środa, 4 września 2013

15.L'enseignement

 Mam dla Was małą niespodziankę, z okazji Mikołajek, dodaję notkę. Taki oto mały prezencik ode mnie. Mam nadzieję, że się ciszycie ; ).
Wprowadziłam do opowiadania nowego narratora, myślę , że się zorientujecie. Trudno byłoby się nie zorientować ;p Powiedzcie co o tym myślicie, bo to nie jednorazowa sprawa ; ).

 Samael - A tam dziwnie, przypuszczam , że większość chce, ale w tym rozdziale się nie doczekacie, ha ! ; p
 Huncwotka - nie zapomniałam o Oliverze, na pewno będę kontynuowała tamto opowiadanie. Jednak najpierw zakończę to , nie chce mieszać rozdziałów ; ).
 Koi - może ten rozdział przypadnie Ci do gustu, bo Oliver w końcu podjął małą decyzję i doprowadził ją do końca ; p.

 Witam serdecznie - Martynkę, Fallen Angel i Kunoichi i dziękuje za komentarze <3 !


 P.S. pododawałam trochę linków i zmieniłam powiadamianych, jeśli ktoś chce żebym go dodała, to niech napisze.
A teraz - Miłego czytania : ).
______________________________________________

   Tak jak wspomniałem w rozmowie z Darenem, w szkole pojawiłem się pół godziny wcześniej. Usiadłem na trawie, czekając na przyjaciela. Poranek nie był zbyt ciepły, jednak ostatnio pogoda nie zaprzątała mi głowy. Miałem inne problemy, a to czy wiało, czy padało, nie było zbyt istotnym szczegółem. Przypuszczam, że gdyby nawet huragan przeszedł przez Nowy Jork, nie zainteresowałbym się tym.
- Hej. - usłyszałem za sobą i zaraz zobaczyłem Darena, który rozsiadł się wygodnie, obok mnie.
- O, hej. Jesteś. - uśmiechnąłem się z nadzieją , że nie ma mi niczego za złe.
- Jak widać. - odwzajemnił uśmiech, a ja nie chcąc przedłużać tego, co nieuniknione, powiedziałem.
- Słuchaj. Przepraszam za to wszystko. Nie chciałem, żebyś się w ten sposób dowiedział. Nawet nie miałem kiedy Ci powiedzieć, to wszystko tak się szybko potoczyło.. - westchnąłem, a on położył mi dłoń na ramieniu, lekko je głaszcząc.
- Daj spokój. Przecież nie musisz mi mówić o wszystkim..
- Nie, to nie tak, powinienem być z Tobą szczery, ale jestem idiotą i ostatnio.. po prostu zagubiłem się i oddaliłem od wszystkich.
- No nie powiedziałbym, że od wszystkich. - zaśmiał się krótko, a ja zaczerwieniłem się. Nie wiem od kiedy stałem się taki wstydliwy, a raczej wiem, ale nie chce sobie przypominać tego cholernego księcia.
- Oj.. przymknij się. - spuściłem głowę, przyglądając się swoim paznokciom.
- Co jest ?
- Nic.
- Ej, Nath, znam Cię lepiej, niż Ty sam siebie, więc nie pierdol, że nic, skoro widzę. - jego stanowczy ton, wskazywał na to, że nie wywinę się bez wyjaśnień. Odetchnąłem kilka razy, zbierając myśli. Nie miałem pojęcia jak mu o tym wszystkim powiedzieć. O moich rozterkach, o moich uczuciach. Niegdyś to było całkiem proste, a teraz.. teraz wszystko było inne i nowe. 
- Nie wiem co mam robić. - powiedziałem w końcu. Wiedziałem jednak , że nic mu to nie wyjaśni, dlatego kontynuowałem. - Jestem z Elly, mam wspaniałą dziewczynę i powinienem ją kochać. Kochałem.. okej, myślałem, że ją kocham, ale pojawił się ten cholerny facet. Jeeeezu Daren, ja nie wiem co się ze mną dzieje. Jak on jest blisko mnie, to moje ciało wariuje, zmysły mi szaleją. Do cholery, to nie jest normalne. Nigdy się tak nie czułem, a teraz wystarczy , że on się na mnie spojrzy, a ja jestem gotowy zrobić wszystko, o co by mnie tylko poprosił. Wiesz.. ostatnio do mnie przyszedł i wylądowaliśmy w łóżku. - spojrzałem na przyjaciela, a on jedynie szeroko się uśmiechną. - Od tamtej pory, cały czas mi siedzi w głowie. On jest... eh. - zrezygnowałem, gdyż już miałem zamiar wychwalać Milo, a przez to, jeszcze bardziej bym się pogrążył. 
- Kochanie, ale o co Ci chodzi, tak na prawdę, co ? Jest Ci z nim dobrze ? - Jego ciemne włosy zawirowały na wietrze.
- Właśnie o to chodzi, że jak może mi być Z NIM dobrze, skoro nawet Z NIM nie jestem. W ogóle nie rozumiem tych relacji. Czasami czuję się tak, jakby.. - przerwałem znowu, a mój smutny wzrok powędrował gdzieś przed siebie.
- Jakby Cię wyruchał i zostawił bez odpowiedzi. - dokończył za mnie.
- Dzięki, na prawdę mi pomogłeś. - prychnąłem, otaczając się szczelniej dużym, szarym szalikiem, teraz prawie zasłaniając pół twarzy.
- Oj , przestań. Porozmawiaj z nim szczerze i tyle.
- Daren ! Kurwa to jest nasz nauczyciel ! - podniosłem głos, nie mogąc znieść dłużej mojej bezsilności. - Co mam mu powiedzieć ? "Hej stary, pogadajmy, bo nie wiem czy mnie przeruchałeś i na tym kończą się nasze relacje, czy może będziemy razem."? Błagam!
- A chcesz z nim być? - to pytanie przygnębiło mnie jeszcze bardziej. Czy chciałem z nim być? Pogodziłem się już z tym , że podobają mi się faceci, w zasadzie jeden facet. Ale związek, to już co innego. Coś poważniejszego, wymagającego poświęceń, wyrzeczeń. Zresztą, moje myśli nie były tutaj na miejscu, skoro nawet nie wiedziałem, co on do mnie czuje, o ile w ogóle coś czuł..
- Daren, nie wiem... - odparłem, zgodnie z prawdą. - Wiesz, przy nim na prawdę mi dobrze. Czuje się wspaniale. On jest cudowny, ale.. przecież ja, tak na prawdę, niewiele o nim wiem. Nie wiem czy on coś do mnie czuje, czy tylko się mną bawi... Poza tym to nasz nauczyciel.. - dodałem ponownie, a on przewrócił wymownie oczami .
- Daj spokój. Nic mu nie mogą zrobić. To nie podstawówka czy liceum. Obydwoje jesteście dorośli.
- No niby tak... Ale wiesz, to troszkę nieetyczne.
- Etyczne, nieetyczne, pierdolenie o Chopinie. - podniósł ręce, aby za chwilę teatralnie je opuścić. Parsknąłem cicho, widząc jego minę.
- W takim razie, jak myślisz ? Czego on ode mnie chce ? - zapytałem przyjaciela.
- Nie wiem. Na prawdę nie mam pojęcia. Ale wiem jedno. Zerwij z Elly, bo to nie jest fair względem niej.
- Tak, wiem.. spotykamy się dzisiaj o osiemnastej. - Do szkoły zaczęli się schodzić ludzie, dlatego wolałem przerwać tą rozmowę. Nie chciałem, żeby ktoś przypadkiem usłyszał, o moim "romansie" z Milo. Gdyby tak się stało, na pewno nie miałbym życia. - Chodź, idziemy do środka. - Powiedziałem i wstałem. Dopiero poczułem, że zrobiło mi się na prawdę zimno. Założyłem dzisiaj luźny wełniany sweter i podobny szalik, a pod spodem miałem cienką koszulkę na ramiączka. Wszystko było przewiewne, co niestety czułem na każdym kroku. Na szczęście moje obcisłe, jeansowe spodnie były ciepłe, inaczej chyba bym zamarzł.

  *  *  *

 Na spotkanie z Elly przygotowywałem się całe popołudnie. Może to i śmieszne, ale próbowałem ułożyć sobie wszystko to, co miałem jej zamiar powiedzieć. Niestety, gdy czekałem na nią teraz w parku, przy fontannie cała przemowa wyleciała mi z głowy, a zamiast niej spotkałem się z wielką pustką. Oddychałem powoli , żeby uspokoić swoje nerwy. Może i przesadzałem, ale na prawdę się denerwowałem. Miałem zamiar skończyć ten dziwny związek, który i tak nie miał żadnej przyszłości. Tylko co niby miałem jej powiedzieć? "Cześć Elly, przespałem się z facetem, nie możemy być już razem."? Chyba by mnie zabiła, a nawet by nie musiała, bo ja zrobiłbym to pierwszy.
Poczułem wibrację w telefonie, wyciągnąłem go i odczytałem wiadomość od Darena.
"Powodzenia ;* Daj znać jak Ci poszło. ", odpisałem szybko "Dzięki :* Okej." i schowałem telefon, czekając na dziewczynę. Spóźniała się już piętnaście minut, ale znając ją, mogłem nawet czekać godzinę. Na całe szczęście, po dwudziestu minutach, zjawiła się. Na jej twarzy nie widniał uśmiech, którym zwykle promieniowała, oczy miała nieco podkrążone, a twarz bladą. Jej cały blask przygasł, a ja nagle poczułem się strasznie winny. Usiadła obok mnie, na brzegu fontanny, witając się cichym "cześć". Odpowiedziałem jej tym samym i spojrzałem na jej twarz, jednak ona nawet na mnie nie patrzyła. Jej wzrok uciekał , błądząc po wodzie.
- Eeeem.. Toooo.. może porozmawiamy? - zapytałem, nie mogąc znieść tej ciszy. Nie odpowiedziała mi, jedynie kiwnęła głową. Odetchnąłem głęboko, zapowiadała się poważna rozmowa, ale i ciężka, jak widać. - Ostatnio, miedzy nami... trochę się popsuło.. sama zauważyłaś.. No tak.. na pewno... Tu nie chodzi o Ciebie.. To tylko ja jestem idiota, bo wiesz.. ja... no tak...eeee.. - próbowałem wydukać kolejne słowa, jednak mi się to nie udawało. A to , że zachowywała się jak zoombie, które tylko jest tu ciałem, a nie duchem, zaczynało mnie irytować. - Kurde Elly, chcę poważnie porozmawiać, ale Ty mi tego nie ułatwiasz! - uniosłem głos, a ona w końcu na mnie spojrzała.
- Po prostu to powiedz. - powiedziała smutno.
- Co? Co mam powiedzieć ? - zdezorientowany, zmarszczyłem czoło.
- Że chcesz mnie zostawić. - otworzyłem usta, mimo to nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Odruchowo chciałem zaprzeczyć, ale przecież nie mogłem jej nadal oszukiwać. Przyszedłem tutaj, żeby to zakończyć i tak właśnie zrobię.
- Elly.. Ja po prostu się pomyliłem co do nas. - Prychnęła, chciałem ją złapać za rękę, jednak mi ją zabrała. Wycofałem się i owinąłem szczelniej kurtką, nie mając co zrobić z rękami. Przez chwilę panowała cisza, nie miałem pojęcia co mógłbym powiedzieć, a ona ponownie zaczęła wpatrywać się w wodę. Była zupełnie inną Elly, niż ta, którą poznałem, z którą byłem, przebywałem i bawiłem się. Zawsze pogodna, wygadana, powiedziałbym nawet wyszczekana. Teraz siedziała cicho, niczym śmieszna podróba mojej dziewczyny.
- Co się stało? - zapytała nagle. - Co się takiego stało, że już nie chcesz być ze mną ?
- Nie czuje do Ciebie miłości.. miłości partnerskiej. Jesteś dla mnie ważna, kocham Cię, ale jedynie jako przyjaciółkę, jako siostrę, nie jako dziewczynę... Przepraszam, ale to niej zależne ode mnie.. to są moje uczucia i ja nie mam na nie większego wpływu... - ciężko mi było o tym mówić, ale chciałem z nią być szczery. Spojrzała na mnie ponownie. Przez jej zaszklone oczy, miałem ochotę ja przytulić, wolałem jednak zachować dystans, będąc pewnym, że by się wyrwała.
- Jest ktoś inny ? - zapytała w końcu, a moje serce zabiło szybciej. Bałem się właśnie takich pytań.  Zagryzłem wargę, tym razem to mój wzrok zaczął błądzić. - Odpowiedz, chcę wiedzieć.
- Tak. Jest ktoś inny. - zapadła chwilowa cisza, jednak wiedziałem, że to nie koniec pytań i nie myliłem się.
- Zdradziłeś mnie? - Na mojej twarzy pojawiły się wypieki, a serce biło w takim tempie, że gdyby mogło, to wyskoczyło by, witając się z przechodniami.
- Tak... - odpowiedziałem , na tyle cicho, że nie wiem czy to usłyszała. Widząc jej drżące wargi i wypływające z oczu łzy, dostałem odpowiedź. - Przepraszam... To wszystko nie tak miało być..
- Z kim ? - Czułem , że za chwilę na prawdę mój organizm nie da rady i eksploduje.
- Czy to ważne ? - wzruszyłem ramionami.
- Z kim ? - powtórzyła. Podciągnąłem do siebie kolana i oparłem o nie głowę, tym samym chowając twarz.
- Z Milo. - w tej chwili, sam nie widziałem czy moje serce bije tak szybko , że nie wyczuwam uderzeń , czy może przestało bić. Całe ciało zalał zimny pot, a włosy na karku zjeżyły się, niczym małe igiełki.
- C-co? Co Ty pieprzysz ? - zaśmiała się histerycznie. Nie widząc mojej reakcji, uderzyła mnie lekko w ramie. - Nath, patrz na mnie kurwa i powiedz, że to nie prawda ! - spojrzałem na nią, nadal trzymając kolana. Nie mówiłem nic, zagryzłem wargę i wyczekiwałem najgorszego. Elly pokręciła głowa w niedowierzaniu.
- Nie.. nie.. nie. To nie prawda. - łzy coraz gęściej leciały jej z oczu, było mi na prawdę przykro. Nie powinienem długo z tym zwlekać. Oszukiwałem ją, a na pewno na to nie zasługiwała. - Jak mogłeś... jak.. jak mogłeś zrobić.. mi coś takiego...? - załkała, dusząc się własnymi łzami.
- Przepraszam... - wyszeptałem, patrząc na nią błagalnie. - Nie płacz, proszę, nie płacz...
- Wiesz.... wiesz co w tym jest najgorsze ? - zapytała nieco piskliwie.
- Co ?
- To, że ja tak cholernie Cię kocham. Nadal Cię kocham i to jest we mnie beznadziejne. - Nie spodziewałem się, że mi to powie. Wołałem już żeby mnie pobiła, nawrzeszczała na mnie i dozgonnie się obraziła. Co prawda , ciężko by mi było się z tym pogodzić, jednak jeszcze ciężej było mi siedzieć z nią tutaj i słyszeć jak mówi , że nadal mnie kocha. Nie mogąc się powstrzymać, przyciągnąłem ja do siebie i mocno przytuliłem, tak , aby nie mogła mi się wyrwać. Nie sprzeciwiała się jednak, wtuliła się w moją szyję i płakała cichutko, a ja głaskałem ją po głowie, próbując jakoś uspokoić. Czułem się jak ostatnia świnia. Zdradziłem ją, oszukiwałem, olewałem, nie odzywałem się i miałem głęboko w poważaniu, a ona zwyczajnie chciała mojej miłości. Tak niewiele... Dla mnie jednak miłość, której oczekiwała, była niemożliwą do dania. Po kilku minutach odkleiła się ode mnie. Oddychała powoli, uspokajając się jeszcze.
- Kochasz go ? - zapytała już spokojniej.
No nie błagam.... kolejna osoba, która zadaje mi trudne pytania dotyczące Milo, to na prawdę za dużo.

- Nie wiem.. Nie.. raczej nie... - odparłem po chwili namysłu. - Po prostu mi z nim dobrze.. Wiesz jest.. Nie lepiej zakończmy ten temat. - nie chciałem , żeby znowu się rozpłakała.
- Nie, chce usłyszeć. Już.. już mi lepiej...To.. Jaki on jest ? - Niechętnie , powróciłem do rozmowy.
- Jest... uroczy. Nie wiem do końca, co jest między nami, ale... jak go nie ma, to czuję się, jakby ktoś mi coś odebrał. Z nim wszystko wydaje się być proste. Mimo, że czasami mam ochotę go zamordować, to chcę go mieć przy sobie. - Nie wiem, co było trudniejsze. Czy to, jak musiałem powiedzieć jej , że z nią zrywam, czy to, jak musiałem opowiadać o Milo. Na całe szczęście , Elly uśmiechnęła się nieco kulawo, potakując głową.
- Widać, że fajny z niego facet...  Wiesz... Ja już pójdę... Mam nadzieję, że... będziemy w stanie utrzymać naszą przyjaźń, bo wiesz.. mi na prawdę na Tobie zależy.
- Elly.. chciałbym tego bardzo, ale nie chcę Ci robić nadziei.. - przerwała mi, nie dając dokończyć.
- Nie ,nie. Ja na prawdę się z tym pogodzę i uporam.. Rozumiem , że nie chcesz być ze mną.. Wiem.. wszystko rozumiem. Po prostu proszę, żebyśmy nadal się przyjaźnili. Nie zniosłabym całkowitej straty... - Ja również nie chciałem jej tracić. Kochałem ją, ona i Daren byli dla mnie na prawdę ważni. Wiedziałem jednak , że będzie ją to bolało. Widok mnie, jej eks chłopaka, który już nie będzie z nią. Mimo to, zgodziłem się.
- W porządku.. Nadal będziemy się przyjaźnić, nic się nie zmieni. No, prawie nic. - zaśmiałem się  słabo, a ona odwzajemniła uśmiech.
- To.. do zobaczenia. - powiedziała i wstała.
- Tak.. do zobaczenia. - pożegnałem się i każde z nas poszło w swoją stronę. Byłem wolny, ale czy osoba, której tak pragnąłem, wykorzysta tą szanse ?

 *  *  *

 Od godziny siedziałem jak na szpilkach. Nath nie napisał, czy uporał się z Elly, a po półtorej godzinie, na prawdę zacząłem się o niego martwić. W końcu ona czasami potrafiła pokazać pazury. Mam nadzieję, że nie zrobiła tego tym razem.
- Daren, rusz się i posprzątaj w końcu ten pokój ! - głos mojej mamy rozległ się w całym domu.
- Oj, daj mi spokój ! - odkrzyknąłem, będąc już poddenerwowanym.
- Mówię Ci posprzątaj ! Do cholery ile mogę Cię o to prosić ?! - krótko obcięta brunetka , wpadła do pokoju, o mało co , nie przewracając się o moje zeszyty. - Jak tak dalej pójdzie, to się tu ktoś zabije !
- Nie mam teraz czasu ! - spojrzałem na nią gniewnie. Jej różowe policzki, nadęły się nieco , nie wróżyło to nic dobrego.
- Ja Ci radzę, nie krzycz i posprzątaj , bo inaczej pogadamy. - zagroziła mi palcem, a ja wstałem z łóżka, wziąłem telefon i ruszyłem ku wyjściu. - Ej no , ej no. Gdzie to mój drogi się wybierasz ? ! - mama nie dawała za wygraną , zbiegła ze mną po schodach, a ja czym prędzej uciekłem, krzycząc jedynie na odchodnym.
- Idę do Natha !!! - byłem wściekły. Nie dość , że nie mogłem się do niego dodzwonić, jeszcze musiała mnie zdenerwować własna matka. Czy ona nie mogła mieć  choć odrobinę wyczucia czasu !? No ja się pytam ?! Czy zawsze musiała się czepiać w nieodpowiednim momencie ?!
Szedłem szybko, przed siebie, sam nie wiedząc gdzie mam go szukać.
Powiedział - przy fontannie. Okej, poszukam przy fontannie. Tylko gdzie ta cholerna fontanna może być. Rozzłoszczony, tonąłem we własnych myślach. Patrzyłem pod nogi, a moje oczy nawet nie wychwytywały szczegółów drogi, po której stąpałem. Nagle z kimś się zderzyłem , zachwiałem się i o mało co się nie przewróciłem.
- Uważaj jak łazisz pokrako. - warknąłem, nie patrząc na przechodnia, miałem zamiar już iść, gdy usłyszałem, jak mi odpowiada.
- Ty na mnie wpadłeś, więc Ty powinieneś uważać . - Jego niemiły ton głosu zmusił mnie, do podniesienia głowy. Przede mną stał młody mężczyzna. Miał długie fioletowawo - granatowe włosy, częściowo spięte w kucyk. Jego obcisła, czarna kurtka, opinała go tu i ówdzie. Był prawie moje wzrostu, jednak nieco wątlejszy i chudszy ode mnie. Łypał na mnie groźnie swoimi piwnymi oczami.
- Nie patrzyłem, więc mogłeś mnie ominąć !
- Skąd wiesz, że ja patrzyłem ? - warknął, a ja zacisnąłem dłonie w pięści. Co za idiota. Najpierw Nath, później matka, teraz jakiś palant. Świetnie.
- To trzeba było patrzeć do cholery. Weź się odczep !
- Szedłeś po mojej stronie. - jego nieprzyjemny ton, wywołał u mnie jeszcze większą złość.
- Oj odwal się ode mnie kretynie! 
- Vice versa. - wyminęliśmy się, obdarzając niemiłymi spojrzeniami i każdy z nas poszedł w swoją stronę.
Cooo za typ ! Skrzywiłem się i odetchnąłem, chcąc się uspokoić.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz