środa, 4 kwietnia 2012

11. L'enseignement



   Mała niespodziankaaa. Z powodu, że mój laptop nawalił, a chciałam wstawić więcej notek, dzisiaj dodaję kolejny rozdział. Ciesze się, że poprzedni się Wam podobał. Nie będę nic zdradzać, jedynie powiem , że cieszy mnie to, że tak odbieracie Milo. O to mi chodziło, więc cel Waszej nieco błędnej jego oceny , został osiągnięty. Ale już siedzę cicho ;p.
Kto oglądał Tap Madl ; P. Powiem tylko - Fall in love with Michalina. ; ).
A tymczasem zapraszam na jedenasty rozdział.
____________________________________________________________
     
      Nastał poniedziałek, szedłem zapełnionymi ulicami Nowego Jorku,  o dziwo nie byłem jeszcze spóźniony. Milo nie odzywał się do mnie przez cały weekend. Nie miałem pojęcia co się z nim dzieje. Nawet nie wiedziałem czy dotarł bezpiecznie do domu. Co prawda Daren uspokajał mnie , że na pewno wszystko jest okej. W końcu musiałem dać za wygraną i nieco się uspokoić, spędzając nudną niedzielę przy boku Elly. Tak moja... dziewczyna, wiem jestem idiotą , ale nie potrafię z nią zerwać, chciała iść na zakupy. Wybraliśmy się do centrum handlowego gdzie obkupiliśmy się jak dzikusy, które pierwszy raz widziały na oczy sklepy.Musiałem się odstresować i muszę powiedzieć , że ta niedziela całkiem przyjemnie mi minęła.
- Hej pało ! – ktoś klapną mnie w ramię,odwróciłem się zaskoczony . Niebieskowłosa uśmiechała się radośnie, całując mnie w policzek na przywitanie.
- Heej, nie wierzę, Ty, tutaj, o tej porze ? –uniosłem zdziwiony brwi. Zaczęliśmy iść w stronę szkoły .
- Sama się sobie dziwię, jednak postanowiłam się dzisiaj nie spóźnić, a co ważniejsze - w ogóle przyjść.
- To dobrze, może Cię nie wywalą.
- Pff. Nie wywalą. – wywróciła oczami.
- Widzę, ze nowa sukienka Ci przypasowała. –zauważyłem, patrząc na jej niebieską, wiązaną gorsetem sukienkę, którą wczoraj razem kupiliśmy.
- Jest cudna, a jaka wygodna! Mówię Ci, bomba.– zachwalała. Po chwili stanęliśmy przed budynkiem szkoły. Byliśmy punktualnie,co było bardzo dziwne, szczególnie jeśli chodzi o naszą dwójkę. Zanim weszliśmy, przypatrzyłem się nieco parkingowi, o dziwo nie zauważając samochodu Milo.Mam nadzieję, że na zajęcia się zjawi.. Weszliśmy do budynku, kierując się w stronę sali od malarstwa.
- Ogarnij to , jeszcze trzy miesiące i koniec pierwszej klasy. – dziewczyna sapnęła, a ja kiwnąłem głową. Tak to prawda, czas leciał niemiłosiernie, dopiero tu przyszedłem , a już miałem kończyć pierwszą klasę.
- Ty to za bardzo się nie nachodziłaś. –zauważyłem, na co ona jedynie wzruszyła ramionami i weszła do sali.
- Czeeeeść wszystkim, hej Milo.  – przywitała się radośnie. Rozejrzałem się szybko po Sali, szukając chłopaka. Siedział na biurku lustrując jakąś kartkę. A więc nic mu się nie stało. Odetchnąłem z ulgą. Rozstawiłem sztalugę przy jego biurku i wyjąłem rzeczy. Patrzyłem na niego ukradkiem, on jednak nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Super.
- Hej. – powiedziałem cicho, siadając na skrzyni i wpatrując się w niego wyczekiwanie. Spojrzał na mnie znad długich rzęs i kiwną głową, powracając do czytania. Jak ja go nie cierpię ! Przez niego czułem się jeszcze bardziej zakłopotany. 
- Kochanie, pożyczysz mi pędzelka do szkiców ?Zapomniałam swojego. – Elly zmaterializowała się obok mnie nie wiadomo skąd.Ocknąłem się i wyjąłem pędzelek, wręczając do dziewczynie.
- Jasne. – odparłem.
- Dzięki. – nawet nie wiedziałem kiedy,pocałowała mnie przelotnie w usta, odchodząc do swojej sztalugi. Usłyszałem ciche parsknięcie, spojrzałem w tamtą stronę, napotykając lodowaty wzrok nauczyciela.Zmrużyłem groźnie wzrok i skrzyżowałem ręce na piersi. O nie mój kochany, nie ze mną takie gierki. Nie chcesz to się nie odzywaj, ale na pewno nie będę Cię za nic przepraszał. Jeszcze czego. Przetrzymałem jego wzrok, aż się nie odwrócił. Zadowolony z siebie, rozluźniłem ciało, wygodniej siadając na skrzyni.
-Okej, słuchajcie, dzisiaj mam dla Was modela.Dlatego nie będzie martwej natury. – wstał z biurka, a na sali rozległy się pomruki świadczące o tym , że pomysł się spodobał. – Malujecie go  farbami, najpierw szkice, a później brystol.
-Fajny pomysł, ale gdzie jest model?- zaśmiała się Elly. No właśnie gdzie był model ? Jak na razie widziałem jedynie kanapę,zasłaną białym prześcieradłem.
- Rozbiera się. - widząc zadowolenie na twarzy zebranych, Milo szybko dodał. – Nie, nie będzie nagi, bielizna zostaje. Drzwi łazienki, które znajdowały się zaraz obok mnie, otworzyły się, a w nich staną młody mężczyzna. Miał długie, proste , blond włosy, które swobodnie układały się na jego torsie. Zielone oczy, zakrywały prostokątne okulary. Musze przyznać, ze był ładnie zbudowany, nie zbyt mocno umięśniony, ale i nie chuderlawy .Wysoki, szczupły, całkiem przystojny muszę przyznać. Okej nie całkiem... był przystojny, bardzo. Chociaż nie dorównywał Milo do pięt. Jezu ! O czym ja myślę! Zacznę się kopać po tyłu za takie myśli, przysięgam!
- To właśnie Kenny. Model, a zarazem mój kolega, który wpadł do nas na kilka dni, a ja namówiłem go żeby Wam pozował. Mam nadzieję, ze Wam się podoba.- Milo poklepał go po ramieniu i poprowadził do sofy. Rozejrzałem się po sali, widząc jak wszystkie dziewczyny pochłaniają chłopaka wzrokiem. No tak.. w końcu było na co popatrzeć. Granatowowłosy ustawiał chłopaka na sofie, śmiali się razem z czegoś, jednak nie słyszałem ich rozmowy. Moje myśli krążyły zupełnie gdzie indziej. Zastanawiałem się kiedy to zacząłem zwracać uwagę na męskie ciało. Kiedy zaczęło mi się podobać i jak do tego mogło dojść. Od dawna nie spałem z Elly i nawet mnie do tego nie ciągnęło.Kiedyś nie potrafiliśmy utrzymać rąk przy sobie, a teraz? Sama niebieskowłosa przestała nalegać. Może wyczuła, że ze mną jest coś nie tak?
- W porządku, możecie zaczynać!- głos Milo przegnał moje myśli, a ja bez słowa zabrałem się za pracę. W końcu, gdy coś Cię męczy, najlepiej zając się czymś pracochłonnym.
Po dwóch godzinach pracy, kiedy to miałem połowę pracy, Milo zarządził przerwę. Niestety ale model musiał rozprostować kości. Nie zazdrościłem mu. Leżenie lub, co gorsza, siedzenie na tyłku przez cztery godziny nie było szczytem marzeń. Dziwne , że on wytrzymał aż dwie godziny bez ruchu. Ale co się dziwić.. w końcu to profesjonalny model.
- Trzymaj, bo Cię zaraz zjedzą wzrokiem. –usłyszałem obok siebie. Odwróciłem wzrok, nauczyciel podał chłopakowi szlafrok,uśmiechając się promieniście. Aż coś mnie ścisnęło w środku, chciałem aby ten uśmiech przeznaczony był dla mnie.
- Szkoda , że Ty tego nie robisz. – słowa wypowiedziane przez Kenney’ego odbijały się w moich uszach, niczym w głębokiej studni.Rozszerzyłem oczy, dyskretnie na nich zerkając. Milo zaśmiał się i złapał chłopaka za nadgarstek, ciągnąc w stronę łazienki. Wszystko we mnie zawrzało,myślałem , że zaraz coś rozbiję. Albo kogoś skrzywdzę. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. No, nie licząc tej dwójki, która właśnie otwierała drzwi od łazienki.
- Chodź zapalić. – nauczyciel wciągnął modela,zamykając za nimi drzwi. Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu. Oddychałem spokojnie, nie chcąc nawet myśleć co oni tam robią. Stukałem palcami o kolana,jeszcze chwila, a zacznę obgryzać paznokcie... Rozejrzałem się po sali. Elly rozmawiała z jedną z koleżanek, gestykulując zawzięcie. Połowa wyszła na przerwę, a druga połowa albo jadła, albo zajmowała się sobą. Zerknąłem na drzwi. Co oni tam do cholery robią? Ile można palić!? Nie wytrzymałem, wstałem ze skrzyni i wziąłem to co miałem pod ręką. Wymienię wodę, umyję pędzelki.Przecież muszę mieć je czyste. Wcale nie idę tam żeby ich sprawdzać. Nacisnąłem na metalową klamkę, a drewno ustąpiło. Wszedłem do środka, nie zauważyłem ich,jedynie usłyszałem ciche śmiechy. Poszedłem dalej. Jeśli chciałem dostać się do umywalki, musiałem iść na sam koniec, gdzie znajdował się „kącik do palenia”. Nabrałem powietrza do płuc, nie chcąc zobaczyć nic, co mogłoby spowodować , że model by nie przeżył. Podszedłem do umywalki, kątem oka zauważając, ze Milo siedzi na parapecie, a blondyn opiera się o ścianę, naprzeciwko niego. Odkręciłem wodę, a oni zamilkli. Czułem jak mi się przyglądają. Nie podobało mi się to, w żadnym wypadku. Niestety sam się o to prosiłem.
- Nagle postanowiłeś wymieć wodę ? – Milo odezwał się niezbyt przyjemnie, co szczerze mówiąc nie spodobało mi się. W końcu nie miał prawa się tak do mnie odnosić. Nic mu nie zrobiłem. Nalałem kubek wody i zacząłem myć pędzle.
- Tak, to publiczna łazienka, jeśli się nie mylę. Każdy może z niej korzystać. – odparłem tym samym nieprzyjemnym tonem,nawet na niego nie patrząc.
- Uuu, Milo nie mówiłeś, że masz taki charakterek w grupie. – blondyn odezwał się, wypuszczając dym z ust.
- Jakoś zapomniałem. – jeszcze chwila, a mu przyłożę.
- O wielu rzeczach zapominasz, szczególnie o odbieraniu telefonu . – zauważyłem, zaciskając zęby ze złości.
- Może odbieram tylko te ważne ? – Czy on chce mnie wyprowadzić z równowagi? Bo jeśli tak, to świetnie mu się to udaje.
- Jesteś idiotą. – spojrzałem na niego,zakręcając wodę. Jego spojrzenie było tak dla mnie odległe, niedostępne. Nie chciałem tego, pragnąłem znów spojrzeć w stal oczu, które tak bardzo mnie pochłaniały. – Mogłeś chociaż napisać, ze żyjesz, głupie „Wszystko w porządku.”
- Wszystko w porządku, jak widać. – wzruszył ramionami , strzepując popiół z papierosa. Kenny stał patrząc to na mnie, to na Milo. Ewidentnie nie wiedział co się dzieje. Jego brwi unosiły się w zdziwieniu, przyglądał się nam zaskoczony, widocznie uznając , że nie będzie się wtrącał. Bądź co bądź nasza rozmowa nie była na poziomie nauczyciel –uczeń.
- Gdzie Twój samochód? – zapytałem,przypominając sobie, że nie zauważyłem go na parkingu.
- Rozbiłem. – odparł jak gdyby nigdy nic.Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu.
- Że co zrobiłeś ?! Mówiłem żebyś nie jechał!  Prosiłem Cię ! – krzyknąłem, nie wierząc w to co właśnie usłyszałem. Ten idiota widocznie niczym się nie przejmował.
- Daj spokój. W ogóle, co Cię to obchodzi co ?– zapytał, a ja poczułem się malutki pod tym lodowatym wzrokiem. – To nie Twoja sprawa. Jesteś tylko moim uczniem. – Może jestem głupi, może czasami sam siebie nie rozumiem i robię rzeczy , o które sam bym siebie nie podejrzewał. Ale mam też uczucia, a te uczucia odzywają się w najmniej odpowiednich momentach. Słowa przez niego wypowiedziane zabolały. Jednak nie chcąc, aby cokolwiek zauważył,spojrzałem wprost w jego tęczówki, kręcąc głową.
- Pierdol się Milo. – zabrałem rzeczy i odwróciłem się na pięcie, wychodząc z łazienki. Nim zamknąłem drzwi usłyszałem jeszcze słowa pełne zdziwienia.
- Co to do cholery było?
- Nic. – Tak, Milo nic. Nic nie jest już ważne. Wszedłem do sali i zrobiłem to, co ostatnio. Spakowałem swoje rzeczy  i nie żegnając się z nikim, wyszedłem ze szkoły. Chyba stanie się to moim nowym nawykiem. Uciekłem ? Możliwe.
Poszedłem do Central Parku. Jedyne o czym marzyłem to pobyć chwilę sam. Z dala od całego zgiełku i hałasu. Pragnąłem znaleźć miejsce , w którym czułbym się jak w miejscu stworzonym tylko dla mnie.Szedłem ścieżką, mijając licznych przechodniów. Był początek kwietnia, a słońce świeciło jak oszalałe. Zdjąłem cienką bluzę z kapturem, pozostając jedynie w podkoszulce. Wyjąłem z torby ipoda i włączyłem muzykę . Lubiłem uczucie kiedy byłem sam i mogłem całkowicie poświęcić się muzyce. Wsłuchiwałem się wtedy w każdą nutę, w każde słowo. Analizowałem tekst i jego sens. Zatracałem się w melodii, będąc jakby w letargu. Tak było i tym razem . Ze słuchawek wydobywał się rockowy głos wokalisty Three Days Grace , a ja zatracałem się w nim, idąc w nieznane.

Pain, without love
Pain, I can't get enough
Pain, I like it rough
'Cause I'd rather feel pain than nothing at all

You're sick of feeling numb
You're not the only one
I'll take you by the hand
And I'll show you a world that you can understand
This life is filled with hurt
When happiness doesn't work
Trust me and take my hand
When the lights go out you will understand
Zszedłem ze ścieżki, zauważając   wysokie drzewo, przysłonięte  żywopłotem. Obszedłem sporych rozmiarów krzak, aby znaleźć się bliżej. Ku mojemu zdziwieniu do gałęzi przywiązana była prowizoryczna huśtawka,zrobiona z dużej opony. Podszedłem do niej i niepewnie pociągnąłem za linę,chcąc sprawdzić , czy nie sparciała. Zadowolony z mocnej liny, podskoczyłem,usadawiając się na wielkim kole.  Torbę rzuciłem pod huśtawkę, mając tylko nadzieję, że jej nie zapomnę. Rozbujałem linę,ciesząc się jak małe dziecko, które wpuszczono na plac zabaw. Odetchnąłem świeżym powietrzem. Wokół mnie nie było nikogo oprócz drzewa, żywopłotu i huśtawki.  Nie mam pojęcia jak to miejsce uchowało się przed ciekawskimi dzieciakami. Jednak teraz nie zamierzałem się nad tym zastanawiać. Czułem , że znalazłem miejsce, które było dla mnie odpowiednie.
 ** *
- Nath ! Daren przyszedł ! – usłyszałem głos mojej mamy, która zawołała mnie z dołu. Nie byłem w szkolę od dwóch dni, nie chciało mi się tam iść, musiałem odpocząć od wszystkiego. Napisałem Elly , że jestem chory i mnie nie będzie parę dni, a Darenowi dałem znać , że nie nigdzie się nie ruszam. Wstałem z łóżka, byłem w samych bokserkach i koszulce. Nawet nie chciało mi się przebierać. Otworzyłem drzwi i odkrzyknąłem.
- Właź na górę! – zamknąłem drzwi i ponownie położyłem się na łóżku, wgapiając wzrok w telewizor. Właśnie leciała powtórka Idola, która mnie nieco wciągnęła. W końcu jeśli nie ma się co robić, to wszystko może być ciekawe. Drzwi do pokoju uchyliły się , a w nich zobaczyłem czarną czuprynę.
- Hejo. Ależ jesteś choooory, aż Ci z nosa cieknie.  – przyjaciel zaśmiał się,rzucając się na łóżko obok mnie. – Nie ładnie tak okłamywać dziewczynę.
- Oj daj spokój, muszę od nich wszystkich odpocząć.  – odparłem, słuchając kolejnej dziewczyny, która przyszła na casting, muszę przyznać, że miała całkiem ciekawy głos.
- A ode mnie nie ? – zapytał, a ja spojrzałem na niego przelotnie.
- Od Ciebie nigdy. – kątem oka zobaczyłem jak uśmiecha się szeroko. Oj Daren, Daren...
- To co się stało ? – zapytał w końcu,wzruszyłem ramionami, zginając nogę w kolanie.
- A co miało się stać?- odparłem pytaniem napytanie.
- Nathaniel. Błagam, znam Cię lepiej, niż Ty sam siebie.
- Milo, ma mnie w dupie. – powiedziałem pokrótce, nie chcąc dłużej przekomarzać się z przyjacielem. W końcu miał rację,on znał mnie najlepiej i nie widziałem sensu w tym, aby wmawiać mu , ze nic się nie stało. Westchnął opadając na poduszki . – Rozbił samochód idiota i zrobił ze mnie kretyna przy modelu, tym który nam pozował.
- Nie wiem czy wiesz, ale pytał się wtedy gdzie Cię wywiało... i był wkurzony. - wkurzony, też mi coś, a ja niby nie byłem?!
- Pfff. Sam zaczął. Mógł nie być dla mnie taki niemiły. – Rzuciłem pilotem, trafiając w kołdrę , obok moich stóp. Dziewczyna,która śpiewała, ku mojemu zadowoleniu , przeszła dalej.
- Nath. Ale to Ty go wtedy wyjebałeś z domu.Wiesz, to nie jest miłe, jeśli się do kogoś dobierasz, a ten ktoś Cię odpycha,po czym każe spadać.
- Nie kazałem mu spadać !  – zaprzeczyłem, bawiąc się rąbkiem koszulki.
- Jezu, chyba nie sądzisz, że chciał od Ciebie usłyszeć to, co usłyszał. Chyba wolałby coś w rodzaju „Proszę, zostań.” Nie sądzisz?
- Nie będę go o nic prosił, poza tym to skończony temat. Nie zamierzam się za nim uganiać. Ja mam dziewczynę, a dla niego jestem tylko „uczniem” ,jak to sam oznajmił. Więc koniec. Nathaniel powraca i nie zamierza się przejmować takimi idiotami. – widząc , że Daren chce coś powiedzieć, przerwałem mu. – I koniec tematu. Cicho bądź i oglądaj ze mną.– zamknął usta, jedynie wzdychając cierpiętniczo. Po czym rzucił we mnie jaśkiem i pogrążył się w oglądaniu show. Tak, właśnie za to go kocham. 


Kenny 


________________________________________



 
 

TDG - Pain
http://www.youtube.com/watch?v=Ud4HuAzHEUc&ob=av2e

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz