czwartek, 5 kwietnia 2012

7. L'enseignement




      Poczułem jak jego dłoń powoli przesuwa się wzdłuż mojego biodra, by za chwilę dotknąć żeber i pleców. Gładził je powoli, delikatnie, nadal wpatrując mi się w oczy. Czułem, jak każdy skrawek mojego ciała reaguje. Odetchnąłem głęboko, nie chcąc zupełnie stracić głowy. Granatowowłosy uśmiechnął się lubieżnie, jego dłoń wkrada się pod mój sweter, drażniąc skórę brzucha. Orzeźwiło mnie to na tyle, że odepchnąłem go z impetem, poprawiając ubranie.
- Nie ! Co Ty w ogóle robisz ?! - krzyknąłem, stojąc na przeciw i mierząc go wzrokiem. Jego mina i lekko uchylone usta zdradzały głębokie zdziwienie. Oddychałem ciężko, a wszystkie zdrowe zmysły powracały. Jak on w ogóle mógł mnie obmacywać. Do tego w szkole ! Na zajęciach ! Przecież jest nauczycielem ! No.. może nie do końca, ale i tak i tak nas uczy ! - Nigdy więcej. - podszedłem do niego bliżej, lecz nie za blisko. Tak, aby każde moje słowo było zrozumiałe. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj. - Nie mogąc dłużej patrzeć w stal tych pięknych oczu, odwróciłem się i wyszedłem, zatrzaskując za sobą drzwi. Pozbierałem swoje rzeczy, a rysunek wyrzuciłem do kosza. Nie żegnając się z nikim, wyszedłem ze szkoły.
 
 

       Dzień minął mi bardzo szybko, a głównymi moimi zajęciami było : leżenie na łóżku... leżenie na łóżku i gapienie się w sufit... leżenie na łóżku i gapienie się w ścianę i... leżenie na łóżku. A, zapomniałbym, chwilę poświęciłem telefonowi, który nieustannie mnie męczył, otóż wyłączyłem go. Główne o czym myślałem, to cholerny granatowowłosy facet, który nie dawał mi spokoju. Nawet gdy chciałem kierować myśli w inną stronę i tak za chwilę przed oczami widziałem stalowy blask jego oczu. Niemal czułem gorący oddech na sobie i te chłodne, alabastrowe dłonie, których dotyk sprawił, że zadrżałem.. STOP ! O znowu, znowu znowu ! O czym ja w ogóle myślę ? Nie dość, że nie jestem gejem, to on mi się zupełnie nie podoba! No dobra, fakt faktem, jest przystojny. Ale co z tego ? Jest wielu przystojnych facetów i jakoś żaden mnie nie pociąga. Przystojnych.. W mojej głowie narodziło się coś chorego, coś czego na pewno będę żałować. Zerwałem się z łóżka, zgarniając z szafki klucze i telefon, zbiegłem po schodach i wyszedłem z domu. Szybko włączyłem komórkę. Dziesięć nieobranych połączeń, genialnie.. osiem od Elly i dwa od Darena. Wybrałem numer tego drugiego, na razie ignorując dziewczynę. Odebrał po kilku sygnałach.
- Hej! Co się z Tobą dzieje ! Nie odbierasz ! Ze szkoły wyszedłeś i nie dajesz znaków życia.. - usłyszałem męski głos w słuchawce, który był pełen pretensji.
- Nie ważne. Jesteś w domu ? - zapytałem, idąc chodnikiem. Na dworze było już szarawo, a przyjemny wiatr pomagał mi łapać chaotyczny oddech.
- Jestem, ale co się dzieje ?
- Nic. Jesteś sam ?
- Tak, ale Nath..
- Zaraz u Ciebie będę. - Nie dałem mu skończyć, rozłączyłem się i puściłem biegiem w stronę domu przyjaciela. Omijałem przypadkowe przeszkody, nie chcąc się przewrócić, niechcący kogoś potrąciłem, przepraszając szybko. Spieszyłem się, gdyż wiedziałem, że jeśli bym zwolnij, jeśli miałbym czas na zastanowienie, nie zrobiłbym tego. Gdy stanąłem przed drzwiami Darena, pochyliłem się by złapać oddech. Czułem jakby moje płuca za chwilę miały wypaść. Poruszyłem chyba wszystkie wnętrzności, które dobitnie dawały mi o tym znać. Po chwili nieustannego łapania powietrza, uspokoiłem się trochę. Rozejrzałem się wokół, nie zauważając nic, co przykułoby moją uwagę, wyprostowałem i podszedłem do drewnianych drzwi. Zadzwoniłem dwukrotnie, czekając na gospodarza. Usłyszałem ciche kliknięcie, a zaraz w progu go ujrzałem. Miał na sobie czarne, wąskie spodnie i bardzo skąpą bokserkę, która odkrywała większość klatki piersiowej. Patrzył na mnie zdziwiony, gdy lekko uchylił usta, aby coś powiedzieć, wepchnąłem go do środka, zatrzaskując za nami drzwi. Popchnąłem go na ścianę przedpokoju i zatopiłem się w różowych wargach. Poczułem słodkawy smak, gdy nie protestował sprawnie wsunąłem swój język, badając jego podniebienie. Nie zareagował. Miałem nadzieję, że powodem tego jest duże zaskoczenie. Przesunąłem nogę tak, że kolano dotknęło jego krocza, a dłoń lekko pociągnęła gęste włosy. Robiłem wszystko, aby go poruszyć. W końcu westchnął, a ja pogłębiłem pocałunek. Jego język wyszedł mi na przeciw, rozpoczynając wojnę o dominację. Nigdy wcześniej nie całowałem się z chłopakiem. Ba ! Nigdy wcześniej nawet o tym nie myślałem. Jednak miałem wiele powodów, które zmusiły mnie do sprawdzenia siebie. Poczułem jak położył dłonie na moich biodrach. Naparłem na niego całym ciałem, wciąż przygniatając jego przyrodzenie. Nasze westchnienia odbijały się od ścian małego przedpokoju. Ten pocałunek był porywczy, nie mający w sobie nic z delikatności, drapieżny i czysto erotyczny. Dłonie badały się bez przerwy, a oddechy z każdym dotknięciem i pocałunkiem przyspieszały. Szybkim ruchem pozbyłem się jego koszulki, przyciągając go z powrotem. Zszedłem ustami niżej, badając jego nagi tors. Przyjemny zapach perfum dobiegł do moich nozdrzy. Nagłe poczułem jak odsunął mnie delikatnie, a ja westchnąłem niezadowolony.
- Nie. Nath. Co Ty robisz? Co się stało ? - zapytał głaszcząc moje włosy. Odwróciłem od niego wzrok. W przedpokoju było ciemno, z czego się cieszyłem, gdyż czułem jak moje wypieki rosną z chwili na chwilę, a serce uderza z dużą częstotliwością. Nieco zirytowany tym, że przerwał całą sytuację, odparłem.
- Nic ! Nie możesz się po prostu ze mną..- zatrzymałem się, nie będąc pewnym swoich słów. Niestety Daren zawsze zwracał uwagę na takie rzeczy. Przestał mnie dotykać. Czułem, że przygląda mi się badawczo. Atmosfera nieco stężała, a ja czekałem na pytanie, które by mnie nie ominęło.
- Co po prostu ? Co Ty chciałeś zrobić ?
- Nic. - chciałem się od niego odwrócić, jednak pociągnął mnie za ramię.
- Powiedz mi do cholery! Co chciałeś zrobić ?! - uniósł głos, na co zadrżałem, nigdy wcześniej na mnie nie krzyczał. Nie mój Daren.
- Chciałem się z Tobą przespać ! Zadowolony ?! A może wolisz tak, chciałem żebyś mnie przeleciał ! Przerżną, tak abym w końcu poczuł, że żyje ! - krzyknąłem, popychając go na ścianę. Byłem zły, a wszystko we mnie wrzało. Nie wiedziałem co się ze mną działo. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i sam siebie nie rozumiałem. Cisza, która zapanowała w przedpokoju nie pomagała mi w tym.
- Słonko.. - poczułem jak brunet przyciąga mnie do siebie. Ten chłopak mnie zachwycał. Niedostępny i zamknięty na innych ludzi, nie dający się im poznać. Ironiczny i twardo stąpający po ziemi, potrafił z chwili na chwilę zmienić się w Anioła. Anioła, który zawsze mnie chronił i nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić. Uległem jego ciepłym dłonią, a on przytulił mnie do siebie. Czułem ciepło klatki, która unosiła się miarowo. Nie wytrzymałem, z moich oczu popłynęły łzy. Nie umiałem ich zatrzymać i nawet nie chciałem. Szlochałem cicho, a Daren głaskał moją głowę. W jego ramionach czułem się bezpiecznie, jakby całe zło świata znikało. Był moim Aniołem Stróżem, moim wybawcą, jedynym któremu ufałem. - Ciii... Słonko... nie płacz, chodź, pójdziemy na górę, do mojego pokoju. Tylko już nie płacz, proszę. - Pocałował mnie w czoło i złapał za dłoń, splatając nasze palce. Weszliśmy po schodach, poprowadził mnie do swojego pokoju, gdy chciał zapalić światło, złapałem go za dłoń.
- Nie, proszę, nie zapalaj. - zamknąłem drzwi i drżącym od płaczu głosem zapytałem. - Możemy się położyć?
- Oczywiście, chodź. - poprowadził mnie do łóżka. Zdjąłem buty i wślizgnąłem się pod kołdrę. W pokoju panował półmrok, jedyne co go oświetlało to uliczne latarnie. Moje oczy zdążyły się już przyzwyczaić. Zobaczyłem jak Daren kładzie się obok mnie. Przysunąłem się i ułożyłem głowę na jego torsie, obejmując go niepewnie. Przyciągnął mnie do siebie , a ja odwzajemniając uścisk. Chwilę trwaliśmy w ciszy. Wsłuchiwałem się w nasze oddechy, czułem , że moje ciało i umysł uspokajają się. W tej chwili tylko tyle było mi potrzeba. Ciepło drugiego ciała i przyjacielski uścisk drugiej osoby. Zagubiłem się w swoim własny ja, i nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Czekałem na rozmowę, która i tak by nadeszła.
- To powiesz mi co się stało? - zapytał w końcu. Daren nie był typem człowieka, który szybko odpuszczał. Bynajmniej względem mnie. Westchnąłem, chcąc się przygotować na własne słowa. Jednak sam nie wiedziałem, co miałbym powiedzieć...
- Daren... Kiedy Ty.. Kiedy poczułeś, że podobają Ci się faceci ? - zapytałem niepewnie, poruszył się nieco, co zmusiło mnie do wstania. Usiadłem po turecku, a on zrobił to samo.
- Miałem wtedy czternaście lat. Był taki chłopak... Może go pamiętasz, chodził z nami do szkoły w gimnazjum. Nazywał się Andrew Smith. Wysoki blondyn ze starszej klasy. Grał w siatkówkę, był kaptanem drużyny. - kiwnąłem potwierdzająco głową, a on powrócił do swojej opowieści. - To dla niego zmuszałem Cię, żebyśmy chodzili na te mecze. - zaśmiał się cicho, bawiąc się skrawkiem kołdry. - Może to głupie, ale zawsze kiedy go widziałem, chociaż przez chwilę, czułem się szczęśliwszy. Napawał mnie optymizmem. Sam jego widok sprawiał , że chciało mi się uśmiechać. Wiedziałem wtedy , że coś jest ze mną nie tak. Żaden chłopak nie powinien reagować tak na drugiego chłopaka. Nie wiedziałem wtedy co ze mną jest nie tak. Raczej nie dopuszczałem wiadomości, że mógłbym być gejem. Jednak pewnego dnia Andrew poznał dziewczynę, zaczęli się spotykać, a moje serce rozpadło się na milion kawałków. Wtedy spojrzałem prawdzie w oczy... Szczególnie , że miesiąc później "pokochałem" już kogoś innego. - w powietrzu zaznaczył palcami cudzysłów i roześmiał się na samo wspomnienie. - Gdy byłem starszy, zaczęło mi się podobać coraz więcej mężczyzn. Czułem coraz większy pociąg do nich, dziewczyny mnie nie interesowały. Pamiętasz Kathy ?- zapytał, a ja wzdrygnąłem się na dźwięk imienia mojej byłej dziewczyny. Jednak przytaknąłem. - Była piękna, na prawdę. Jak większość Twoich dziewczyn. Jednak ja, gdy je widziałem nie czułem nic. Widziałem to piękno, jednak nie poruszało żadnej części mnie.
- Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? - zapytałem, przerywając mu. Trochę mnie to bolało. Znaliśmy się od dziecka, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. On wiedział o mnie wszystko, a ja właśnie dowiadywałem się, że wiem o nim niewiele. Dlaczego mi nie zaufał ? Przecież byłem jego jedynym przyjacielem.
- Oj Nath.. Nawet nie wiesz jakie to jest trudne, gdy poznajesz samego siebie. Ja długo sam ze sobą zmagałem się, czy aby na pewno to to. Wiem, że możesz być trochę rozczarowany moim postępowaniem. Ale nie bądź zły, kocham Cię, jesteś moim jedynym przyjacielem i nie wyobrażam sobie innego. Ja po prostu.. nie byłem pewny. Wiesz.. - zauważyłem , że się uśmiecha. Światło latarni oświetlało częściowo jego twarz. Nie patrzył na mnie, jego wzrok zatrzymał się gdzieś w oddali pokoju, zamyślony, a może nieco rozmarzony. -... nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak każdego dnia biłem się z myślami czy Ci nie powiedzieć. Pierwsze spotkania, pocałunki, pierwszy raz.. - Gdy tak mówił, zastanawiałem się, jak do cholery on to wszystko przede mną ukrył. Tyle lat, a ja nic nie wiedziałem, niczego nie zauważyłem. Wszystko wywołało u mnie mały szok, jednak chciałem wiedzieć jak najwięcej. Chciałem poznać jego drugie ja, które tak skrzętnie skrywał.
- Możesz to teraz nadrobić. - pogładziłem jego dłoń, a on spojrzał na mnie. Ciepło rozlało się w moim sercu, nie mógłbym żyć bez tych ceglanych oczu, które teraz wydawały się czarnymi punkcikami.
- Chcesz to wszystko wiedzieć ? - zapytał zdziwiony. - Jesteś pewny ?
- Tak, jesteś moim przyjacielem. Kocham Cię i chcę wiedzieć o Tobie jak najwięcej. - odparłem. Westchnął przeciągle, a ja wsłuchałem się w jego słowa.
- Jak już mówiłem Andrew, znalazł dziewczynę, zresztą na pewno był hetero. Po nim było zupełne przeciwieństwo. Sam, totalny outsider. Niestety nie był z naszej szkoły, więc nie będziesz go kojarzył. Miał długie włosy, nosił skóry i miał motor. Poznałem go w wieku szesnastu lat, był kolegą mojej kuzynki. On sam miał dwadzieścia lat i był bardzo pociągający. Kiedyś Victoria, moja kuzynka robiła urodziny, zaprosiła mnie na nie. Wiesz, że nie przepadam za takimi imprezami, ale kiedy dowiedziałem się, że on ma tam być, musiałem na nie iść. Jak zwykle stałem odosobniony, aż w końcu do mnie podszedł, nie spodziewałbym się tego. Wyszliśmy na ogród i od słowa do słowa doszło do tego, że mnie pocałował. A jak całował, ooo... Gdyby nam wtedy nie przerwano, nie chce myśleć do czego by doszło. - przerwał na chwilę, jednak widząc , że nadal uważnie go słucham kontynuował. - Niedługo po imprezie Vicki wyjechała, a ja nigdy już go nie spotkałem. Kolejnym moim doświadczeniem, bo nie mogę ich nazwać chłopakami, był Matthew. Chłopak z naszego liceum, z równoległej klasy. Taki szatyn Twojego wzrostu , który cały czas za mną biegał.
- Pamiętam ! - krzyknąłem, przypominając sobie chłopaka, który pojawiał się wszędzie gdzie byliśmy i my. Z jego miny wnioskowałem , że za mną nie przepada, jednak do Darena ciągle się szczerzył. - Myślałem , że chce się z Tobą zaprzyjaźnić ! Jednak już wtedy byłeś nieco opryskliwy dla innych.
- Tak , zaprzyjaźnić... Zapraszał mnie na kolację, wyznawał miłość, chciał przedstawić rodzicom.. Daj spokój, a że zacząłem być opryskliwy... fakt. To chyba przez to, że miałem już tego dość. Wiedziałem, że nie zobaczę już Sama , a tu przyplątał się jakiś chłoptaś, który by mnie z chęcią po stopach całował. - wzdrygnął się, a ja zaśmiałem się przypominając sobie wątłego, skorego do pomocy w każdej chwili Darenowi, chłopaka.
- To dlatego mnie tak nie lubił. Za dużo spędzałem z Tobą czasu. - zauważyłem, odgarniając włosy z czoła.
- Nie lubił? Przepraszam, że to powiem, ale on Cię w prost nienawidził. Był chory na tym punkcie. A gdy mu powiedziałem, że tylko Ty mi się podobasz, oczywiście żeby się odczepił, - dodał widząc moje zdziwienie. - powiedział, że jesteś najgorszą rzeczą jaka mogła stanąć nam na drodze. Jednak na szczęście się odczepił.
- Mmmm, ciekawe masz metody. Widzę, że jestem silną bronią. - zażartowałem.
- A żebyś wiedział.
- To kto był kolejny? - zapytałem, wciągając się w wir opowieści. Musiałem przyznać, że nie spodziewałbym się po Darenie tylu flirtów. Sądziłem, że nigdy nie miał dziewczyny i był prawiczkiem, a tu spotkała mnie niespodzianka.
- Kolejny był Dylan. No i tu zatrzymałem się na dłużej. Miałem siedemnaście lat, on dziewiętnaście. Poszedłem z Tobą do kina na jakiś horror, on sprawdzał nam bilety. Wysoki, zmierzwione blond włosy, uroczy uśmiech. - przypomniałem sobie tą sytuację i nie dowierzałem temu co mówi. Pamiętałem tego chłopaka ! Może było to i dawno, ale był wyjątkowo przystojny i ten jego promienny uśmiech. Obdarzał nim Darena, ale wtedy nawet bym nie pomyślał.. Byłem ślepy, jak nic.
-Pamiętam go ! Jezu nie przypuszczałbym! A co masz na myśli, że tu zatrzymałeś się na dłużej? - dopytywałem, chcąc wiedzieć więcej.
- Ja też bym nie przypuszczał... Jak wychodziliśmy wcisnął mi do ręki karteczkę, a na niej był jego numer telefonu. Zaskoczył mnie bardzo, gdyż pod numerem dopisał "Nawet jeśli nie zadzwonisz, zapamiętam Cię na wieki Aniele. " Wydawało mi się to trochę podniosłe, jednak urocze i cholernie miłe. Zadzwoniłem. Jak odebrał, to nie wiedziałem co mam powiedzieć. W końcu wychrypiałem głupie "cześć, to ja". A on od razu mnie poznał. Spotkaliśmy się, później zaczęliśmy się spotykać. Mieszkał sam, jego rodzice zamieszkali w Hiszpanii. Pracował i uczył się. Spędzał ze mną czas, w każdej swojej wolne chwili. Pewnego dnia zaprosił mnie do siebie.. Byliśmy wtedy dwa miesiące razem. Gdy wszedłem do mieszkania, poczułem zapach smażonych warzyw i mięsa. Okazało się, że zrobił dla mnie kolację. Usiedliśmy, wypiliśmy wino... Rozmawialiśmy bardzo długo, aż w końcu to się stało. Przespaliśmy się ze sobą i nie żałuję tego. Nie mógłbym marzyć o lepszym pierwszym razie. Traktował mnie jak królewicza. Wiedziałem, że miał już doświadczenie w tych sprawach, dlatego się nie bałem. Był bardzo delikatny. Zauroczył mnie na tyle, że mógłbym powiedzieć, iż się w nim zakochałem... Niestety nic nie trwa wiecznie. Byliśmy ze sobą rok. Rodzice ściągnęli go do Hiszpanii. Nie chciał jechać, ale musiał. Wiedziałem, że jak wyjedzie to już nigdy się nie spotkamy. Wyznał mi miłość i powiedział, że gdyby mógł to zostałby przy mnie do końca życia. Minął rok odkąd go nie ma, a ja nie związałem sie z nikim. Los potrafi być okrutny . - smutna mina przyjaciela, wywołała u mnie głębokie współczucie. Nie chciałem żeby cierpiał. Nie znosiłem, gdy był smutny.
- Hej, kochanie. Nie smuć się. - przytuliłem się do niego, a on odwzajemnił uścisk. - Na pewno znajdziesz kogoś, kto Cię pokocha i zostanie przy Tobie na zawsze.- nie musiałem na niego patrzeć, wiedziałem , że się uśmiechnął.
- No dobra, ale koniec o mnie. Teraz jesteś mi coś winien.. Co się stało ?- moja mina nieco zrzedła, odsunąłem się od niego wzdychając. Niemal zapomniałem po co tu przyszedłem. Byłem mu jednak coś winien, wiedziałem o tym. Dlatego nie chcąc przedłużać, wypaliłem.
- Milo się do mnie dobierał. - usłyszałem świst powietrza, głośne przełykanie śliny i silny kaszel. Daren widocznie zachłysnął się własną śliną. gdyż teraz musiałem go mocno stukać w plecy, aby się uspokoił.
- Co Ty pierdolisz? - zapytał, gdy tylko złapał oddech.
- No.. normalnie. Nie wiem, ja nie rozumiem.. - usiadłem i powtórzyłem czynność grzebania w pościeli. Widocznie rolę się zamieniły, a trącanie kołdry było w nawyku, podczas takich rozmów.
- Poczekaj powoli, od początku. - wiedziałem , że był w szoku i to może większym niż ja , kiedy opowiadał mi o swoich podbojach. Chciałem mu to wszystko wytłumaczyć , ale sam nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć. Zacząłem opisywać sytuację, gdyż wydawało mi się to najlepszym wyjściem.
- Na zajęciach nic mi nie wychodziło, Milo do mnie podszedł. Usiadł obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Później poszedłem z nim do łazienki, on zapalił, zapytał się mnie czy palę. Jak powiedziałem, ze tak i chciałem wziąć papierosa, to on mi to uniemożliwił i powiedział żebym nie palił. Odwróciłem się w celu pójścia po swoje papierosy, a on mnie złapał za rękę i przyciągnął do siebie no i ... - zatrzymałem się na chwilę, a wszystkie wspomnienia powróciły, jego oddech, dotyk.. Potrząsnąłem głową, chcąc wyrzucić myśli, które zaprzątały mi umysł. Daren wpatrywał się we mnie, chcąc usłyszeć dalszą cześć. - no... powiedział, że mogę palić jedynie z jego ust, no to się zaciągnąłem.. później zaczął wodzić ustami po mojej twarzy, mówił, że słodko wyglądam, ze jestem uroczy jak się rumienie.. Myślałem , ze się tam rozpłynę. Mojego nogi i ręce dygotały, a on swobodnie stał i się na mnie patrzył. Kiedy wsunął mi rękę pod bluzkę i poczułem jego dotyk.. odepchnąłem go... powiedziałem, że ma mnie nigdy więcej nie dotykać i zwiałem... - Daren wciągnął ze świstem powietrze. Zapanowała chwilowa cisza, która dla mnie ciągnęła się wieki, w końcu odezwał się.
- No.. powiem Ci , że mnie zaskoczyłeś.. Myślałem , że jesteś stuprocentowym hetero.
- Bo jestem ! - uniosłem się trochę, sam dziwiąc się swojej szybkiej reakcji. Chłopak zaśmiał się krótko.
- Nath... żaden hetero nie czuje, że odpływa, kiedy drugi chłopak go podrywa.
- Co? Ale ja nie odpływałem! A on wcale.. wcale mnie nie podrywał ! - zarzekałem się, nie chcąc dopuścić tych myśli.
- Oj słonko Ty moje... Skoro miałeś nóżki z galarety i cały się trząsłeś, to uwierz zacząłeś odpływać. A Milo.. Milo ma swoje czary i czaruje nimi tylko w odpowiednich sytuacjach. Powiedz, że Ci się nie podoba.
- Nie podoba mi się. - powiedziałem automatycznie. Usiadł bliżej mnie, spoglądając mi prosto w oczy. Poczułem jak trzyma dłońmi moją twarz, abym się nie odwrócił.
- Nie. Powiedz mi teraz , ze Milo Iviello w ogóle Ci się nie podoba. - poczułem jak moja twarz nabiera nabiera purpury, nie odpowiedziałem. Chłopak kolejny raz parsknął.
- Nie musisz już nic mówić. - puścił mnie, a ja ukryłem twarz w dłoniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz