Mała niespodziankaaa. Z powodu, że mój laptop nawalił, a chciałam wstawić więcej notek, dzisiaj dodaję kolejny rozdział. Ciesze się, że poprzedni się Wam podobał. Nie będę nic zdradzać, jedynie powiem , że cieszy mnie to, że tak odbieracie Milo. O to mi chodziło, więc cel Waszej nieco błędnej jego oceny , został osiągnięty. Ale już siedzę cicho ;p.
Kto oglądał Tap Madl ; P. Powiem tylko - Fall in love with Michalina. ; ).
A tymczasem zapraszam na jedenasty rozdział.
____________________________________________________________
Nastał poniedziałek, szedłem zapełnionymi ulicami Nowego Jorku, o dziwo nie byłem jeszcze spóźniony. Milo nie odzywał się do mnie przez cały weekend. Nie miałem pojęcia co się z nim dzieje. Nawet nie wiedziałem czy dotarł bezpiecznie do domu. Co prawda Daren uspokajał mnie , że na pewno wszystko jest okej. W końcu musiałem dać za wygraną i nieco się uspokoić, spędzając nudną niedzielę przy boku Elly. Tak moja... dziewczyna, wiem jestem idiotą , ale nie potrafię z nią zerwać, chciała iść na zakupy. Wybraliśmy się do centrum handlowego gdzie obkupiliśmy się jak dzikusy, które pierwszy raz widziały na oczy sklepy.Musiałem się odstresować i muszę powiedzieć , że ta niedziela całkiem przyjemnie mi minęła.
-
Hej pało ! – ktoś klapną mnie w ramię,odwróciłem się zaskoczony .
Niebieskowłosa uśmiechała się radośnie, całując mnie w policzek na
przywitanie.
- Heej, nie wierzę, Ty, tutaj, o tej porze ? –uniosłem zdziwiony brwi. Zaczęliśmy iść w stronę szkoły .
- Sama się sobie dziwię, jednak postanowiłam się dzisiaj nie spóźnić, a co ważniejsze - w ogóle przyjść.
- To dobrze, może Cię nie wywalą.
- Pff. Nie wywalą. – wywróciła oczami.
-
Widzę, ze nowa sukienka Ci przypasowała. –zauważyłem, patrząc na jej
niebieską, wiązaną gorsetem sukienkę, którą wczoraj razem kupiliśmy.
-
Jest cudna, a jaka wygodna! Mówię Ci, bomba.– zachwalała. Po chwili
stanęliśmy przed budynkiem szkoły. Byliśmy punktualnie,co było bardzo
dziwne, szczególnie jeśli chodzi o naszą dwójkę. Zanim weszliśmy,
przypatrzyłem się nieco parkingowi, o dziwo nie zauważając samochodu
Milo.Mam nadzieję, że na zajęcia się zjawi.. Weszliśmy do budynku,
kierując się w stronę sali od malarstwa.
-
Ogarnij to , jeszcze trzy miesiące i koniec pierwszej klasy. –
dziewczyna sapnęła, a ja kiwnąłem głową. Tak to prawda, czas leciał
niemiłosiernie, dopiero tu przyszedłem , a już miałem kończyć pierwszą
klasę.
- Ty to za bardzo się nie nachodziłaś. –zauważyłem, na co ona jedynie wzruszyła ramionami i weszła do sali.
- Czeeeeść wszystkim, hej Milo. –
przywitała się radośnie. Rozejrzałem się szybko po Sali, szukając
chłopaka. Siedział na biurku lustrując jakąś kartkę. A więc nic mu się
nie stało. Odetchnąłem z ulgą. Rozstawiłem
sztalugę przy jego biurku i wyjąłem rzeczy. Patrzyłem na niego
ukradkiem, on jednak nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Super.
-
Hej. – powiedziałem cicho, siadając na skrzyni i wpatrując się w niego
wyczekiwanie. Spojrzał na mnie znad długich rzęs i kiwną głową,
powracając do czytania. Jak ja go nie cierpię ! Przez niego czułem się
jeszcze bardziej zakłopotany.
-
Kochanie, pożyczysz mi pędzelka do szkiców ?Zapomniałam swojego. – Elly
zmaterializowała się obok mnie nie wiadomo skąd.Ocknąłem się i wyjąłem
pędzelek, wręczając do dziewczynie.
- Jasne. – odparłem.
-
Dzięki. – nawet nie wiedziałem kiedy,pocałowała mnie przelotnie w usta,
odchodząc do swojej sztalugi. Usłyszałem ciche parsknięcie, spojrzałem w
tamtą stronę, napotykając lodowaty wzrok nauczyciela.Zmrużyłem groźnie
wzrok i skrzyżowałem ręce na piersi. O nie mój kochany, nie ze mną takie
gierki. Nie chcesz to się nie odzywaj, ale na pewno nie będę Cię za nic
przepraszał. Jeszcze czego. Przetrzymałem jego wzrok, aż się nie
odwrócił. Zadowolony z siebie, rozluźniłem ciało, wygodniej siadając na
skrzyni.
-Okej,
słuchajcie, dzisiaj mam dla Was modela.Dlatego nie będzie martwej
natury. – wstał z biurka, a na sali rozległy się pomruki świadczące o
tym , że pomysł się spodobał. – Malujecie go farbami, najpierw szkice, a później brystol.
-Fajny
pomysł, ale gdzie jest model?- zaśmiała się Elly. No właśnie gdzie był
model ? Jak na razie widziałem jedynie kanapę,zasłaną białym
prześcieradłem.
-
Rozbiera się. - widząc zadowolenie na twarzy zebranych, Milo szybko
dodał. – Nie, nie będzie nagi, bielizna zostaje. Drzwi łazienki, które
znajdowały się zaraz obok mnie, otworzyły się, a w nich staną młody
mężczyzna. Miał długie, proste , blond włosy, które swobodnie układały
się na jego torsie. Zielone oczy, zakrywały prostokątne okulary. Musze
przyznać, ze był ładnie zbudowany, nie zbyt mocno umięśniony, ale i nie
chuderlawy .Wysoki, szczupły, całkiem przystojny muszę przyznać. Okej
nie całkiem... był przystojny, bardzo. Chociaż nie dorównywał Milo do
pięt. Jezu ! O czym ja myślę! Zacznę się kopać po tyłu za takie myśli,
przysięgam!
-
To właśnie Kenny. Model, a zarazem mój kolega, który wpadł do nas na
kilka dni, a ja namówiłem go żeby Wam pozował. Mam nadzieję, ze Wam się
podoba.- Milo poklepał go po ramieniu i poprowadził do sofy. Rozejrzałem
się po sali, widząc jak wszystkie dziewczyny pochłaniają chłopaka
wzrokiem. No tak.. w końcu było na co popatrzeć. Granatowowłosy ustawiał
chłopaka na sofie, śmiali się razem z czegoś, jednak nie słyszałem ich
rozmowy. Moje myśli krążyły zupełnie gdzie indziej. Zastanawiałem się
kiedy to zacząłem zwracać uwagę na męskie ciało. Kiedy zaczęło mi się
podobać i jak do tego mogło dojść. Od dawna nie spałem z Elly i nawet
mnie do tego nie ciągnęło.Kiedyś nie potrafiliśmy utrzymać rąk przy
sobie, a teraz? Sama niebieskowłosa przestała nalegać. Może wyczuła, że
ze mną jest coś nie tak?
-
W porządku, możecie zaczynać!- głos Milo przegnał moje myśli, a ja bez
słowa zabrałem się za pracę. W końcu, gdy coś Cię męczy, najlepiej zając
się czymś pracochłonnym.
Po
dwóch godzinach pracy, kiedy to miałem połowę pracy, Milo zarządził
przerwę. Niestety ale model musiał rozprostować kości. Nie zazdrościłem
mu. Leżenie lub, co gorsza, siedzenie na tyłku przez cztery godziny nie
było szczytem marzeń. Dziwne , że on wytrzymał aż dwie godziny bez
ruchu. Ale co się dziwić.. w końcu to profesjonalny model.
-
Trzymaj, bo Cię zaraz zjedzą wzrokiem. –usłyszałem obok siebie.
Odwróciłem wzrok, nauczyciel podał chłopakowi szlafrok,uśmiechając się
promieniście. Aż coś mnie ścisnęło w środku, chciałem aby ten uśmiech
przeznaczony był dla mnie.
-
Szkoda , że Ty tego nie robisz. – słowa wypowiedziane przez Kenney’ego
odbijały się w moich uszach, niczym w głębokiej studni.Rozszerzyłem
oczy, dyskretnie na nich zerkając. Milo zaśmiał się i złapał chłopaka za
nadgarstek, ciągnąc w stronę łazienki. Wszystko we mnie
zawrzało,myślałem , że zaraz coś rozbiję. Albo kogoś skrzywdzę. Na
szczęście nikogo nie było w pobliżu. No, nie licząc tej dwójki, która
właśnie otwierała drzwi od łazienki.
-
Chodź zapalić. – nauczyciel wciągnął modela,zamykając za nimi drzwi.
Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu. Oddychałem spokojnie, nie
chcąc nawet myśleć co oni tam robią. Stukałem palcami o kolana,jeszcze
chwila, a zacznę obgryzać paznokcie... Rozejrzałem się po sali. Elly
rozmawiała z jedną z koleżanek, gestykulując zawzięcie. Połowa wyszła na
przerwę, a druga połowa albo jadła, albo zajmowała się sobą. Zerknąłem
na drzwi. Co oni tam do cholery robią? Ile można palić!? Nie
wytrzymałem, wstałem ze skrzyni i wziąłem to co miałem pod ręką.
Wymienię wodę, umyję pędzelki.Przecież muszę mieć je czyste. Wcale nie
idę tam żeby ich sprawdzać. Nacisnąłem na metalową klamkę, a drewno
ustąpiło. Wszedłem do środka, nie zauważyłem ich,jedynie usłyszałem
ciche śmiechy. Poszedłem dalej. Jeśli chciałem dostać się do umywalki,
musiałem iść na sam koniec, gdzie znajdował się „kącik do palenia”.
Nabrałem powietrza do płuc, nie chcąc zobaczyć nic, co mogłoby
spowodować , że model by nie przeżył. Podszedłem do umywalki, kątem oka
zauważając, ze Milo siedzi na parapecie, a blondyn opiera się o ścianę,
naprzeciwko niego. Odkręciłem wodę, a oni zamilkli. Czułem jak mi się
przyglądają. Nie podobało mi się to, w żadnym wypadku. Niestety sam się o
to prosiłem.
-
Nagle postanowiłeś wymieć wodę ? – Milo odezwał się niezbyt przyjemnie,
co szczerze mówiąc nie spodobało mi się. W końcu nie miał prawa się tak
do mnie odnosić. Nic mu nie zrobiłem. Nalałem kubek wody i zacząłem myć
pędzle.
-
Tak, to publiczna łazienka, jeśli się nie mylę. Każdy może z niej
korzystać. – odparłem tym samym nieprzyjemnym tonem,nawet na niego nie
patrząc.
- Uuu, Milo nie mówiłeś, że masz taki charakterek w grupie. – blondyn odezwał się, wypuszczając dym z ust.
- Jakoś zapomniałem. – jeszcze chwila, a mu przyłożę.
- O wielu rzeczach zapominasz, szczególnie o odbieraniu telefonu . – zauważyłem, zaciskając zęby ze złości.
- Może odbieram tylko te ważne ? – Czy on chce mnie wyprowadzić z równowagi? Bo jeśli tak, to świetnie mu się to udaje.
-
Jesteś idiotą. – spojrzałem na niego,zakręcając wodę. Jego spojrzenie
było tak dla mnie odległe, niedostępne. Nie chciałem tego, pragnąłem
znów spojrzeć w stal oczu, które tak bardzo mnie pochłaniały. – Mogłeś
chociaż napisać, ze żyjesz, głupie „Wszystko w porządku.”
-
Wszystko w porządku, jak widać. – wzruszył ramionami , strzepując
popiół z papierosa. Kenny stał patrząc to na mnie, to na Milo.
Ewidentnie nie wiedział co się dzieje. Jego brwi unosiły się w
zdziwieniu, przyglądał się nam zaskoczony, widocznie uznając , że nie
będzie się wtrącał. Bądź co bądź nasza rozmowa nie była na poziomie
nauczyciel –uczeń.
- Gdzie Twój samochód? – zapytałem,przypominając sobie, że nie zauważyłem go na parkingu.
- Rozbiłem. – odparł jak gdyby nigdy nic.Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu.
- Że co zrobiłeś ?! Mówiłem żebyś nie jechał! Prosiłem Cię ! – krzyknąłem, nie wierząc w to co właśnie usłyszałem. Ten idiota widocznie niczym się nie przejmował.
-
Daj spokój. W ogóle, co Cię to obchodzi co ?– zapytał, a ja poczułem
się malutki pod tym lodowatym wzrokiem. – To nie Twoja sprawa. Jesteś
tylko moim uczniem. – Może jestem głupi, może czasami sam siebie nie
rozumiem i robię rzeczy , o które sam bym siebie nie podejrzewał. Ale
mam też uczucia, a te uczucia odzywają się w najmniej odpowiednich
momentach. Słowa przez niego wypowiedziane zabolały. Jednak nie chcąc,
aby cokolwiek zauważył,spojrzałem wprost w jego tęczówki, kręcąc głową.
-
Pierdol się Milo. – zabrałem rzeczy i odwróciłem się na pięcie,
wychodząc z łazienki. Nim zamknąłem drzwi usłyszałem jeszcze słowa pełne
zdziwienia.
- Co to do cholery było?
- Nic. – Tak, Milo nic. Nic nie jest już ważne. Wszedłem do sali i zrobiłem to, co ostatnio. Spakowałem swoje rzeczy i nie żegnając się z nikim, wyszedłem ze szkoły. Chyba stanie się to moim nowym nawykiem. Uciekłem ? Możliwe.
Poszedłem
do Central Parku. Jedyne o czym marzyłem to pobyć chwilę sam. Z dala od
całego zgiełku i hałasu. Pragnąłem znaleźć miejsce , w którym czułbym
się jak w miejscu stworzonym tylko dla mnie.Szedłem ścieżką, mijając
licznych przechodniów. Był początek kwietnia, a słońce świeciło jak
oszalałe. Zdjąłem cienką bluzę z kapturem, pozostając jedynie w
podkoszulce. Wyjąłem z torby ipoda i włączyłem muzykę . Lubiłem uczucie
kiedy byłem sam i mogłem całkowicie poświęcić się muzyce. Wsłuchiwałem
się wtedy w każdą nutę, w każde słowo. Analizowałem tekst i jego sens.
Zatracałem się w melodii, będąc jakby w letargu. Tak było i tym razem .
Ze słuchawek wydobywał się rockowy głos wokalisty Three Days Grace , a
ja zatracałem się w nim, idąc w nieznane.
Pain, without love
Pain, I can't get enough
Pain, I like it rough
'Cause I'd rather feel pain than nothing at all
You're sick of feeling numb
You're not the only one
I'll take you by the hand
And I'll show you a world that you can understand
This life is filled with hurt
When happiness doesn't work
Trust me and take my hand
When the lights go out you will understand
Zszedłem ze ścieżki, zauważając wysokie drzewo, przysłonięte żywopłotem.
Obszedłem sporych rozmiarów krzak, aby znaleźć się bliżej. Ku mojemu
zdziwieniu do gałęzi przywiązana była prowizoryczna huśtawka,zrobiona z
dużej opony. Podszedłem do niej i niepewnie pociągnąłem za linę,chcąc
sprawdzić , czy nie sparciała. Zadowolony z mocnej liny,
podskoczyłem,usadawiając się na wielkim kole. Torbę
rzuciłem pod huśtawkę, mając tylko nadzieję, że jej nie zapomnę.
Rozbujałem linę,ciesząc się jak małe dziecko, które wpuszczono na plac
zabaw. Odetchnąłem świeżym powietrzem. Wokół mnie nie było nikogo oprócz
drzewa, żywopłotu i huśtawki. Nie
mam pojęcia jak to miejsce uchowało się przed ciekawskimi dzieciakami.
Jednak teraz nie zamierzałem się nad tym zastanawiać. Czułem , że
znalazłem miejsce, które było dla mnie odpowiednie.
** *
-
Nath ! Daren przyszedł ! – usłyszałem głos mojej mamy, która zawołała
mnie z dołu. Nie byłem w szkolę od dwóch dni, nie chciało mi się tam
iść, musiałem odpocząć od wszystkiego. Napisałem Elly , że jestem chory i
mnie nie będzie parę dni, a Darenowi dałem znać , że nie nigdzie się
nie ruszam. Wstałem z łóżka, byłem w samych bokserkach i koszulce. Nawet
nie chciało mi się przebierać. Otworzyłem drzwi i odkrzyknąłem.
-
Właź na górę! – zamknąłem drzwi i ponownie położyłem się na łóżku,
wgapiając wzrok w telewizor. Właśnie leciała powtórka Idola, która mnie
nieco wciągnęła. W końcu jeśli nie ma się co robić, to wszystko może być
ciekawe. Drzwi do pokoju uchyliły się , a w nich zobaczyłem czarną
czuprynę.
- Hejo. Ależ jesteś choooory, aż Ci z nosa cieknie. – przyjaciel zaśmiał się,rzucając się na łóżko obok mnie. – Nie ładnie tak okłamywać dziewczynę.
- Oj daj spokój, muszę od nich wszystkich odpocząć. – odparłem, słuchając kolejnej dziewczyny, która przyszła na casting, muszę przyznać, że miała całkiem ciekawy głos.
- A ode mnie nie ? – zapytał, a ja spojrzałem na niego przelotnie.
- Od Ciebie nigdy. – kątem oka zobaczyłem jak uśmiecha się szeroko. Oj Daren, Daren...
- To co się stało ? – zapytał w końcu,wzruszyłem ramionami, zginając nogę w kolanie.
- A co miało się stać?- odparłem pytaniem napytanie.
- Nathaniel. Błagam, znam Cię lepiej, niż Ty sam siebie.
-
Milo, ma mnie w dupie. – powiedziałem pokrótce, nie chcąc dłużej
przekomarzać się z przyjacielem. W końcu miał rację,on znał mnie
najlepiej i nie widziałem sensu w tym, aby wmawiać mu , ze nic się nie
stało. Westchnął opadając na poduszki . – Rozbił samochód idiota i
zrobił ze mnie kretyna przy modelu, tym który nam pozował.
- Nie wiem czy wiesz, ale pytał się wtedy gdzie Cię wywiało... i był wkurzony. - wkurzony, też mi coś, a ja niby nie byłem?!
-
Pfff. Sam zaczął. Mógł nie być dla mnie taki niemiły. – Rzuciłem
pilotem, trafiając w kołdrę , obok moich stóp. Dziewczyna,która
śpiewała, ku mojemu zadowoleniu , przeszła dalej.
-
Nath. Ale to Ty go wtedy wyjebałeś z domu.Wiesz, to nie jest miłe,
jeśli się do kogoś dobierasz, a ten ktoś Cię odpycha,po czym każe
spadać.
- Nie kazałem mu spadać ! – zaprzeczyłem, bawiąc się rąbkiem koszulki.
-
Jezu, chyba nie sądzisz, że chciał od Ciebie usłyszeć to, co usłyszał.
Chyba wolałby coś w rodzaju „Proszę, zostań.” Nie sądzisz?
-
Nie będę go o nic prosił, poza tym to skończony temat. Nie zamierzam
się za nim uganiać. Ja mam dziewczynę, a dla niego jestem tylko
„uczniem” ,jak to sam oznajmił. Więc koniec. Nathaniel powraca i nie
zamierza się przejmować takimi idiotami. – widząc , że Daren chce coś
powiedzieć, przerwałem mu. – I koniec tematu. Cicho bądź i oglądaj ze
mną.– zamknął usta, jedynie wzdychając cierpiętniczo. Po czym rzucił we
mnie jaśkiem i pogrążył się w oglądaniu show. Tak, właśnie za to go
kocham.
Kenny
Kenny

________________________________________
TDG - Pain
http://www.youtube.com/watch?v=Ud4HuAzHEUc&ob=av2e
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz