czwartek, 5 kwietnia 2012

1. L'enseignement

Blog przeniesiony z http://neverturningback.blog.onet.pl/
___________________________________________________   

     Zawsze zastanawiałem się nad tym, co chciałbym robić w przyszłości. Od dziecka wiedziałem, ze nawet jeśli się zdecyduję , nie będzie to praca fizyczna, w końcu miałem duszę artysty. Chociaż się do tego nie przyznaje, wiem, że mam zmysł plastyczny. Jedyne czego mi brakuje to... no tak.. co to może być.. tak się składa, że jestem okropnie leniwy. Czasami nic, ani nikt nie zmusi mnie do wstania z łóżka.
Mieszkam w sporym domu, z moimi rodzicami, na obrzeżach Nowego Jorku. Jestem jedynakiem, z czego bardzo się cieszę, gdyż na dłuższą metę, nie zniósłbym rodzeństwa. Po skończonym liceum, trafiłem do szkoły artystycznej, a mianowicie, do New York Academy of Art. Minęło już kilka miesięcy, odkąd się tu znalazłem i muszę stwierdzić, że bardzo mi to miejsce odpowiada. Jestem nieco specyficznym człowiekiem, wielu ludzi mnie nie znosi, a i wielu uwielbia. Mam świadomość, że czasami przesadzam ze swoim zbyt rozwiązłym językiem, ale tak już mam. Jeśli coś mi się nie podoba, staram się nie owijać w bawełnę. W AA , tak nazywamy naszą szkołę, poznałem swoją dziewczynę... Elly, tak Elly.. jest cudowna, mimo mojego drażniącego charakteru jest ze mną w stanie wytrzymać każdą chwilę złości, jak zarówno szczęścia. Jest jednak osoba ważniejsza od niej, Daren. Oczywiście Elly nie może się dowiedzieć o tej kolejności, oficjalnie to ona jest tą najważniejszą, inaczej zrobiłaby mi wielką awanturę. Co do Daren'a... znamy się od dziecka, razem chodziliśmy do podstawówki, później do gimnazjum i do liceum. Ufam mu bezgranicznie i wiem , że zawsze mogę na nim polegać. Jest o wiele spokojniejszy ode mnie, nieco zamknięty w sobie, owiany dozą tajemniczości, jednak dla mnie, to po prostu Daren, mój kochany Daren, który jak tylko zamkną się drzwi, oddzielając nas od świata zewnętrznego, otwiera się na mnie, niczym piękny kwiat lotosu.
Teraz razem chodzimy do AA, a nasza przyjaźń rośnie w siłę z każdym dniem.
- Hej Nath. - Usłyszałem zza swoich pleców. Gdy podniosłem głowę, jasne słońce oślepiło mnie trochę. Darren poklepał moje ramię, na chwilę przytulając do siebie. Usiadł obok, na zielonej trawie, spoglądając na mój rysunek, który usilnie próbowałem dokończyć. Znajdowaliśmy się przed szkołą, uczniowie kręcili się po niewielkich błoniach, rozmawiając wesoło.
- Hej, co tam ? Mała przerwa ? - zapytałem, spoglądając na jego jasną twarz. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ten chłopak się jeszcze nigdy nie związał, na boga, ma przecież dwadzieścia lat ! Do tego jest na prawdę przystojny, nie mówię tego dlatego , że jest moim najlepszym przyjacielem, tylko stwierdzam czysty fakt. Jasna karnacja, ciemne, postrzępione włosy, wyraziste ceglane oczy, lekko zaostrzony podbródek.. Jego ostre rysy twarzy, były zupełnym moim przeciwieństwem. Daren był męski, typowy, przystojny mężczyzna, za którym niejedna dziewczyna się oglądała. Jednak on, gdy tylko pytałem, dlaczego nie chce się z kimś związać , odpowiadał , że to jeszcze nie czas.
- Tak, mam malarstwo, ale Beatte zarządziła małą przerwę. - odpowiedział, urywając źdźbło i wsadzając je sobie do ust.
- Daren ! Przestań to przeżuwać ! Wiesz ile osób po tym chodziło !? A co gorsza, ile psów na to nalało ?! - krzyknąłem, wyrywając mu źdźbło z ust i wyrzucając je za siebie. On tylko przewrócił oczami, powracając do rozmowy.
- Ty, a nie uważasz , że Beatte powinna niedługo iść na porodówkę-zwolnieniówkę ?- Tak, nasza kochana pani Beatte, która uczyła nas malarstwa, była w ciąży, można by powiedzieć, że w całkiem zaawansowanej ciąży. Nie ukrywam , że większość tylko czekała , aż pójdzie na zwolnienie, a jej miejsce zastąpi ktoś , kto na pewno nie będzie gorszy od niej, w końcu chyba gorzej być nie mogło.
- Powinna.. mam nadzieję, że to już niedługo, bo dłużej nie zniosę tej okropnej baby. - powiedziałem, cieniując mój rysunek. 
- Co Ty tam tak namiętnie rysujesz ? - Daren wyrwał mi rysunek, zanim zdążyłem zamknąć szkicownik. Gdy go zobaczył, uśmiechnął się nieznacznie. - Kochasz ją ? - zapytał nagle. Wyprostowałem nogi, które nieco mi ścierpły i uniosłem brwi w geście zdziwienia.
- Co to za pytanie ? - zapytałem, wiercąc się, nie lubiłem tego typu rozmów. Nieco mnie krepowały, poza tym Daren dobrze wiedział, że jestem związany z Elly, a skoro byłem z nią w związku, to coś musiałem do niej czuć.
- Normalne. - rzucił we mnie szkicownikiem, co lekko mnie zaskoczyło.- Ale nawet na nie nie potrafisz odpowiedzieć. - Wstał, otrzepał spodnie, odwrócił się i odszedł.
COOOO TO BYŁO !? W ogóle o co mu chodzi !? Ten chłopak potrafi wprowadzić w mnie w każdy stan, w ciągu kilku sekund, znam go od tylu lat, a nadal mnie zaskakuje. Przecież nic takiego nie powiedziałem... Po prostu narysowałem swoją dziewczynę, czy to jakaś zbrodnia? A może miałem mu powiedzieć, jak to bardzo ją kocham ? Przecież nie mogłem tego zrobić, bo.. ja nie wiem.. nie wiem jak jest, bardziej zależy mi na nim, niż na Elly, więc to chyba nie może być miłość.. Jednak dobrze mi z nią i nie chce rezygnować z tego związku.
     Zrezygnowany podniosłem się z ziemi, podążając w stronę pracowni rzeźbiarskiej. Lubiłem te zajęcia, mimo że wychodziłem po nich cały upaćkany. Otworzyłem szklane drzwi szkoły, już na progu przywitała mnie moja koleżanka z grupy Agatha.
- O, słuchaj! Nath! Zajęcia się zaczęły, a profesor Alma Cię szukała, chciała zapytać, co z tą Twoją maską, wiesz już dawno mieliśmy ją oddać, a Twojej jeszcze nie ma. Kazała mi po Ciebie iść, bo Elly nie ma jeszcze w szkole, dlatego się wybrałam na małe poszukiwania. W ogóle to ta maska, no właśnie, musisz ją w końcu oddać, bo Ci tego nie daruje. Chyba wszyscy już oddali, a to jedna z ważniejszych ocen w pierwszym semestrze. Musisz się pośpieszyć. - mówiła jak nakręcona, nie dając mi dojść do słowa. Szliśmy w stronę sali, mijając krążących uczniów, których na korytarzach nigdy nie było zbyt wielu. Większość przeważnie siedziała w salach, lub zalegała na błoniach, opalając swoje mniej lub bardziej blade twarze.
- Okej, okej, rozumiem !- przerwałem jej. - Jezu, czy świat się zawali, jeśli oddam ją trochę później !? - zapytałem z pretensją, bardziej siebie niż, krótkowłosą blondynkę. Ta zaśmiała się przyjaźnie, wchodząc do klasy.
- No wiesz, ja tylko przekazuje. - uśmiechnęła się do mnie ponownie. Agatha, była najlepszą przyjaciółką Elly, wszyscy chodziliśmy razem, do jednej grupy, lubiłem ją, chociaż czasami, mówiła więcej ode mnie, co było nie lada wyczynem.
- Dzień dobry ! - przywitałem się z profesor Almą, która cała umazana w glinie, pomagała uczniom w artystycznych działaniach.
- O, kogo ja tu widzę ! W końcu ! - Zaszczebiotała, odwracając głowę, w moją stronę. - Nathaniel! Czy mógłbyś w końcu oddać mi tę maskę ! To jest szkoła artystyczna, a nie przedszkole ! Czekam na nią już miesiąc ! - zaczęła machać rękoma, niczym opętana. Mimo częstych krzyków, była bardzo pozytywną kobietą. Lubiłem ją i jej zajęcia, które zawsze bardzo szybko mi upływały.
- Proszę Pani !- jęknąłem, robiąc maślane oczy, jednak mi przerwała.
- O nie, nie mój śliczny, zbieraj dupę i do roboty, ale to już ! - wskazała palcem na swoją kanciapę, gdzie zawsze odlewaliśmy rzeczy z gipsu. Nie protestując dłużej, udałem się w tamtym kierunku. Pomieszczenie nie było duże, panował w nim ogromny chaos, nic nie było poukładane, różne rzeźby walały się po półkach, jedne zapomniane, inne czekające, aż ich właściciel się nimi zainteresuje. Odgarnąłem kilka z nich, szukając swojej, którą zostawiłem tu miesiąc temu. Usłyszałem, jak ktoś wszedł do klasy i przywitał się ze wszystkimi, w głosie rozpoznałem Elly, uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem z kanciapy.
- Elly ! - krzyknąłem, dziewczyna zwróciła wzrok ku mnie, ukazując swoje białe zęby. Podeszła do mnie, przytuliła się i cmoknęła w usta. - Co tak późno ? - Nie wypuszczając jej ze swoich ramion, wciągnąłem ją do kanciapy, nie miałem ochoty, aby wszyscy się na nas patrzyli, przymknąłem drzwi i dopiero się od niej odsunąłem. Wiem, że to bez sensu, właśnie teraz powinienem ją namiętnie pocałować, jednak wolałem poszukać swojej maski.
- Późno ? - zapytała, przerzucając jakieś zwoje papierów.
- Nooo... zaczęliśmy godzinę temu? - zadałem pytanie retoryczne, nadal próbując odnaleźć maskę. - Cholera! Gdzie ona jest!? - moja cierpliwość się kończyła, profesor Alma powinna tu w końcu posprzątać.
- Jakoś nie chciało mi się wcześniej wstać. - Westchnęła , zachodząc mnie od tyłu, przytuliła się do moich pleców. Poczułem jej oddech na swojej szyi, nieco zesztywniałem. Elly była odważną dziewczyną, spaliśmy ze sobą nie raz, jednak nie chciałem , żeby doszło między nami do czegoś teraz, w szkole i to do tego z całą bandą za drzwiami .
- Elly... - powiedziałem, czując lepkie usta na swoim uchu. Mała ręka zacisnęła się delikatnie na moim kroczu, co spowodowało, że nieco nerwowo się odwróciłem. - Elly ! Jesteśmy w szkole! Do tego za drzwiami, jest nasza grupa, jakoś mi się nie uśmiecha zostać przyłapanym na seksie, w takim miejscu.
- To chodź do łazienki. - uśmiechnęła się figlarnie, wyciągając mnie z kanciapy, wszystkie oczy skierowały się w naszym kierunku. Niebieskowłosa, jak gdyby nigdy nic, powiedziała:
- Pani profesor, my zaraz wrócimy. - nie czekając na odpowiedź, wyprowadziła mnie z sali. Zbiegliśmy na sam dół, gdzie znajdowały się szatnie. Elly zaciągnęła mnie do łazienki, zamykając za nami drzwi. Pchnęła mnie na jedną z kabin, moje dłonie nie zdążyły uchwycić framugi, dlatego z impetem usiadłem na desce klozetowej,czując lekki ból w plecach. Dziewczyna usiadła na mnie okrakiem, zbliżając na niebezpieczną odległość, swoje usta do moich. Jej wzrok był pełen pożądania, nie czekając na zaproszenie, przyciągnęła mnie do namiętnego pocałunku. Jednym ruchem ściągnęła moją kremową koszulkę. Czułem jej podniecenie, jej rozpalone ciało, które wiło się na mnie , powoli atmosfera zaczynała mi się udzielać. Elly była bardzo ponętną dziewczyną. Lubiła zabawy w łóżku, czego mogłem się wiele razy przekonać, jednak nigdy nie kochałem się z nią w szkole, można nawet powiedzieć, że nie za bardzo chciałem.. mimo to natura sprzeczna była z rozumem i powoli moje przyrodzone wołało o wyzwolenie z obcisłych spodni. Zielonooka, jakby wyczuwając zaczęła odpinać mój rozporek, wpiła swoje usta w moje, zachłannie mnie całując. Wyciągnęła mojego członka, stymulując go mocno. Moje ciche jęki, odbijały się od ścian łazienki.  Gdy byłem już gotowy, oderwała się ode mnie.
- To co kochanie ? Chcesz mnie przelecieć ? - jej wzrok był zamglony. Nie odpowiedziałem, czekałem na to co zrobi. Ona jedynie się uśmiechnęła. - Chodź do mnie, mój jedyny. - Powoli nabiła się na moją męskość, pomagając sobie zgrabną dłonią.

  *  *  *

     Siedziałem w moim pokoju. Od dwóch godzin, zastanawiałem się nad projektem sukni barokowej, którą zlecił nam profesor od projektowania. Nie miałem jednak żadnych pomysłów, a czym bardziej w to brnąłem, tym bardziej wszystkiego mi się odechciewało. Głośna muzyka wydobywała się głośników wieży, a ja uderzałem palcami o swoje kolano, starając się utrzymać jej rytm. Miałem nieodpartą ochotę porozmawiania z Darenem. Od naszej ostatniej rozmowy minęły dwa dni, a on jakoś nie kwapił się, żeby się ze mną skontaktować. Z nudów, zacząłem bawić się fioletową kołdrą, w końcu zrzucając ją na ziemię, westchnąłem zrezygnowany i sięgnąłem po telefon komórkowy, leżący na szafce, obok łóżka. Wybrałem numer Darena i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrał.
- Daren ! Słuchaj.. moglibyśmy się spotkać ? - zapytałem, zaciskając zęby na ołówku, który trzymałem w dłoni. W duchu modliłem się , żeby się zgodził. Ukradkiem spojrzałem na duży zegar, wiszący nad drzwiami. Była dopiero siódma wieczorem. Zgódź się, zgódź się.
- A... Ale, teraz ?- Kurwa. Nie jutro. Odetchnąłem parę razy, żeby nie powiedzieć nic głupiego.
- Tak, jest dopiero dziewiętnasta... wyjdziesz ? - Mieszkaliśmy niedaleko siebie, dzieliło nas raptem kilka ulic. Usiadłem po turecku, odkładając ołówek , żeby za bardzo go nie zniszczyć. Usłyszałem westchnięcie po drugiej stronie słuchawki. Daren no błagam, kurwa, powiedz coś.. .- Daren ?
- Tak, jestem, ok, ale możemy się spotkać u Ciebie ? Nie chce mi się nigdzie chodzić. 

- Tak, jasne ! Oczywiście ! - powiedziałem niemal podskakując na łóżku. Nie moja wina, że uwielbiałem tego chłopaka.
- Będę za jakieś dwadzieścia minut. - powiedział i się rozłączył. Odłożyłem telefon na półkę, poprawiłem pościel, którą wcześniej zrzuciłem. Ogarnąłem trochę w pokoju i zszedłem na dół. W salonie kątem oka zobaczyłem ojca, który zapewne oglądał jakiś film, mama krzątała się po kuchni. Nie wspominałem jeszcze, że obydwoje pracują w firmie, która zajmuje się reklamą, a ja.. no właśnie.. tez tam pracuję. Tak, ja pracuję, wieczny leń. Pomagam im trochę, kseruje różne papiery, układam je. Można powiedzieć , że jestem od wszystkiego i od niczego konkretnego. W każdym razie mi płacą , w zamian za każdy weekend spędzony w firmie.
- Nathi zjesz coś ? - zapytała mnie mama, gdy tylko pojawiłem się w kuchni.
- Nie, dzięki, ale zrobię czekoladę, Daren zaraz będzie. - Moi rodzice uwielbiali Darena, traktowali go jak swojego drugiego syna. Wyjąłem z szafki dwa kubki, nalałem do nich mleka i wstawiłem do mikrofali, po kilku minutach wyjąłem parujące mleko.
- A jak tam z Elly, nadal jesteś z nią szczęśliwy ? - moja mama, zawsze była dociekliwa, co czasami mnie drażniło. Wiem , że mnie kocha i martwi się o mnie, ale niekiedy nie powinna się aż tak bardzo mną interesować.
- Z Elly wszystko nam się układa. - odpowiedziałem krótko, wsypując czekoladę do kubków. Mama gotowała kolację, cały czas coś kroiła, mieszała, siekała, co miało ujście w pięknych zapachach, roznoszących się po kuchni.
- Nathi, a może zaprosisz ją i jej rodziców na kolację ? U nas w domu, jutro ? - No nie.. Tego to dopiero nie znosiłem, rodzinne obiadki, na Boga nie zamierzam się z nią żenić..
- Wiesz co.. nie wiem czy jej rodzice będą mieli czas, ale zapytam. - Od dalszej konwersacji uratował mnie dzwonek do drzwi. - O ! To Daren ! Idę otworzyć. - Wziąłem dwa kubki i udałem się w stronę drzwi. Odstawiłem je na półkę i przekręciłem kluczyk. W progu zobaczyłem przyjaciela, ubrany cały na czarno, w bluzie z kapturem i luźnych bojówkach, uśmiechnął się do mnie. Nie mogłem się powstrzymać i rzuciłem mu się na szyję, chyba trochę go to zaskoczyło, gdyż lekko się zachwiał, oddając jednak uścisk.
- No już, już , bo mnie udusisz. - zaśmiał się. Oderwałem się od niego, uśmiechając szeroko.
- Chodź, zrobiłem czekoladę. - porwałem go , wciskając gorący kubek do ręki i ciągnąc go w stronę pokoju. Zamknąłem za nami drzwi, zapalając światło, które rozjaśniło pomieszczenie. Mój pokój utrzymany był w jasnych barwach, białe ściany, białe meble, jedyne ciemniejsze akcenty, jakie się w nim znajdowały, to fioletowy dywan i tego samego koloru pościel i rolety. Na środku, pod wielkim oknem, stało niskie łóżko, teraz ładnie posłane. Daren od razu skierował się do fotela, obok wieży, na którym zawsze siadał.
- To co tam? Dlaczego chciałeś się ze mną widzieć ? - zapytał wpatrując się we mnie. Odstawiłem kubek na stolik przy drzwiach i położyłem się wzdłuż łóżka, tak abym mógł patrzeć na przyjaciela. 
- A czy ja muszę coś chcieć ? Po prostu chciałem Cię zobaczyć. - wzruszyłem ramionami, dodając po chwili. - Chyba podczas tych wszystkich lat się od Ciebie uzależniłem. - Bez namysłu rzuciłem w niego poduszką, o mało nie rozlewając kakaa.
- Nath, kurwa, jak mnie oblejesz, to Ci jebnę. - wiedziałem , że mnie kocha.
- Nie pierdol. Lepiej przełącz guziczek. - Przełącz guziczek, oznaczało zmianę piosenki, tak też zrobił,  a z głośników, wydobyły się dźwięki piosenki, która ostatnio stała się moją ulubioną.
- AAAAAAaa! Uwielbiam ją ! - poderwałem się z łóżka, zaczynając szaleńczo po nim skakać, śpiewać i tańczyć w rytm muzyki. - Stamp your hind legs Get behind me Animale ! - czarnowłosy patrzył na mnie i z każdą minutą miał coraz większy uśmiech, aż w końcu parsknął śmiechem , odstawiając kakao i podchodząc do łóżka, wskoczył na nie i zarzucił ramiona na moją szyję, przewracając mnie na materac. Zaczął łaskotać moje żebra, a ja nie mogłem powstrzymać się od głośnego śmiechu.
- Ahahahhaa! Daren! DaaaaaDAren ! Błagaaaam ! Nie nie niieee ee! - mój śmiech odbijał się od ścian, mieszając z głośną muzyką. Niechcący kopnąłem go w brzuch, na co opadł na mnie bezwładnie, przygwożdżając mnie do łóżka. Ktoś zapukał do drzwi, nie czekając na zaproszenie, otworzył je. Zobaczyłem głowę mamy wesoło zza nich wystającą.
- Chciałam sprawdzić czy żyjecie, bo słychać Was aż na dole. - uśmiechnęła się do nas, widząc całą sytuację, dodała. - Daren, nie molestuj mojego syna, bo Ci Elly przyłoży. - zażartowała. Zaśmieliśmy się, a ja dodałem, trochę nie myśląc.
- Mamooo, przerwałaś nam w złej chwili, a było tak miło... - Rodzicielka roześmiała się, pokręciła głowa i zamknęła za sobą drzwi. Czarnowłosy leżał nadal między moimi nogami, a nasze torsy się stykały, popatrzyłem na jego twarz, nadal się śmiejąc, on zaczerwienił się tylko i odsunął ode mnie. - Daren? Co jest ? Coś się tak spalił ? - na moje słowa, chłopak jeszcze bardziej poczerwieniał. Jestem idiotą, jeszcze go podpalę, jak tak dalej pójdzie.
- Nie, nic, wydaje Ci się. - zmieszał się nieco, krzyżując nogi. Nie patrzył mi w oczy, co mnie trochę zdziwiło, jednak nie chciałem naciskać i zmieniłem temat.
- Okej, mniejsza, a słuchaj... o co chodziło wtedy, w poniedziałek ? Rzuciłeś we mnie szkicownikiem i odszedłeś, stało się coś ? - usiadłem na przeciwko niego. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a jutro czekał nas ostatni dzień szkoły, jednak nie chciałem się z nim jeszcze rozstawać, było mi dobrze, lubiłem spędzać z nim czas.
- A tamto.. po prostu miałem zły dzień. - Za dobrze go znałem, żeby mu w to uwierzyć, dlatego położyłem swoją dłoń na jego kolanie, zmuszając aby, choć na chwilę, na mnie spojrzał.
- Słuchaj. Znamy się nie od dzisiaj, nie przyjaźnie się z Tobą po to tyle lat, żeby teraz wysłuchiwać takich bajek. Powiedz o co chodzi, coś się stało ? Ostatnio jesteś dziwny, przecież widzę. Kogo jak kogo, ale mnie nie oszukasz. - Popatrzył na mnie, w jego ceglanych oczach zobaczyłem wiele, zmieszanie, chęć wygadania się, rozmowy, ale zastanawiało mnie jedno, dlaczego widziałem w nich strach ?
- Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, jak to jest być z facetem ? - To pytanie zwaliło mnie z nóg, cofnąłem powoli swoją ręką, mrugając szybko powiekami. Przetwarzałem to, co przed chwilą usłyszałem i nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Ja, pyskaty chłopak z nawałem wypowiedzi cisnących się na usta, w tym momencie... nie wiedziałem, po prostu nie wiedziałem co mam powiedzieć. Otwierałem usta i zaraz je zamykałem. On patrzył na mnie, wyczekująco, chciał usłyszeć odpowiedź, wiedziałem to.
- Daren.. Czy Ty.. No wiesz..? - nie mogłem tego inaczej ubrać w słowa, nie potrafiłem. Nie poruszyłem się nawet na milimetr. On zrobił coś co mnie zaskoczyło, uśmiechnął się promieniście.
- Tak, Nath tak. Jestem gejem, tak czuje. Podobają mi się faceci i mam nadzieję , że to nie zmieni między nami relacji, gdyż nadal traktuję Cię jako mojego przyjaciela i mam nadzieję , że tak samo Ty będziesz traktował mnie. - To wyznanie mną wstrząsnęło. Nie chodzi mi o negatywne emocje, gdyż nigdy nie miałem pobudek homofobicznych, ale mój przyjaciel, którego znałem od podstawówki... To dlatego nie miał żadnej dziewczyny ! Dlatego! Po prostu się nimi nie interesował !
- Daren.. Zaskoczyłeś mnie i to bardzo.. ale zawsze będziesz najważniejszą dla mnie osobą, niezależnie z kim sypiasz, ja nadal bardzo Cie kocham...tylko... no.. zaskoczyłeś mnie...- blady uśmiech wpełzł na moje usta.
- Dziękuję, cieszę się , że Cię mam. - uściskał mnie, a ja to odwzajemniłem.  Mój przyjaciel gejem... Ja nie mogę .

3 komentarze: