czwartek, 5 kwietnia 2012

4. L'enseignement

 Framing Hanley - Lollipop
_______________________________________________________


- Naaaaath, błagam Cię... to tylko jeden wieczór, jeden! Jedyny! - Elly od pół godziny próbowała mnie przekonać do rzeczy, której nie cierpiałem. Nigdy, przenigdy nie zgodzę się na kolację z jej rodzicami. Co to, to nie ! Przeżyję wszystko. Wspólne zakupy, jej wybryki, fochy, bicie mnie, szturchanie, wyklinanie, nazywanie idiotą, cymbałem i kretynem, ale na pewno nie zgodzę się na obiad z jej rodzicami!
- Nie ! - odpowiedziałem po raz setny, wgapiając się w ekran telewizora. Siedzieliśmy na kanapie, u mnie w salonie. Zaczęło się bardzo miło, zjedliśmy pizze, pooglądaliśmy filmy, jednak niebieskowłosa musiała wyskoczyć z taką prośbą.
- Nath ! No prooooszę. Oni od dawna zmuszają mnie, żebym Cię zaprosiła. Chcą Cię lepiej poznać. Przecież Cię nie zjedzą !
- Nie, nie, nie ! Elly czy Ty nie rozumiesz!? Ja nie cierpię rodzinnych obiadków ! Nie znoszę ! A w dodatku z Twoimi rodzicami ! - Nigdy nie lubiłem jej rodziców. Byli dla mnie zbyt wyniośli, zbyt opanowani i mało rozrywkowi. Zawsze witali mnie zimnym spojrzeniem i krótkim "Witaj Nathanielu" i niby teraz miałbym siedzieć z nimi przy jednym stole, umierając z nerwów.
- Aha, super ! W dodatku z moimi tak ?! Dzięki! - wstała z kanapy, w telewizji rozpoczął się jakiś serial, który mimo , że mnie nie interesował, nagle wydawał się wielkim wybawieniem. - Wychodzę ! - krzyknęła, a ja nawet nie drgnąłem. W tym momencie miałem ją głęboko w poważaniu. Mogę spełniać jej zachcianki , ale nie wszystkie. - Nathaniel, pożałujesz jeśli się do mnie nie odezwiesz ! - nadal stała nade mną, gdy nie podniosłem wzroku, stanęła tak, aby zasłonić telewizor.
- Zasłaniasz.- powiedziałem, patrząc na nią z dołu.
- Słuchaj ! Mam Cię dość ! Nie możesz spełnić jednej mojej prośby ?!
- Nie Elly ! Tej akurat nie mogę !
- Zajebiście ! Mam chłopaka, który nawet nie potrafi zjeść jednej kolacji z moimi rodzicami! Idę do domu ! - odeszła, kierując się w stronę drzwi. Westchnąłem głęboko, idąc za nią.
- Nic nie poradzę na to , że Twoi rodzice są... - nie dokończyłem, nie chcąc jej urazić, jednak ona nie dawała za wygraną.
- No jacy ?! Jacy są Nath !? - założyła trampki, jednak nie nacisnęła klamki, czekając na moją odpowiedź.
- Oj sama wiesz ! - zapaliłem światło, aby nieco rozjaśnić przedpokój, w którym staliśmy.
- Nie, nie wiem. A zresztą, rób co chcesz. Nawet roku ze sobą nie jesteśmy, a ja nie zamierzam za Tobą biegać i prosić Cię o coś ważnego, co Ty masz kompletnie w dupie! - otworzyła drzwi, wychodząc na zewnątrz.
- Na razie. - Westchnąłem ponownie, zamykając za nią drzwi. Właśnie w takich chwilach żałuje, że jestem z kimś związany. Gdybym nie miał dziewczyny, nie miał bym też obowiązków z nią związanych. Wybrałem jednak związek, co oznacza wieczne cierpienie. Wszedłem do kuchni, z tego wszystkiego zrobiłem się trochę głodny. W domu jak zwykle nikogo nie było, cicho i spokojnie. Mając ochotę na coś słodkiego, wyciągnąłem z zamrażarki lody waniliowe. Nie bawiąc się w przekładanie, wziąłem pudełko i karton soku, po czym skierowałem się do swojego pokoju. Włączyłem światło i ujrzałem to co zwykle, czyli wielki burdel na kółkach.
- No Nath.. Trzeba chyba posprzątać. - położyłem się na łóżku, włączając laptopa i próbując zimnych lodów, które rozpływały mi się w buzi. Nudząc się niemiłosiernie, podłączyłem internet i zalogowałem się na jeden z portali. Pierwsze co zobaczyłem, to opis Elly, który głosił wielkie rozczarowanie i żal do mojej osoby.
-"Dziewczyny ! Nie wiążcie się ! Nie ma sensu mieć chłopaka! Same z nimi problemy !"- Niewiele myśląc pod jej postem napisałem :
- " I vice versa. "
Chyba czeka mnie za to nie mała zapłata. Wolałbym , żeby nasze sprawy nie były rozwiązywane publicznie, widocznie niebieskowłosa woli to robić inaczej. Kliknąłem na ikonkę jej zdjęcia, która poprowadziła mnie na profil dziewczyny. Przejrzałem stronę główną i jedna rzecz rzuciła mi się w oczy na tyle, żebym zakrztusił się lodami, wypluwając część na ekran. Zacząłem kasłać, a gdy zabrakło mi powietrza, podniosłem ręce do góry, kasłałem dopóki uczucie duszenia nie zelżało, a ja mogłem swobodnie oddychać. Wytarłem ekran laptopa i jeszcze raz przeczytałem to, co zobaczyłem.
 Elly Crack i Milo Iviello są teraz znajomymi. 20 minut temu.
Super, jeszcze ze mną nie zerwała, a już szuka nowego faceta ? Chcąc coś sprawdzić, wszedłem na profil Milo.
 2 wspólnych znajomych.
Kliknąłem w ikonkę, drugą osobą okazał się Daren. On go chyba nie zaprosił ? A może to Milo postanowił zaprosić swoich uczniów ? Ale niby dlaczego ja nie dostałem zaproszenia? Dźwięk wiadomości, którą dostałem wzdrygnął mną, pozostawiając niemiłe uczucie dreszczy.
Daren: Hej słonko :*.
Nathaniel: Hej :*
Daren: Co tam porabiasz?
Nathaniel: Właśnie oglądam sobie profile...
Nathaniel: Słuchaj.. zaprosiłeś Milo ? - zapytałem, nie chcąc dłużej się zastanawiać. Chcąc się czymś zatkać, powróciłem do jedzenia lodów, które prawie się rozpuściły. Z głośników płynęły przyjemne dźwięk piosenki "You Are My Joy" zespołu The Reindeer Section.
Daren: Nie, on mnie zaprosił, a co ?
Nathaniel : Nie nic, tak pytam. - Z resztą , co mnie to obchodzi, wsadziłem do ust kolejną porcję lodów, czując na zębach nieprzyjemne zimno.
Daren: Dużo z nim ostatnio rozmawiałem, może dlatego. Widzę, że Elly też go ma.
Nathaniel: Ty z nim rozmawiałeś? TY? Przecież Ty nie rozmawiasz z ludźmi Taaa... też widzę.
Daren: Tak wiem, ale on jest w porządku. Co jest ? - W porządku, aha.. kiedyś tylko ja i nieliczni byli "w porządku ".Czy on zawsze musi mnie wyczuć ? Niezależnie czy rozmawiamy przez internet, przez telefon, czy też twarzą w twarz, nic nie da się przed nim ukryć. Kiedy jest coś nie tak, od razu o tym wie. Może dlatego jest dla mnie taki ważny ?
Daren: Tylko mi tu nie kłam.
Nathaniel: Przecież wiesz, że komu jak komu, ale Tobie na pewno bym nie skłamał.
Daren: Wiem, za bardzo mnie kochasz : P. Tak na wszelki wypadek powiedziałem.
Nathaniel: Nawet nie wiesz jak ;*
Nathaniel: Pokłóciłem się z Elly.
Nathaniel: Wyszła, niby ze mną nie zerwała, ale nie wiem czy ma zamiar ze mną rozmawiać.
Daren: A to akurat mogłem wywnioskować z jej opisu i Twojej odpowiedzi. To o co poszło ? Wy się raczej mało kłócicie....
Nathaniel: Tak, ale ona chciała mnie wyciągnąć na obiad do JEJ RODZICÓW. Ogarniasz ? Przecież oni by mnie tam pożarli żywcem !
Daren: Oj Nath... Wiem , że ich nie znosisz, ale to Twoja dziewczyna nie ? One chyba pragną takich rzeczy..
Nathaniel: Gówno prawda. To oni kazali przyprowadzić mnie na obiadek rodzinny. Ona pewnie wolałaby się gzić ze mną cały dzień.
Daren: Ok, stop. takich rzeczy nie chce słuchać : )! Przejdzie jej, zobaczysz.
Nathaniel: Mam nadzieję. Lody mi się skończyły : ( - odstawiłem puste pudełko na szafę, obok łóżka, kiedyś ją sprzątnę.
Daren: Mogę Ci zrobić ; P - Zaśmiałem się głośno czytając to, co mi napisał. Od kiedy dowiedziałem się, że jest gejem, zdążyłem się już przyzwyczaić do tej myśli. Jego słowne gry, czy subtelne podrywanie, nie drażniły mnie w żaden sposób, a wręcz były urocze.
Nathaniel: Hahahhaahaha ok, pod warunkiem, że przyjdziesz do mnie teraz ; p.
Daren: Oj, kusisz mnie... :*
Nathaniel: Come on  baby :*
Daren: Eeee Milo do mnie napisał. - uśmiech momentalnie zszedł mi z ust, a czoło nieco zmarszczyło się w geście zastanowienia.
Nathaniel : Jak to ?
Daren: Poczekaj. - dostałem odpowiedź, jednak po pięciu minutach bezczynnego wgapiania się w jeden punkt, wszedłem na profil nauczyciela. Chciałem zobaczyć zdjęcia, okazało się, że je zablokował  dla nieznajomych. Nieco rozdrażniony napisałem znowu do Darena.
Nathaniel: No i co ?
Daren: Pytał się, czy nie chciałbym iść z nim i z Elly do muzeum. Jest jakaś tam wystawa.
Nathaniel: Eeee jak to z Elly, tzn. on się umówił z Elly ?
Daren: Na to wychodzi. Szybko dziewczyna działa.
Nathaniel: Ehe. Ok ja spadam, na razie.
Wylogowałem się i wyłączyłem laptopa, odkładając go na bok. Jeśli chce, niech się zabawia, mam to gdzieś. Spojrzałem na zegarek, dochodziła dwudziesta druga, a rodziców nadal nie było. Nie dziwiło mnie to, w końcu zawsze siedziałem w domu sam. Nawet jeśli nie wracali na noc, wiadomym było , że pogrążeni byli w papierkowej robocie. Wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Muszę wziąć długą kąpiel. Długą, gorącą kąpiel.

  *  *  *

     Wszedłem do budynku szkoły, jak zwykle byłem spóźniony. Nie ociągając się, wbiegłem na drugie piętro,  gdzie odbywała się kompozycja. Jeden z przedmiotów, którego nie znosiłem. Chyba nie ma nudniejszych zajęć. Przeprosiłem za spóźnienie i usiadłem w ławce. W sali nie zauważyłem Elly, pewnie znowu nie chciało jej się zaszczycić nas obecnością.
- Nathaniel, masz dla mnie prace ? - głos nauczycielki przywrócił mnie z zamyślenia.
- Eeeem... jakie ? - jak już wspominałem, nie znosiłem tego przedmiotu, a tym samym nie za często na nim bywałem. Rudowłosa kobieta spojrzała na mnie z nad swoich okularów.
- Kompozycja koła, trójkąta i kwadratu. Gdybyś częściej bywał na moich zajęciach, to byś wiedział.
- Oj proszę Paaaani no, nie moja wina, że mi się nie chce tego robić. - rozłożyłem się na ławce, chcą uniknąć dalszej rozmowy.
- Czekam na nie jeszcze tydzień, jeśli mi ich nie oddasz, to nici z zaliczeń.
- Yhm . - Mruknąłem ledwo słyszalnie. Byłem zmęczony i chciało mi się spać. W nocy prawie nie zmrużyłem oka, a jak już mi się to udało, to musiałem wstawać. Nawet nic nie zjadłem, mam nadzieje , że mój brzuch nie będzie głośno protestował.Wyjąłem ipoda i włączyłem muzykę. Zamknąłem oczy , a moje myśli odpłynęły zupełnie gdzie indziej. Wsłuchałem się w przyjemną melodię i nie wiedząc kiedy zasnąłem.
 
  *  *  *

- Nathaniel. Nathaniel ! - ktoś szturchnął mnie w ramię. Niechętnie podniosłem głowę do góry, nie do końca wiedząc gdzie jestem. Spojrzałem na osobę, która mnie obudziła i zamrugałem kilka razy. Wyjąłem słuchawki z uszu i szybko rozejrzałem się po sali. Nie było w niej nikogo, więc lekcja musiała się już skończyć. - Budzę Cię i budzę, a Ty nic. - Daren usiadł na ławce i zaczął bawić się moim ołówkiem.
- Co tak wczoraj szybko poszedłeś ? - zapytał. Przeciągnąłem się, ziewając przeciągle.
- A po co miałem zostać ? - zapytałem, pakując swoje rzeczy. Wrzuciłem piórnik do torby i podniosłem się z krzesła. Obiecałem sobie, że sytuacja z Milo nie będzie mnie interesowała, jednak widząc wesołego Darena, coś we mnie pękło.
- Eeee. Co jest ?- jak ja nie cierpię jak o to pyta !
- Nic. - chciałem wyjść z sali, jednak zagrodził mi drogę swoim ciałem.
- Wypuść mnie. - spojrzałem w jego duże, ceglane oczy. Nie posłuchał. Dodatkowo zamknął drzwi, jakby chciał mieć pewność, że się przez niego nie przecisnę.
- Nie. Powiedz co się stało ?
- Daren, nic. Nie mam ochoty rozmawiać. - przewróciłem oczami i chciałem go odepchnąć, jednak nie drgnął.
- Przecież widzę, chodzi Ci o Milo? - nie odpowiedziałem, patrzyłem w jeden punkt na podłodze. Jedyne czego pragnąłem, to jak najszybciej się stąd wydostać. - Słuchaj, nie wiem dlaczego zaprosił do tego muzeum akurat mnie i Elly, ale wiedz , że bez Ciebie nigdzie nie pójdę. Jesteś dla mnie ważniejszy niż jakaś wycieczka z facetem, którego prawie nie znam. - poczułem jak jego dłoń dotyka moich włosów, aby założyć jeden z kosmyków za ucho. - Hej, mały, uśmiechnij się. - dodał ciągnąc mnie lekko za sweter w swoją stronę. Oparłem głowę na jego ramieniu i przymknąłem powieki. Objął mnie, gładząc po plecach. Właśnie tego było mi potrzeba. Jego ramion i zapewnienia, że jestem kimś ważnym. Chociaż przez chwilę chciałem poczuć się potrzebny, poczuć  te bezinteresowne uczucie, którym emanował zawsze gdy się spotykaliśmy. Jedyna osoba, która mnie kochała, a ja kochałem jego. Przyjaźń pełna szczerości i zaufania, jakim się darzyliśmy.
- Przepraszam, jestem idiotą. - odezwałem się, nadal się w niego wtulając.
- Nath, daj spokój. Po prostu.. nie wiem tak do końca, o co jesteś taki zły.
- Już o nic. - odpowiedziałem, odrywając się od niego.
- Ale byłeś. - pogładził mój policzek. Uwielbiałem jego czułe gesty. Chyba brakowało mi ciepła rodzinnego, którego za dużo nigdy nie otrzymałem. Ciągła praca rodziców, zmuszała ich do przebywania w firmie lub długich wyjazdów. Wiem, ze robili to po to, aby zapewnić mi godną przyszłość, jednak czasami wolałbym mieć kogoś przy sobie i kimś takim był dla mnie Daren.
- Nie byłem zły.. ja po prostu.. Ty nigdy nie okazywałeś głębszego zainteresowania ludźmi, zawsze byłeś na uboczu i może to co powiem będzie samolubne, to ja.. jestem zazdrosny. Od kiedy powiedziałeś, że polubiłeś Milo, że dużo rozmawiacie i do tego jeszcze to zaproszenie...
- Głupiii ! Przecież wiesz, że Ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu ! Zresztą o czym Ty w ogóle mówisz ! Ja go nawet nie znam! Nath nigdy bym się od Ciebie nie odwrócił, nie masz być o co zazdrosny. - patrzył na mnie, uśmiechając się szeroko.
- Wiem, jestem kretynem , ale Cię uwielbiam, za wszystko. - przytuliłem się do niego ponownie.
Nagle ktoś otworzył drzwi, spojrzałem w nie i zobaczyłem rudowłosą kobietę.
- O, widzę , że obudziłeś naszego małego księcia. - uśmiechnęła się, widząc nas razem.
- Tak, udało mi się. - Daren, gdy tylko zobaczył nauczycielkę, odskoczył ode mnie, poprawiając spadającą torbę.
- Mój wybawca zawsze gotowy.- powiedziałem i poklepałem go po plecach. - To my idziemy. - widząc jego speszenie, nie chciałem dłużej siedzieć w sali, dlatego wypchnąłem go z niej, zostawiając nauczycielkę samą. - Coś się tak spalił ?
- Nie lubię jak ktoś nakrywa mnie w takich sytuacjach.
- Tylko się przytulaliśmy, gorzej gdybyśmy robili to, co wczoraj mi zaproponowałeś.- mój doby humor zaczął powracać, dlatego postanowiłem podrażnić się z czarnowłosym.
- Co? A co ja Ci proponowałem ? - zmarszczył brwi, zastanawiając się nad sensem moich słów.
- Może chcesz iść na lody, to Ci się przypomni ? - poszedłem w stronę kanapy, na której się rozłożyłem. Lubiłem atmosferę tej szkoły, mało ludzi wokół, przyciemniane korytarze, jasne ściany z czarno-białymi fotografami, wszystko tu współgrało, tworząc sprzyjający klimat. 
Chłopak usiadł obok mnie, tak że mogłem położyć głowę na jego udach. Uśmiechną się, wodząc palcem po moim torsie.
- Ahaaa, o tych LODACH mowa. Wiesz... jeśli chcesz.. Nie musimy nigdzie iść. - wisiał nade mną, a jego palce zacisnęły się na moim sutku, który sprytnie odszukał przez koszulkę.
- Aaaaaa! Hahahahaha !- zapiszczałem po czym zacząłem się śmiać, wijąc w każdą z możliwych stron. Piwnooki zaczął mnie łaskotać , przez co moje ciało dostało dreszczy. Próbowałem się bronić, jednak był znacznie silniejszy ode mnie.
- HAHAHAHHAHAHA Daren błaaaagaaaam ! Zrobię wszystko ! Tylko ahahhahahahha Daren ! - przekręciłem się na brzuch i wierzgając oswobodziłem się z jego dłoni, które uprzednio mnie chwyciły. Ostatkiem sił wdrapałem mu się na kolana i usiadłem na nim okrakiem. Chwytając jego nadgarstki, przycisnąłem je do ściany za nami, tak że jego klatka wygięła się nieco w łuk.
- I co teraz mój uroczy ? - zaśmiał się, usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach. Odwróciłem się, a moje oczy ujrzały przystojnego mężczyznę w granatowych włosach. Widząc nas, zatrzymał się, a jego brwi nieco się uniosły.
- Witajcie. Chłopcy. - powiedział, nawet się nie uśmiechając.

1 komentarz: