowy, że jestem jakiś inny. Po prostu jestem niewyspany. – skłamałem.
- Ah.. więc to ktoś inny, jak ma na imię?
-… - ta kobieta chyba nigdy nie da mi spokoju. Kocham ją, ale czasami nawet ja nie daję rady. Szturchnięcie w ramię, przypomniało mi o tym, że mama czeka na siarczysta odpowiedź. Na poczekaniu wpadłem na genialny pomysł i miałem nadzieję, że ryba złapie się na taką przynętę.
- Mamo, a może zadzwonię do Natha, żeby przyszedł ? Dawno go nie widziałaś. – spojrzałem na nią i widziałem jak jej twarz staje się rozpromieniona.
- Oh tak ! Zadzwoń, zadzwoń ! Z chęcią z nim porozmawiam. – wstała z łóżka i chyba całkowicie zapomniała, o moim domniemanym problemie. Gdy wychodziła, usłyszałem jedynie :
- Mam mu tyle pytań do zadania… - zaśmiałem się i sięgnąłem po komórkę.
Szykuj się Nath, oj szykuj się.

  *  *  *

 Gdy tylko usłyszałem dzwonek do drzwi, poderwałem się z łóżka i pobiegłem je otworzyć. Mój przyjaciel stał w drzwiach, a ja niemal wycałowałem go całego, nie mogąc powstrzymać swojej euforii. Moje wybawienie przyszło. 

- No tak, hej. - Powiedział, gdy go w końcu puściłem. 
- Hej. - pociągnąłem go w stronę kuchni, po której krzątała się mama, kiedy nie wiesz gdzie jest mama, na pewno znajdziesz ją w kuchni.
- A coś się stało, że miałem się szybko zjawić?
- Nie, nie. Moja mama się za Tobą stęskniła. - zaśmiałem się w duchu i wepchnąłem go do kuchni. - Mamo ! Patrz, Nath przyszedł. - wszedłem za nim, zasłaniając się jego drobnym ciałem, w razie gdyby zainteresowała się moją osobą, a nie nim. Po jej rozpromienionej twarzy stwierdziłem, że jednak nie ma co się obawiać. 
- Nathaniel ! Kochanie ! Jak miło Cię tutaj widzieć ! - zaszczebiotała i wciągnęła chłopaka w głąb kuchni. - Siadaj słoneczko. Chcesz coś zjeść, a może się napijesz ?
- Nie, nie dziękuję. 
- Oj zrobię Ci herbatkę. W zaistniałych okolicznościach mamy o czym porozmawiać. 
- W zaistniałych... 
- Ależ tak, tak ! Mój drogi ! Słyszałam i życzę Ci wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. - Po minie Nathaniela można było stwierdzić, że został zupełnie wybity z rytmu. Patrzył się na moją mamę w osłupieniu, zupełnie nic nie rozumiejąc. Jego lekko uchylone usta, zamarły w bezruchu, a wzrok podążył w moją stronę. 
  Oparty o framugę obserwowałem całe zdarzenie, a w duchu śmiałem się z biednego chłopaka. Tak, wiem. Byłem okropny, ale ta scena wyglądała nader zabawnie. 
- Ale.. - znów spojrzał na moją mamę, która postawiła przed nim kubek gorącej herbaty. - Ale o co chodzi ? Bo ja na prawdę...
- Ale jak to o co? O Twojego chłopaka ! - wyznała w końcu i w tym momencie powinienem opuścić kuchnię i uciec do pokoju, a tam zaszyć się i nie wychodzić, dopóki Nath nie opuści mojego domu. Niestety, zostałem. Pragnienie patrzenia na wściekłego i zrozpaczonego chłopaka, było lepszym wyborem. 
- Ale... ja nie mam chłopaka. - powiedział z zaciśniętymi zębami, sprzedając mi mordercze spojrzenie. 
- Jak to nie masz? Oczywiście, że masz! - usiadła na przeciwko niego z szerokim uśmiechem. - Ale nie wstydź się. Wiem już wszystko. Czasami chłopcy swoją orientację odkrywają stosunkowo późno. Ty masz dopiero dwadzieścia lat, jesteś młodym chłopcem, hormony nadal buzują i nawet jeśli dopiero odkrywasz swoją orientację, to tym lepiej dla Ciebie. Może popełnisz mniej błędów i nie zwiążesz się z nieodpowiednim partnerem. W końcu nie masz szesnastu lat. Nie jesteś już nawet nastolatkiem. A powiedz mi co z tą Twoją dziewczyną? To była Elly tak ? Z tego co pamiętam, to była bardzo ładna dziewczyna, jeśli ją zostawiłeś, to ten Twój chłopak musi być na prawdę przystojny... - jej monolog nie miał końca, Nath stukał nerwowo butem o podłogę, a ja chichocząc, zostawiłem go w kuchni z mamą, która była w swoim żywiole. 

  Miałem ochotę go zabić. Szczerą ochotę. Gdy usłyszałem jak wychodzi, podśmiewając się ze mnie, byłem niemal pewny, że to zrobię. Lubiłem mamę Darena, ale czasami mówiła za dużo, a teraz gdy ten czub powiedział jej o mnie, zapewne nie da mi spokoju. Od kiedy dowiedziałem się, że Daren jest homo, poznałem także drugą stronę tej kobiety. Otóż : miłość do gejów. Tak, to jej nowe hobby można by rzecz. Daren opowiadał mi, że od kiedy całkowicie zaakceptowała jego orientację, stała się miłośniczką LGBT. Czasami mu zazdrościłem, wiedząc, że moi rodzice zareagowaliby zupełnie inaczej. Przypuszczam, że zareagowaliby dużo gorzej, niż ojciec Darena, który najpierw się ostro z nim pokłócił, a po kilku miesiącach udawał, że sprawa nie miała miejsca, a gejostwo jego syna nie jest na tyle ważne, aby o nim rozmawiać.

   Poprawiła swoje kręcone włosy, które odstawały na wszystkie strony i przyglądała mi się bacznie, jakby czekała na odpowiedź. 
- To jak ? - zapytała, ponaglając mnie, ale ja zupełnie nie wiedziałem jakie było pytanie, o ile jakieś było. 
- Ale.. co jak ? - zapytałem, uśmiechając się nieśmiało. 
- Opowiesz mi co to za chłopak ? 
- Ohm... nie, nie. Bo to w zasadzie nie jest mój chłopak. - wyznałem i upiłem łyk herbaty. - My nie jesteśmy razem. - gorąca ciecz, dotknęła moich ust, przyjemnie je rozgrzewając.
- Aha, czyli tylko ze sobą sypiacie? - parsknąłem wprost w herbatę, oblewając sobie całą twarz, bluzkę i pół stołu.
- ALE PARZY ! - krzyknąłem i pobiegłem do zlewu, aby ochłodzić się lodowata wodą. 
- Ojej, kochanie. Zimną, zimną !- podbiegłą za mną i odkręciła kurek. Szybko nabrałem trochę w usta i zacząłem płukać twarz. Gdy uczucie pieczenia trochę ustało, odsunąłem się od blatu i zakręciłem wodę. 
- Kochanie ! Trzeba pić ostrożnie. Kiedyś zrobisz sobie krzywdę. - Pogłaskała mnie po głowie, jak małe dziecko. A ja niemal rozpłakałem się, czując jak mój język piecze mnie niemiłosiernie. 
- Ja.. wie Pani co, ja muszę już niestety iść. Mam na jutro bardzo dużo zadane. Muszę zrobić jeszcze kilka projektów... Wie Pani, niedługo koniec roku, więc wszyscy zbierają oceny. - wziąłem z krzesła kurtkę i czym prędzej skierowałem się w stronę drzwi frontowych. 
- Oh no tak... zaraz chyba muszę pogonić Darena. Ale wpadniesz niedługo co ? - zapytała z nadzieją, odprowadzając mnie do drzwi. 
- Tak, oczywiście, że wpadnę. - uśmiechnąłem się, wychodząc na zewnątrz. - Niech Pani pozdrowi Darena, nie będę już do niego wchodził i niech Pani mu przekażę proszę, że porozmawiamy w szkole. Na pewno będzie wiedział, o co chodzi. 
- Dobrze, dobrze, wszystko mu przekaże. Do zobaczenia w takim razie. - pożegnała się i zamknęła drzwi, a ja poczułem ogromną ulgę. 

*  *  *


    Spotkanie z Jacobsem przyszło szybciej, niż się tego spodziewałem. Efekt był taki, że właśnie przekroczyliśmy próg, jednego z największych domów mody. Przed spotkaniem łyknąłem chyba z dziesięć tabletek uspokajających, co prawda, czułem się nieco oszołomiony, ale chociaż odrobinę mniej się denerwowałem. Miła kobieta w recepcji pokierowała nas do biura szefa i oznajmiła, że Marc już czeka. Gdy stanęliśmy przed czarnymi drzwiami, które prowadziły do miejsca sukcesu, jak  i zguby, poczułem jak serce podchodzi mi do gardła. Spojrzałem na Milo i zagryzłem wargę w niepewności. Uśmiechnął się, aby dodać mi otuchy, jednak widziałem, że także jest zestresowany. Chwycił przelotnie moja dłoń i pogładził ją swoim kciukiem. Odetchnąłem ciężko i kiwnąłem głową, dając mu znak, że jestem gotowy. Czy na prawdę byłem ?

  Granatowowłosy zapukał, a gdy usłyszeliśmy donośne "proszę", Milo nacisnął klamkę i przepuścił mnie. Czasami jego uprzejmość doprowadzała mnie do szaleństwa, nieraz wydawało mi się, że traktuję mnie jak kobietę, a może po prostu nie przywykłem jeszcze do posiadania chłopaka. Tak.. na razie pomińmy kwestię owego słowa "chłopak".
- Dzień dobry. - przywitaliśmy się i czując się nieco niezręcznie, stanęliśmy przed przystojnym, dojrzałym mężczyzną.
- Oh witam Was kochani. Usiądźcie proszę, porozmawiajmy. - uścisnął nasze dłonie i wskazał gestem, na dwa krzesła, stojące na przeciwko jego biurka.
  Jego biuro było dosyć duże, urządzone w nowoczesnym stylu, jak większość takich miejsc. Nie żebym w wielu takich był, ale tak przypuszczałem i tak wynikało z wielu zdjęć i video, które zdarzyło mi się obejrzeć. Rozglądałem się niepewnie po pomieszczeniu, nie widziałem w nim nic szczególnego. Ot to, zwykłe biuro. Może wykończenia i niektóre elementy, wskazywały na wysoki status społeczny właściciela, ale poza tym było tu całkiem normalnie.
   Gdy zapadła chwilowa cisza, Marc roześmiał się, przez co zdezorientowani spojrzeliśmy na siebie przelotnie, wydawał się być dosyć przyjaznym człowiekiem.
Byłem pewien, że gdy już go zobaczę, będę ogromnie się stresował, tymczasem jego pełny i szczery uśmiech rozluźnił mnie, a bliskość Milo dodała otuchy. Marc nie chcąc widocznie tracić czasu, w końcu się odezwał.
- Macie tak przerażone miny, że aż miło na Was patrzeć. Uwielbiam nowicjuszy, ale może przejdźmy od razu do meritum sprawy. Widziałem Wasze projekty, Milo mi je podrzucił i muszę przyznać, że są bardzo ciekawe. Różnią się od siebie, ale dzięki połączeniu Waszych pomysłów, moglibyście stworzyć coś na prawdę wartościowego. Za miesiąc przygotowuje pokaz dla młodych projektantów, których sam wybrałem. Byłaby to dla Was szansa, start na zdobycie uznania, bo nawet w świecie  młodzików, potrzebne jest uznanie. Jeśli się zdecydujecie, to w miesiąc musicie uwinąć się z kolekcją, 1 lipca jest pokaz. Musicie stworzyć siedem kreacji, tematyką kolekcji jest męska erotyka. Jeśli ciężko będzie Wam znaleźć w tak krótkim czasie siedmiu modeli, mogę Wam pomóc. Decyzja należy do Was. - zakończył i zamilkł, przyglądając się nam bacznie.
  Spojrzałem na przyjaciela, nie wiedząc co mam powiedzieć. Miesiąc to na prawdę mało czasu, szczególnie jeśli chodzi o stworzenie kolekcji ubrań. Poza tym lepszego tematu chyba nie mogłem trafić. Męska erotyka, dla chłopaka, który dopiero odkrywa swoją drugą stronę, jest niczym miód na serce. Nie dość, że na co dzień próbuje rozwiązać zagadkę moich nowych potrzeb, to od teraz przez miesiąc będę myślał o męskich, rozpalonych ciałach. Świetnie. Wprost cudownie.
- Widzę, że nie jesteście pewni.. Nie macie się czego bać, uważam, że doskonale sobie poradzicie. - dodał.
- Uważam, że damy radę. Nath ma wiele pomysłów, a z modelami też byśmy sobie poradzili. Mam kilku kolegów, którzy na pewno się zgodzą. - Milo zabrał w końcu głos, za co byłem mu wdzięczny. Ja nadal nie mogłem się odezwać, dlatego przysłuchiwałem się ich rozmowie.
- Jeśli tak, to jeszcze lepiej. Widzę, że jesteś zdecydowany, ale jak to jest z Tobą? Nathaniel tak? - kiwnąłem głową, gdy na mnie wskazał. Widocznie moje milczenie nie zostało niezauważone. - Wiecie, ja muszę mieć pewnych projektantów, którzy w pokazie wezmą udział, nawet jeśli połamią wszystkie swoje członki. 
- Ja.. To znaczy, to dosyć ciężka decyzja. Ja nie wiem, czy jestem na tyle dobry, żeby...
- Oh! Przestań. - przerwał mi i machnął dłonią, nie chcąc tego słuchać. - Jeśli ten człowiek, mówi mi że jesteś świetny, to musisz byś świetny. Uwierz mi, jest jednym ze zdolniejszych gówniarzy, a Ty pewnie jesteś drugim. W końcu, gdy Wam się uda, jego ubrania będą sygnowane także Twoim nazwiskiem i tak samo Twoje, jego, a podsumowywując, będzie to spółka, czyli co Twoje, to i jego. Musisz się nad tym zastanowić i dokładnie to przemyśleć, dlatego proponuję, żebyście to przegadali i skontaktowali się ze mną, jak będziecie stu procentowo pewni. 
- W porządku, myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie będziemy przedłużać i zabierać Panu czasu. - Milo wstał, a ja jak maszyna, zrobiłem to samo, uścisnęliśmy sobie dłonie, po czym opuściliśmy gabinet. 
  Gdy wyszliśmy czym prędzej opuściłem budynek, udając się w kierunku parkingu, na którym Milo zostawił samochód.
- I co ? Myślisz, że damy radę ? - zapytałem go, gdy tylko wsiadłem do środka.
- A dlaczego mielibyśmy sobie nie dać ? 
- Milo, bo to nie jest takie pierdu-pierdu, pitu-pitu ! To poważna sprawa! Co Ty myślisz, że kilka moich rysuneczków robi ze mnie projektanta ? 
- Nath... uwierz mi w końcu, że jesteś w tym dobry i poradzimy sobie. Jeśli chcesz możemy teraz jechać do mnie. Od razu zabierzemy się do pracy. Tylko musisz mi powiedzieć, czy się zgadzasz. Najpierw telefon do Marca, a później... robimy wszystko co w naszej mocy. - skręcił w uliczkę, która prowadziła do jego mieszkania. 
- Nie wie.. to znaczy. Ja chcę to zrobić, ale nie jestem pewien po prostu i się boję. 
- Nie masz się czego bać, jestem z Tobą i zawsze będę Cię w tym wspierał, więc...?- przerwał i spojrzał na mnie przelotnie. 
- Ok. Zaparkuj i dzwoń. Zabieramy się do pracy. - chłopak ucieszył się na moją odpowiedź, a ja nadal nie byłem niczego pewien. W końcu Milo nie miał się o co martwić, on był już w tym świecie, chociażby jako model. A ja ? Ja nie miałem o nim pojęcia. 
   
   Zdjąłem kurtkę i rzuciłem się na kanapę, nie mając zupełnie siły. Myślenie i podejmowanie trunych decyzji męczy jak cholera. 
- Marc? Tak.. tak. Jesteśmy zdecydowani. - usłyszałem z kuchni. - Tak, to do zobaczenia. 
- Chcesz herbatę ?! - głośny krzyk rozniósł się po mieszkaniu, przewróciłem się na plecy i zmierzwiłem włosy. 
- Chce!- odkrzyknąłem i czekałem, aż mój prywatny lokaj przyniesie mi gorący napój. 
- Zaraz zrobię obiad. - Milo postawił przede mną kubek. Chcąc nie chcąc, podniosłem się do siadu.- Ty tymczasem, zacznij coś skrobać, masz tam ołówki i kartki.  - wskazał na kupkę ułożonych papierów i wyszedł, zostawiając mnie sam na sam z pustką w głowie. 
 - Jak chcesz, to włącz muzykę, wieże masz po lewej od stolika ! - rozejrzałem się po pokoju i dostrzegłem duże, srebrne pudło. Faktycznie, muzyka się przyda. Podszedłem i zacząłem przeglądać płyty, w zasadzie mogłem znaleźć tu wszystko, od rocka, metalu po pop i electro. Uśmiechnąłem się widząc płytę 30 Seconds To Mars, którą od razu wybrałem i włożyłem do odtwarzacza. Mieszkanie wypełniły przyjemne dźwięki piosenki. 
- Dobry wybór ! - uśmiechnąłem się do siebie i usiadłem na kanapie, mając zamiar w końcu zacząć rysować. 


   Po pysznym obiedzie zaserwowanym przez Milo, wzięliśmy się poważnie do pracy. Ja zacząłem rysować, a chłopak obdzwaniał swoich znajomych, aby znaleźć siedmiu modeli. 
Pierwszą osobą do jakiej zadzwonił, był oczywiście Kenny, pamiętny model z naszych zajęć. Nie chciałem się sprzeciwiać, mimo, że jego zachowanie względem Milo, pamiętałem do dziś.
Zgodził się. Phi. Niby dlaczego miał się nie zgodzić. 

- Hej Arthur. Mówi Milo. - obserwowanie, jak chłopak rozmawia przez telefon, było całkiem ciekawą rozrywką. - Tak.. tak.. mam prośbę, zgodziłbyś mi się pomóc w jednym pokazie? Oh... to świetnie.. - uśmiechnął się rozbrajająco i kontynuował rozmowę. - Aha.. nie wiesz, nie za bardzo kocie. 
Kocie?! Co do jasnej... 
Moje spojrzenie spoczęło na chłopaku. Nie będę się kłócił. Nie będę zwracał uwagi. 
- Nie, przepraszam, ale nie mogę, za tamtą noc mi się oberwało... więc... sam rozumiesz. - usniosłem lewą brew i skrzyżowałem ręce na piersi. - Hehe, nie, nie jestem z nim już... Tak wyszło. Kocie schlebiasz mi, ale nie mogę. - moja noga samowolnie uniosła się zamaszyście w stronę łydki chłopaka, przez co kopnąłem go dosyć mocno. Na prawdę nie zrobiłem tego umyślnie ! Skąd by znowu! Ja? 
- Ała! - krzyknął i złapał się za łydkę, a ja jak gdyby nigdy nic, powróciłem do rysowania. - Muszę kończyć. Pamięta pierwszego lipca, przymiarki - tydzień przed. Do zobaczenia. - rozłączył się i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Dlaczego mnie kopnąłeś ?! - warknął, i nadal rozmasowywał swoje ciało. 
- Niechcący. Nie dramatyzuj królewno i wracaj do pracy. - mój wzrok biegał bo kartce, a hamowany uśmiech wpełznął na moje usta. Usłyszałem obok siebie ciche warknięcie, które jednak oznaczało koniec sprzeczki.  

   *  *  *

     Nadszedł koniec roku szkolnego, coraz większymi krokami zbliżał się nasz pokaz. Na całe szczęście mieliśmy już wszystko gotowe, modele byli umówieni, a stroje uszyte. Pierwszy rok akademii, skończyłem bez większych problemów, zaskakując samego siebie, bardzo dobrymi ocenami. Nawet słynny Maszi, który po interwencji Milo gnębił mnie w znacznie mniejszym stopniu, w końcu postawił mi pięć. 
    Moje stosunki z Milo w ogóle nie uległy zmianie, a będąc szczerym, trochę się osłabiły. Widywaliśmy się prawie codziennie, jednak głównym zajęciem, było przygotowywanie projektów. Wzajemne czułości ograniczały się do przelotnych pocałunków, czy objęcia ramieniem, by za chwilę powrócić do pracy. Pracując nad projektem "męska erotyka", niemal zapomniałem co te słowa oznaczają. 
    Z Darrenem widywałem się jedynie w szkole, a gdy ją skończyliśmy, nie widywaliśmy się w ogóle. Czasami rozmawiliśmy na facebook'u, wymieniając kilka zdań i upewniając się, że wszystko u nas w porządku. To nie tak, że nie chciałem z nim rozmawiać, czy spotykać się, ja po prostu nie miałem na nic czasu. Dwa tygodnie przed pokazem wziąłem sobie wole w pracy, żeby nic innego nie zaprzątało mi myśli i zająłem się przygotowaniami. 
   Tydzień przed, rozpoczęliśmy przymiarki. Umówiliśmy się w domu Milo i czekaliśmy na przybycie modeli, których jeszcze nie miałem okazji poznać. Miałem jednak nadzieję i ufałem Milo, że wybrał odpowiednich kandydatów. Zacząłem rozkładać ubrania, żeby wszystko poszło sprawnie i szybko. Chłopak krzątał się po pokoju, czekając aż ktoś zadzwoni do drzwi. W końcu rozległo się charakterystyczne pikanie. 
- No w końcu. - westchnął i podszedł otworzyć przybyłym. - O cześć ! Sam jesteś ? 
- Cześć. Na razie sam, nikogo po drodze nie spotkałem. - usłyszałem nieznajomy mi głos. - A Ty jesteś sam, czy... 
- Nie, zaraz poznam Cię z Nathanielem, to nasza wspólna kolekcja. - wstałem z kanapy i zobaczyłem, jak dwójka wchodzi do salonu, a nieznajomy chłopak uśmiecha się szeroko.
- Cześć. - przywitał się, a ja przyjrzałem mu się dokładnie. Wyglądał jak typowy model, przystojny, zgrabny, wysoki, jego niesfornie ułożona fryzura, dodawała mu tylko uroku. Ciemne oczy świdrowały mnie, a duże usta, zaszczycały szerokim uśmiechem. 
- Cześć. Nath. - wyciągnąłem rękę w jego stronę i uścisnąłem sporą dłoń. 
- Arthur. - przywitał się i spojrzał na Milo. - Teraz już wiem, dlaczego nie możesz. - zaśmiał się i poklepał chłopaka po ramieniu. - Dobry wybór. 
- Yhm.... tak, okej, to może zaczniemy co? - chłopak zmienił temat i zaczął grzebać w ubraniach, chcąc widocznie odwrócić moją uwagę. Postanowiłem udawać, że wszystko jest w porządku. Na razie. 
   Po godzinie byli już wszyscy. Poznałem jeszcze Patricka, dwóch braci : Damiena i Sama, a także Paula i Ariela, którzy również byli rodzeństwem, jednak bardzo różnili się od pierwszej dwójki. Damien i Sam byli wysokimi brunetami, o dosyć niegrzecznym wyglądzie, a Paul i Ariel uroczymi blondynami, którzy kontrastowali z tymi pierwszymi. Na końcu zjawił się Kenny, który nieco zdziwił się na mój widok.
- Oh, a Ty tutaj ? Pamiętam Cię, niegrzeczny uczeń Milo... - przywitał się i usiadł obok Arthura. Na moje nieszczęście wszyscy się tutaj znali, byłem jedynym "nowym" i czasami gubiłem się w ich rozmowach. Milo szybko wyjaśnił mi, że znają się z licznych pokazów, w których razem uczestniczyli.
- Tak, zawiązaliśmy współpracę, to nasz wspólny pokaz, Nath ma świetne projekty i pomysły, a sam bym sobie z tym nie poradził.
- Nie wątpię. - Kenny uśmiechnął się kątem ust i spojrzał na chłopaka, który od razu odwrócił się w stronę Sama, którego to właśnie ubierałem. Reszta modeli rozmawiała żwawo, czekając na swoją kolej.
- Ymm... zapnij rozporek, nie chcę Cię tak..- szepnąłem Samowi, nie chcąc w żaden sposób naruszać jego prywatności. Usłyszałem nad sobą cichy śmiech i podniosłem wzrok, spotykając nieskazitelnie błękitne oczy, które bardzo kontrastowały z jego wyglądem "bad boy'a".
- Boisz się mnie dotknąć ? - uniósł brew, i złapał mnie za dłonie, przyciągając je go zamka. - Nie krępuj się. - mrugnął, a mi zrobiło się okropnie gorąco. Był zdecydowanie zbyt przystojny. 
- Po prostu nie chciałem naruszać twojej prywatności. - odparłem czerwieniejąc i zapiałem szybko ubranie. 
- Nie miałbym nic przeciwko. - wciągnąłem powietrze ze świstem i bez słowa zacząłem mu poprawiać obcisłą bluzkę. Był bardzo zgrabny, pod cienkim materiałem widziałem zarysowane mięśnie klatki piersiowej i brzucha. Niby przypadkiem przejechałem ręką wzdłuż jego boku, zatrzymując się na chwilę na biodrze, jednak szybko ją zabrałem, nie chcąc wzbudzić podejrzeń. - Nie krępuj się. 
- Słucham ? 
- Nie mam nic przeciwko, jak już wspomniałem. 
- Nie wiem o co Ci chodzi. Odwróć się. - rozkazałem, a on pokornie to zrobił. 
- Wolę w innej konfiguracji, ale tak też może być. - zaśmiał się, a ja znowu spłonąłem rumieńcem. 
- Przestań. - syknąłem i uklęknąłem, żeby poprawić jego nogawki. Usłyszałem za sobą donośne śmiechy, na całe szczęście, nikt nie słyszał naszej rozmowy. Sam bez uprzedzenia odwrócił się przodem, przez co moje oczy ujrzały spore uwypuklenie, obciśnięte skórzanymi leginsami. Przełknąłem głośno ślinę i szybko się podniosłem, równając się z nim. Miał piękne oczy, jasne, świecące, mające w sobie coś tajemniczego. Jego spojrzenie było pewne, nieco bezczelne i niebezpiecznie seksowne. 
- Jesteś.. - warknąłem, zaciskając wargi. 
- Hym ? - zapytał i zbliżył się do mnie, poczułem jak jego krok napiera na mnie. Odskoczyłem i pokręciłem głową. 
- Hej, co Wy tam robicie? Skończyliście już ?! - Krzyknął Patrick, rozłożony na kolanach Arthura. 
- Tak. Już. Milo i jak ? - zapytałem odwracając się w stronę chłopaków. Granatowowłosy wstał i podszedł bliżej. Obejrzał dokładnie Sama z każdej strony i pokiwał głową z aprobatą. - Kocham Twoje pomysły. Jest idealnie. 
     W swojej kolekcji postawiliśmy na czarną skórę, bardzo obcisłe i podkreślające sylwetkę stroje. Dużo srebrnych dodatków, ćwieków i prześwitów. Punktem charakterystycznym były wysokie, czarne koturny, na których, na całe szczęście nasi panowie potrafili chodzić. 
     Po długich przymiarkach przyszedł czas na odpoczynek, nie miałem już siły, na szczęście nic nie musieliśmy poprawiać. Stroje były idealne i nie potrzebowały korekty. Milo przez cały wieczór rozlewał wino, przez co teraz każdy był nieco śmielszy i swobodniej nam się rozmawiało. Arthur i Patrick postanowili wyjść wcześniej i zabawić się w jakimś klubie, a Kenny pojechał odwiedzić kolegę, który mieszkał niedaleko, dlatego zostaliśmy wraz z dwoma parami braci. Na tę noc mieszkanie Milo stało się małym hotelem. Nie było w końcu sensu puszczać ich w nocy do domu.
- Przyniosłem jeszcze jedną. - wszedłem do salonu i postawiłem na stole otwarte już wino. Damien leżał na podłodze, wraz z Arielem który opierał o niego głowę, Paul zajął duży fotel, a Milo i Sam siedzieli na kanapie. Zacząłem przeciskać się, chcąc dotrzeć do drugiego fotela, jednak zostałem brutalnie pociągnięty i wylądowałem na kolanach Milo. 
- Oh. - sapnąłem i zaśmiałem się.
- Stęskniłem się za Tobą. - szept owiał moją małżowinę, a chłodne dłonie wkradły się pod bluzkę, masując moje podbrzusze. Zadrżałem i wtuliłem się plecami w gorący tors. 
- Boże wiecie, że to już niedługo? - odezwał się Ariel. - Czuję, że ten pokaz będzie ciekawy. 
- No na pewno, mamy takie wdzianka, że wyrwiemy połowę Nowego Jorku. - odparł Damien, przeczesując włosy blondyna. 
   Wziąłem kieliszek wina i upiłem z niego łyk, podając go następnie Milo. Alkohol przyjemnie rozchodził się po moim ciele, a dłoń, która wciąż mnie masowała, potęgowała doznania. 
- Ja mam jedynie nadzieje, że nasze królewny daleko zajdą. - odparł Paul, sącząc wino. 
- Z takimi zdolnościami na pewno. - odezwał się Sam. Spojrzałem na niego i ponownie zatopiłem się w błękicie jego oczu. Uśmiechnął się do mnie prowokujaco i upił łyk, po czym oblizał lubieżnie usta. Chłodne wargi spotkały się z moim karkiem, westchnąłem i wciąż patrząc na bruneta, poddałem się tej pieszczocie. Usta coraz zachłanniej całowały moją szyję, ułożyłem głowę na barku Milo i sięgnąłem ręką do jego miękkich włosów. Przygryzłem wargę, widząc jak Sam się nam przygląda. Ręka Milo powędrowała znacznie wyżej, odsłaniając prawie cały mój tors. Jego smukłe palce, zaczęły bawić się moimi sutkami. Westchnąłem i odwróciłem głowę, aby napotkać zimne wargi. Milo złożył na moich ustach gorący pocałunek, który rozpalił moje zmysły. Przerwałem go na chwilę i przekręciłem się, siadając na nim okrakiem. W tym momencie nie obchodzili mnie goście, nie ważne było to, że nie byliśmy sami, tak dawno tego nie robiliśmy, tak dawno się nie dotykaliśmy, nie całowaliśmy, nie okazywaliśmy sobie żadnych uczuć. Stęskniłem się za nim. Za idealnymi ustami, które doprowadzały mnie do szaleństwa, za dotykiem, przez który wariowałem. Dodatkowo wiedziałem, że Sam przygląda nam się bacznie, co było cholernie ciekawym przeżyciem.
    Pogłębiłem pocałunek, ocierając się o Milo, który jęknął wprost w moje usta. 
- No i nam odlecieli. - usłyszałem komentarz, jednak niezbyt mnie to obchodziło. 
- Kotku..- wyspał w moje napuchnięte wargi. - Chodźmy do sypialni, proszę. - jego błagalny ton, rozpuścił moje serce. Pokiwałem głową i poczułem jak podnosi się razem ze mną z kanapy. Oplotłem jego biodra nogami i poddałem się dalszym pocałunkom. 
 - Tylko nie za głośno !!! - kolejny komentarz obił mi się o uszy, zakończony śmiechem przybyłych. 
Trzask drzwi. Szczęk zamka. W końcu mogliśmy robić wszystko, na co tylko mieliśmy ochotę. Milo postawił mnie na ziemi i zdjął ze mnie koszulkę odrzucając na bok, wraz ze swoją. 
- Tak długo na to czekałem. - wyszeptał i pocałował mnie pchając na łózko. Moje serce biło szybkim rytmem, krew buzowała w żyłach, a ciało zaczynało drżeć pod każdym jego dotykiem. 
Uwielbiałem się z nim kochać, czuć jak nasze ciała przylegają do siebie, jak Milo rozpiera mnie od środka, słyszeć jak sprawiamy sobie wzajemnie przyjemność i doprowadzamy się na szczyt. 
   Odpiąłem jego spodnie, pośpiesznie się ich pozbywając, gdy byliśmy już nadzy, to niesamowite uczucie podniecania ogarniało mnie z każdą chwilą, coraz mocniej.  Sięgnął po żel, leżący przy łóżku i na chwilę się ode mnie oderwał, by wznowić swoją czynność.
Jego palce zawędrowały poniżej lędźwi, a język wijący się i walczący z moim, odwrócił uwagę od nieprzyjemnego rozciągania.
- Uwielbiam to z Tobą robić. - wyszeptałem wprost do jego ucha, jego palce wysunęły się ze mnie i wsunęły, aby rozluźnić napięte mięśnie. Usiadłem na jego biodrach i powoli zacząłem napierać na jego męskość. 
- Ja też kochanie. - wbił się we mnie, co spotkało się z donośnym krzykiem, opadłem na niego, jednak ogromne podniecenie, nie pozwoliło mi na odpoczynek, powoli zacząłem się poruszać, chcąc poczuć, że mam obok siebie ukochaną osobę, której z każdym dniem, potrzebuje coraz bardziej. 
- Oh! - nie mogłem powstrzymać się od krzyku, czując że całe moje ciało niemal wibruje. Mieliśmy być cicho? Przykro mi Panowie, nie spełnię tej prośby. 



                                                                              Arthur - 21 lat




                                                                                 Patrick - 23 lata




                                                                          Damien - 19 lat




                                                                             Sam- 18 lat




                                                                             Paul - 20 lat




                                                                            Ariel - 24 lata




                                                                             Kenny - 24 lata


19 komentarzy:

  1. No wreszcie! Wiesz jak ja z tobą tęskniłam?! D: wiem, wiem, nie wiesz kim jestem, ale przynajmniej ja tak jakby znam ciebie :D cieszę się, że jednak nas nie zostawiłaś :D nawet jeszcze nie czytałam, tak bardzo się ucieszyłam, że wreszcie jesteś :) (PIERWSZA!! xD) Miło mi także czytać, że nie jest ci to obojętne, wiele osób spóźnia się długo z rozdziałami, a mimo to nie przeprasza, ani nie widzi w tym nic nadzwyczajnego, co z kolei rani uczucia czytelników :)... a teraz wybacz, bo nie wytrzymam dłużej i muszę przeczytać >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam opowiadania o gejach, nie było czasu, cały czas nauka i projekty. Dziś stwierdziłam sobie "A może bym bym coś przeczytała" no i padło na twoje opowiadanie, powiem Ci to jest bardzo przyjemny powrót :D. Bardzo mi się podoba i coś czuję, że nie będzie z nim tak jak z wieloma innymi, że kończę je czytać po któryś tam rozdziale bo mnie nudzi. Mam nadzieję, że będziesz je dalej pisać oraz te rozdziały będą dodawane w troszkę szybszym tempie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twoje opowiadanie i niesamowicie cieszę się z każdego dodanego odcinka, tak bardzo, że momentalnie zapominam o długim oczekiwaniu na niego. Mam jednak nadzieję, że na kolejny nie będziemy czekać tak długo i mam nadzieję, że pojawi się w nim Darren. Pozdrawiam* IVE

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    oj dawno, dawno mnie tutaj nie był, ale za to mam dwa wspaniałe rozdziały ;] na prawdę wspaniale piszesz, a od rozdziału to nie potrafię się oderwać.
    Weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to chore, ale wpadłam na Twojego bloga i pochłonęłam całą historię na raz. To nic, że mam jutro masę zadania z matmy i psychodeliczną, fanatyczną nauczy... Dobra - zamykam się (uwielbiam się użalać w komentarzach, przepraszam, ale weszło mi to w nawyk). Piszę bo proszę, abyś uzupełniła linki w spisie, mianowicie rozdziały 25 i 26, bo właśnie do tego 25 dokopać się nie mogłam i mi został jako wielka niewiadoma. A mnie ciekawi.

    Jak już weszłam i komentuję, bo przeczytałam, to powiem tak: Fajne opowiadanie, lekkie, śmieszne. Miło i szybko się czyta, co zresztą udowodniłam. Kibicuję Darenowi, bo go uwielbiam i uwielbiam też tego piosenkarza, i mam taką cichutką nadzieję, taki promyczek naiwności, że oni coś mogą ze sobą. To by było piękne. Albo może coś już ze sobą? Albo schowałaś to w 25 rozdziale, do którego nie mogłam się dokopać? Okrutna Ty! :-D Ogólnie Nathan jest spoko, a ten jego fagas (Milo? Bo mi się już imiona mylą po tym 26 rozdziale) to ja go nie lubię. Oj nie. Nie wiem czemu, naprawdę, ale wytwarzał we mnie tyle negatywnych emocji na początku, że nawet jak już później był cacy to i tak został moją czarną owcą. Ale to ja, a ja jestem... dziwna, tak. To dobre słowo. Wymyślam sobie coś, dopowiadam, a jak akcja zmienia bieg to dalej trwam w tych moich imaginacjach. Tak więc Milo, biedny Milo, wciąż jest fałszywy i oszukańczy dla mnie! :D

    Co ja jeszcze chciałam, aha! Od pięciu minut patrzę na zdjęcie Damiena i nie, wcale nie jestem jakaś ten, no. Ale czy to nie kobieta? No bo on tam nie ma nic w majtkach, i twarz taka kobieca... A że chuda modelka, to i piersi nie ma. Kurcze, proszę o rozwianie moich wątpliwości ;-)

    Pozdrawiam! Delilah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dzięki za tak obszerny komentarz, rozdziały uzupełnione ; P
      Damien jest 100 % facetem, zapewniam ^^.
      Pozdrawiam i życzę miłego czytania ! : )

      Usuń
  6. Kochana co ile będą rozdziały? trochę mi głupio tak codziennie wchodzić ;/ wolę wiedzieć i sprawdzać np co miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię niestety odpowiedzieć na to pytanie bo to zależy od wielu czynników, studia, praca, chęci itd. Jeśli chcesz, to po prostu mogę Cię informować o nowych rozdziałach, wyślij swoje gg / maila, cokolwiek ; )
      Pozdrawiam : P !

      Usuń
  7. wiesz...nie za często podaję swój nr gg... nie jestem do tego przekonana, ale czas mnie zmusił, więc... ehh, nauczę się z czasem ufać ludzieom... 44954636

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że masz życie prywatne, pracę i napewno tysiąc pilnych spraw, ale mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się już niedługo bo tęsknię za chłopakami. Pozdrawiam, życzę weny i czasu* IVE

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że masz życie prywatne, pracę i napewno tysiąc pilnych spraw, ale mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się już niedługo bo tęsknię za chłopakami. Pozdrawiam, życzę weny i czasu* IVE

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, mam małe pytanie i ogromną nadzieję, że na nie odpowiesz. Otóż czy jest jakaś nadzieja, że przed świętami ukaże się kolejny odcinek?:-) Pozdrawiam* IVE

    OdpowiedzUsuń
  11. Można się jakoś spodziewać nowego rozdziału... w tym roku? Czekam cierpliwie, chociaż to już połowa października, listopad i kawałek grudnia. Ale pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej:) Ale mam zapłon ;) Już kilka tygodni temu mówiłaś o nowym rozdziale a ja się dopiero za niego wzięłam :) W każdym bądź razie w końcu przeczytałam i jest jak zawsze świetny. Mam Darena jest po prostu cudowna :) A z Darena niezły spryciarz. Nieźle się obronił przed przesłuchaniem z jej strony. Biedny Nathan :D
    Fajnie że Milo i Nathan zdecydowali się na ten projekt. Z chęcią zobaczyła bym ich kolekcję:) Może jakieś fotki?? rysunki ?? Z Sama niezły podrywacz. W pewnym momencie pomyślałam że zrobisz jakąś orgię jak część modeli została, ale dobrze ze jednak chłopcy zdecydowali się na prywatność :D
    Mam nadzieję że wkrótce będzie kolejny rozdział. Choć wiem że zabiegana jesteś ale liczę na to że znajdziesz chwilkę aby coś wstawić :)
    Renata :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Heartless, błagam, nie torturuj nas dłużej i dodaj w końcu notkę, okrutna kobieto. ;__; Wchodzę na Twojego bloga po parę razy dziennie z nadzieją, że coś się w końcu pojawi, a od października milczysz..

    OdpowiedzUsuń
  14. Wesołych Świąt!- IVE

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętam, że napisałaś, że nie zostawisz tego opowiadania. Jednak ostatni "znak życia" dałaś w listopadzie i nic nie poradzę na to, że czuję się opuszczona. Proszę napisz cokolwiek: że nie masz weny, czasu, że beta się nie wyrabia, cokolwiek co da mi nadzieję, że kolejny odcinek się ukaże. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku * IVE

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam cię, że się teraz trochę bezczelnie do ciebie zwrócę choć niepowinnam... Myślę, że nas zostawiłaś, zapomniałaś i wgl. Mogłabyś dać jakiś znak... cokolwiek... choćby, że zawieszasz... Wchodzę często sprawdzać czy cokolwiek napisałaś i nawet nie pamiętam jakie postacie występują co dopiero treść twojego opowiadania. Uprzedzam z góry, że nie będę poprostu marnować czasu... Masz nas gdzieś, trudno

    OdpowiedzUsuń