środa, 4 września 2013

13.L'enseignement

  Hej robaczki moje kochane ! Jesteście niesamowici! Mimo , że tak długo nie pisałam, Wy nadal mnie dopingujecie i mobilizujecie do kontynuowania, za co jestem bardzo wdzięczna! Bez Was na pewno byłoby mi ciężej. Dziękuję , że ze mną jesteście. ; )
   Zmieniłam pewną rzecz, zaczęłam myśli Natha pisać kursywą, tak wydaje mi się, że jest czytelniej.
  rosalyn - Witam Cię serdecznie, cieszę się, ze opowiadanie Ci się podoba. Jeśli chodzi o poprzednie, to po prostu trochę się w nim zgubiłam, dlatego to może wydawać się ciekawsze. Na pewno jest bardziej przemyślane ; ).
   Koi. - co do dramatów i "M jak Miłość" , to ostatnio był aż nad dramat, w końcu Hanka i jej pudło ; p .
   Luana - szkoda , że zabierzesz się tylko za czytanie Adommy, a nie pisanie, no ale mam nadzieję, ze pojawią się jeszcze jakieś dorbre blogi o tej tematyce, bo jak na razie jest ich mało ^^.
   Geass214 - w Uraboku mi osobiście bardziej podoba sie Zess, do którego pałam miłością <3 Ale do opowiadania bardziej pasował wygląd Takashiro ; p
   Bushido - Witaj, cieszę się , że wpadłaś i przeczytałaś opowiadanie ; ). Co do szkoły plastycznej, to rozumiem, że jeśli nie zmienisz liceum, będziesz miała sześć lat plastyka ? Moim zdaniem to trochę uciążliwe, ja po liceum ,gdzie byłam w klasie o profilu plastycznym, miałam dosyć. Mimo , że nie robiliśmy w nim dużo, to i tak mi się to przejadło. Może też dlatego , że w szkołach , w okresie przed studiami jest inaczej , niż w prawdziwych artystycznych. Teraz np. chodzę do prywatnej i jestem zadowolona mimo, że mam sto razy więcej materiału niż w liceum ; p. Będą mieli przegląd, a co do wychodzenia, to Nath ma to gdzieś, a że Milo ma takie, a nie inne podejście, to nie są wyciągane żadne konsekwencję. U mnie np. możesz powiedzieć , że wychodzisz wcześniej, albo oddać same szkice i nic Ci nie zrobią, bo to Twoja decyzja. Tak samo np. jak mamy 5 i pół godziny malarstwa i rysunku, to możemy dobie przyjść na godzinę tylko, jeśli się wyrobimy, to nie ma sprawy ; p. Teraz to ja się rozpisałam xD.
   mimi - no i nie będzie foszka, wyrobiłam się ; D
   Witaj andzia 1447 ; ) !

 W rozdziale wspomniany jest nowy bohater, na razie w nim nie występuje, ale to jedynie kwestia kilku rozdziałów. Zdradzę tylko, że jest kimś, kto baaardzo namiesza. Nie chodzi mi o negatywny wpływ n opowiadanie, jest w zupełności pozytywną postacią. Wiec nie, nie jest mordercą ; D. Umieściłam przy nim piosenkę. Musicie sobie wyobrazić, ze on ją śpiewa, dlatego nie oglądajcie video ! Zakazuje Wam ! xD A tak poważnie, to chłopak, który to śpiewa ma przecudowny głos i polecam wszystkie jego covery. Będzie użyczał głosu naszemu bohaterowi, dlatego jeszcze nie raz pojawi się w opowiadaniu ; ).
Chyba za dużo mówię, ehh musiałam się nagadać, bo dawno się z Wami nie "widziałam". Pamiętajcie, że Was uwielbiam i pamiętam o Was ! A tymczasem zapraszam do czytania ! ; )
 P.S. mam nowego laptopa, wiec koniec z problemami z ładowarką ; p

_________________________________________
   Kiedy usnąłem w jego ramionach, poczułem ciepło, którego dotąd nie znałem. Ogarnęło mnie bezpieczeństwo i pewnego rodzaju zaufanie. Obecność drugiego ciała, w takiej sytuacji, była mi potrzebna. Rozluźniłem się i w dobrym nastroju przespałem całą noc. Rano poczułem jak promienie światła przedostają się przez moje powieki, które powoli zacząłem uchylać. Rozbudzałem się powoli, a gdy przeciągnąłem swoje zastałe ciało, poczułem pustkę. Coś mi nie pasowało, rozejrzałem się i nie zobaczyłem tego, co chciałem zobaczyć. Obok mnie nie było nikogo. Dotknąłem dłonią pościeli, była jeszcze ciepła. Musiałeś wyjść przed chwilą... Wciągnąłem powietrze nosem, czując intensywny zapach perfum. Przymknąłem powieki, a moje myśli ogarnęło pewne szaleństwo, które wydarzyło się w nocy. Nadal nie mogłem w to uwierzyć, jednak dolne partie ciała dawały mi potwierdzenie tego, że nie był to jedynie sen. Nie chciałem zastanawiać się nad tym, co będzie gdy go znowu zobaczę. Co on powie, jak się zachowa i jak zachowam się ja. Czy to była przygoda jednej nocy ? Czy może.. Nie na pewno nie będziemy parą. Przecież to nie byłoby realne. Nie.. nie będę o tym myśleć. Odetchnąłem głęboko i przewróciłem się na bok, aby sięgnąć po telefon. Na wyświetlaczu widniała godzina jedenasta. Był piątek, a skoro był piątek, musiałem powoli zacząć się ogarniać, aby na czternastą być w pracy. Niechętnie wstałem z łóżka i udałem się do łazienki, gdzie rozpocząłem poranną toaletę.

  *  *  *
    - Synku, wyślij maila do firmy , której mieliśmy zrobić reklamę tego nowego soku. Zapytaj się kiedy odkładnie mogą do nas przyjść i uzgodnić pewne szczegóły. - mama weszła do mnie, jak zwykle była zabiegana, a ja, jak zwykle siedziałem za swoim biurkiem. Niczym grzeczna pani sekretarka. - Aha, zapomniałabym. Masz jeszcze to. - położyła przede mną mały stosik papierów. - Wypełnij i daj Barbarze, ona będzie wiedziała co z tym zrobić. - Na sam dźwięk imienia tej dziewczyny, zrobiło mi się nie dobrze. Co prawda, widziałem ją dzisiaj tylko przez chwilę, ale już to mi wystarczyło.
- W porządku. - rodzicielka, z uśmiechem na twarzy, opuściła pomieszczenie, pędząc w tylko sobie znanym kierunku. Nie zdążyłem zajrzeć do laptopa, w celu wysłania maila, gdy drzwi ponownie się otworzyły.
- Nath. Musisz dla mnie coś zrobić. Prześlij te dokumenty do Pana Salli Coena. Jego maila znajdziesz na stronie SalliMusicArt. Tylko zrób mi to koniecznie teraz ! Bardzo pilne! - mój ojciec rzadko kiedy do mnie przychodził z jakąś prośbą, przeważnie robiła to mama. W końcu on miał swoją Barbarę. Dlatego nieco się zdziwiłem na taką prośbę.
- Aaaa... nie może tego zrobić Barbara ? - zapytałem, patrząc na niego spode łba.
- Barbara ma chwilę przerwy, je obiad. Poza tym bardzo mi na tym zleży, a nikomu nie ufam tak, jak Tobie. - powiedział po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Czyli nagle stałem się ważny... w porządku.. Wpisałem w wyszukiwarce SalliMusicArt, po czym wyskoczyły mi liczne strony. Wybrałem pierwszą z nich, z tego co zauważyłem, oficjalną stronę mężczyzny. Po jej wyświetleniu zobaczyłem na ekranie przystojnego chłopaka, w długich, nieco granatowych włosach. Był całkiem ładny, a nawet bardziej niż całkiem. Matkoo od kiedy ja myślę w takich kategoriach, przecież to tylko facet. Skarciłem się w duchu. Nie patrząc na nic, wyszukałem maila i szybko napisałem wiadomość , o którą mnie proszono. Czym prędzej chciałem wyjść z tej strony, niestety moja ciekawość zwyciężyła. Kliknąłem w zakładkę "galeria" i rozpocząłem przegląd jego zdjęć. Z tego co zdążyłem zauważyć, był muzykiem. Widocznie początkującym, bo nigdy o nim nie słyszałem. Moje oczy błądziły po stronie, aż natrafiłem na nagrania piosenek. Włączyłem jedną z nich i poczekałem , aż się naładuje. http://www.youtube.com/watch?v=pZ-afuYQwbY&feature=channel_video_title Po chwili nacisnąłem start, a do moich uszu dobiegł przyjemny dźwięk pianina. Gdy tylko usłyszałem jego głos... Odpłynąłem. Był przecudowny. Prześwietny. Wprost idealny. Nie mogłem uwierzyć, jak ktoś taki, nie zrobił jeszcze światowej kariery. Wpatrywałem się w ekran, jednak nic nie widziałem. Moim sercem zawładnął anielski głos, który przedzierał się, przez wszystkie partie mojego ciała. Trzy idealnie komponujące się covery w jego ustach brzmiały niczym pieśni niebios. Gdy tylko piosenka się wyłączyła, poczułem niemą pustkę, która towarzyszyła mi już dzisiejszego dnia. Jakby coś mi odebrano..
- Nath. Wysłałeś ? - nie zauważyłem nawet, kiedy mój ojciec wszedł. Stał na przeciwko mnie, z miną która wyrażała jedno pytanie, brzmiące "Żyjesz chłopie ?". Potrząsnąłem głową, aby powrócić do świata żywych.
- Tak, tak. Od razu. - odpowiedziałem i zamknąłem stronę muzyka.
- To dobrze, Salli prosił o jak najszybsza odpowiedź. - gdy chciał już wyjść, zawołałem go.
- Tato. Kim on właściwie jest ?
- Kto ? Salli ? - zapytał, a ja pokiwałem głowa. - A nie wiem, jakiś muzyk. Kolejny, który chce się utrzymywać ze sztuki, ale mu to nie wychodzi. - prychną  i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Gdybym mógł to bym go walnął. Ewentualnie udusił, albo kopnął tak, że by oprzytomniał. Nienawidziłem tego w moich rodzicach, oni za nic mieli początkujących artystów. Dla nich każdy powinien być prawnikiem, lekarzem, bądź też pracować w dużej korporacji. Dlatego za wszelką cenę ściągali mnie do firmy. Czasami czułem , że chcą wyprzeć ze mnie każda cząstkę artyzmu.  gdy tak rozmyślałem nad beznadziejnością moich rodziców , drzwi po raz kolejny się otworzyły. Chyba zamotuję zamki.. Gdy ujrzałem Barbarę, przez chwilę miałem myśl wyskoczenia przez okno, jednak powstrzymałem się.
- Cześć. - przywitała się.
- Hej.  - odparłem. Zagłębiłem się w dokumentach, rozpoczynając ich wypełnianie.
- Przeszkadzam ? - ruszyła w moim kierunku, a ja nieco się spiąłem. Jak nic , zamontuję zamki..
- Troszkę. Chciałaś coś?
- W zasadzie nie, ale mogę Ci pomóc. - przysunęła do biurka krzesło, które stało pod ścianą.
- Nie musisz.
- Jezu , nie bój się nie zgwałcę Cię. Chce tylko pomóc. - Nieco zaskoczyło mnie jej zachowanie. Barbara i bezinteresowna pomoc ? Coś mi tu nie grało, jednak nie oponowałem. Chce pomóc, to niech pomaga. Będę miał mniej do roboty.
- Okej, to weź połowę i zacznij wypełniać. - podałem jej połowę dokumentów i powróciłem do wypełnania. Nie odzywaliśmy się do siebie, co wcale mi nie przeszkadzało. Ze zniecierpliwieniem czekałem na koniec pracy, kiedy to będę mógł wrócić do domu i położyć się w swoim łóżku.

 *  *  *

 W poniedziałek, kiedy szedłem do szkoły, złapał mnie mały stres. Nie kontaktowałem się z Milo od naszego ostatniego spotkania, które było nieco... inne, niż w rzeczywistości miało być. W zasadzie, to miało go nie być... Gdy otworzyłem drzwi szkoły, ktoś uwiesił się na mnie od tyłu.
- Aaaaa, w końcu jesteś ! Zaczynałam się martwić. - donośny głos Elly dźwięczał mi w uszach.  - Już wyzdrowiałeś? - zapytała, po czym dała mi buziaka.
- Taaak, tak jakby. - odparłem. Poszliśmy razem na górę. Dziewczyna cały czas o czymś mówiła, a ja jedynie potakiwałem, tak na prawdę wcale jej nie słuchając. Przede mną było spotkanie, którego się obawiałem.
- Hej . - przywitałem się ze wszystkimi, a oni leniwie mi odpowiedzieli. Było przed dziewiątą, co znaczyło , że nawet się nie spóźniłem. Ustawiłem się w moim stałym miejscu. Rozejrzałem się po sali, jednak nigdzie go nie zauważyłem. Elly podeszła do mnie i przytuliła się bez słowa. Objąłem ją machinalnie i ułożyłem swój podbródek na jej głowie.
- Stęskniłam się za Tobą.. tak długo się nie odzywałeś.. - wyszeptała, wczepiając w moje plecy palce.
- Wiem, przepraszam. Po prostu.... byłem chory. - skłamałem.
- Witajcie, przepraszam za małe spóźnienie, samochód mi nawalił. - do sali jak burza wpadł Milo, a ja, gdy go tylko zobaczyłem, spiąłem wszystkie możliwe mięśnie. Gdy jego wzrok skierował się w moim kierunku, wyprostowałem się i lekko chrząknąłem, a Elly odsunęła się ode mnie. W duchu dziękowałem jej za to. Czarnowłosy uniósł nieznacznie brwi i rozłożył się na biurku.
- To ja idę do siebie.. - niebieskowłosa odwróciła się i poczłapała w kierunku swojej sztalugi. Chyba będę musiał z Tobą porozmawiać...
- Słuchajcie, dzisiaj zrobimy trochę inne zajęcia. Nie będzie martwej natury, nie będzie modela, w zasadzie nie będzie nic, oprócz Waszych myśli i odczuć.. - granatowowłosy krążył po sali, a ja obserwowałem każdy jego ruch.Jego subtelną gestykulację i wargi wypowiadające kolejne słowa. Czym dłużej się na niego patrzyłem, tym bardziej za nim tęskniłem. Wiele bym oddał, za chwilę sam na sam. Niestety nie było mi to dane. Gdy moje myśli odpłynęły zbyt daleko, a na poliki wstąpił lekki rumieniec. Poczułem jak ktoś puknął mnie w ramię.
- Nath ! Słyszysz mnie !? - podskoczyłem przestraszony i spojrzałem na koleżankę z klasy, która wyczekiwała mojej odpowiedzi.
- T-tak j-jasne . - odchrząknąłem.
- Chciałam pożyczyć temperówkę.
- A tak.. już Ci daję. - podałem jej przedmiot, czułem na sobie wzrok kilku osób. Chyba zrobiłem z siebie kretyna..A to wszystko przez ślinienie się do nauczyciela.
- No to zabierajcie się do pracy, nie ma na co czekać! - Milo zakończył swój wywód, a ja zorientowałem się, że nic kompletnie nie słyszałem. Podrapałem się po głowie i odebrałem temperówkę, którą Marry mi oddała. Wszyscy zabrali się do pracy, a ja jak kretyn stałem i nie wiedziałem co mam robić. Spojrzałem na Milo, jednak on skrzętnie mnie olewał. Westchnąłem i włączyłem muzykę w ipodzie. Kurwa jak zaraz się nie dowiem co mam robić, to zwariuje. Po raz kolejny spojrzałem na Milo, niestety on w tym samym czasie spojrzał na mnie. Mówię niestety, bo jego wzrok przeszył mnie na wskroś. Zimny i niedostępny. Nie wiedzieć czemu nagle zrobiło mi się strasznie głupio i spuściłem wzrok, nie chcąc z nim walczyć. O co mu do cholery chodzi.. Odczekałem dziesięć minut i dyskretnie podszedłem do Elly. Taaa dyskretnie jak cholera.. przebiegłem przez całą salę, po drodze prawie się przewracając.
- Hej. - powiedziałem jak najciszej. - Możesz mi powiedzieć co robimy ? Bo nieco nie słuchałem.. - powiedziałem robiąc minę zbitego psa.
- Ehh. Jak zawsze nikogo nie słuchasz. - westchnęła i przewróciła oczami. - Ok. Musimy namalować, bądź narysować coś, obojętnie co, czy to abstrakcja czy postać, co ukazuję stan, w którym teraz się znajdujesz. No wiesz, ja na przykład postaram się odzwierciedlić moją żywiołową naturę i wyluzowanie , poprzez użyciu wielu jaskrawych barw. - tłumaczyła , mieszając ze sobą farby.
- Hmm, ok, rozumiem. Dzięki, jesteś kochana. - powiedziałem, po czym wróciłem na swoje miejsce.
Wbrew pozorom to zadanie nie było wcale takie łatwe. Jak mogłem odzwierciedlić na papierze swój wewnętrzny stan, skoro sam nie wiedziałem jak się w tej chwili czuje ? Byłem na niepewnym gruncie i znalazłem się w sytuacji, która była dla mnie dość problemowa. To było pewne. Miałem dziewczynę, której nie kochałem miłością partnerską. Przespałem się z chłopakiem. Moi rodzice mieli mnie w dupie, a ich sekretarka mnie molestowała. No okej, może przesadziłem z tym molestowaniem, ale coś jej po głowie chodziło, a czasami przerzucało się na ręce. Moje życie pełne było znaków zapytania. Nie wiedziałem czy cokolwiek mi się uda i czy warto robić w życiu to, co teraz robię. Miałem Darrena, tak.. Jedyna zaufana mi osoba. Jednak mimo to czułem się bardzo rozdarty. Rozdarty przez wszystkich i wszystko co mnie otacza. W mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Wziąłem do ręki pędzle i farby. Zacząłem malować coś, co miało odzwierciedlić mnie. Ale kim ja w zasadzie byłem ?
  *  *  *
  - Kończycie już? Za pół godziny kończymy zajęcia.. - usłyszałem głos Milo. Nawet nie zauważyłem jak czas mi zleciał, nie zrobiłem żadnej przerwy, po prostu zatraciłem się w malowaniu obrazu, który prawie już skończyłem. Oddaliłem się trochę, aby ujrzeć, co namalowałem. W samym środku widniała moja postać, ze związanymi ustami i w połowie zasłoniętą przez grzywkę twarzą. Wokół mojej postaci przewijały się inne , które miały związek z moim życiem. Nie rysowałem ich twarzy, starałem się odwzorować charakterystyczne cechy , poprzez dodanie pewnym elementów. Po lewej stronie znajdowała się para ludzi, odwrócona plecami do widza, co miało symbolizować moich rodziców. Niedaleko ich pewna kobieta obnażała swoje wdzięki, tak... nie mogło zabraknąć Barbary. Kolejną osobą, którą umieściłem był chłopak, którego dłonie pokazywały serce, miał symbolizować Darena. Elly namalowałem jako postać dziewczyny, która plecami opiera się o , miało by się wydawać swojego chłopaka, niestety w miejscu jego widnieje pustka. Niedaleko Elly namalowałem staruszkę z ciastem. A ostatnią osobą był On... Nie mogłem się powstrzymać... Musiałem go tu umieścić. Nawet jeśli tego nie chciałem, jeśli on tego nie chciał, wszedł w część mojego życia. Umiejscowiłem go z boku, stał tyłem i miał lekko widoczny profil twarzy. Na głowie zarysowałem delikatnie coś, na wzór korony. Starałem się, aby wyglądał niedostępnie, tajemniczo i książęco. Tak, był moim prywatnym księciem. Całość otaczało czarne tło, które dobrze komponowało się z postaciami.
- W porządku, zaczynam sprawdzać. Zwykle odwracamy sztalugi, jednak dzisiaj, wolałabym porozmawiać z każdym indywidualne. Wiem, że jeśli podeszliście do tego tematu poważnie, nie każdy chciałby się dzielić sobą ze wszystkimi . Dlatego zacznę sprawdzać od Ciebie. - tu wskazał na dziewczynę , stojącą na przeciwko mnie. - Reszta jeśli ma coś jeszcze do skończenia, to kończy. - Usiadłem na skrzyni ze zrezygnowaniem, z tego wychodziło , ze byłem ostatni. Włączyłem muzykę i czekałem na swoją kolej. Milo na całe szczęście nie ociągał się. Wysłuchiwał wyjaśnień, dawał parę wskazówek i szedł dalej. Gdy doszedł do Elly, jedynie przyjrzał się jej obrazowi, wysłuchał kilku jej słów wyjaśnienia, po czym wstawił ocenę i odszedł. Czas mi się dłużył, a palce zaczęły bolec od stukania nimi o drewnianą skrzynie. Gdy do sprawdzenia zostały już tylko trzy osoby, wraz ze mną, Milo odwrócił się w stronę środka sali.
- Ci, których oceniłem, jeśli chcą, mogą już iść. - ponowił sprawdzanie prac. Uczniowie zaczęli się zbierać. Dwie osoby.. Jedna osoba.. Sala prawie opustoszała. Elly, już spakowana, stanęła na przeciwko mnie.
- Nath, poczekać na Ciebie ? - mimochodem spojrzałem w stronę Milo, na całe moje nieszczęście, on też się na mnie spojrzał. Czy to jakiś tani dramat do cholery ?! Dlaczego on się musi gapić na mnie zawsze wtedy, kiedy ja się na niego patrzę !?
- Nie.. nie musisz. Ja i tak muszę jeszcze gdzieś iść.. - skłamałem jak zwykle. Jestem draniem.
- Yhm. W porządku. - niebieskowłosa pokiwała głową i po krótkim "To cześć" ulotniła się z pomieszczenia.
- Bardzo mi się podoba Twoja kompozycja. Nieco chaotyczna, ale całkiem sprawna.Troszkę drażni mnie dobór kolorów, ale tylko dlatego , że ich nie lubię. Ale ogólnie, to jest bardzo fajnie. - Mary szczerzyła się do Milo, niczym koń, widząc cukier. Przewróciłem oczami i udawałem wielkie zainteresowanie swoimi paznokciami. Gdy już skończył ją oceniać, podszedł do mnie.
- Ostatnia praca. Co my tu mamy. Widzę, że wiele rzeczy dzieje się w Twojej głowie. Jesteś rozdarty, czyż nie ? - jego stalowe tęczówki , toczyły walkę z moimi , które w takim starciu, nie miały żadnych szans. Przełknąłem ślinę, starając się, aby nie było tego słychać, gdyż w pomieszczeniu zapanowała cisza. Jedynie Mary, od czasu do czasu, czymś zaszeleściła. Swoją drogą, mogłaby się pakować nieco szybciej.
- Tak, dobrze uważasz.. - powiedziałem cicho.
- Słucham ? Co mówiłeś ? - Czy on się ze mną drażni ? Zaraz mu przyjebie, no jak w mordę strzelił. kopnę go w ten zgrabny tyłek tak, że przez miesiąc z łózka nie wyjdzie.
-
Mówiłem, że masz rację, jestem rozdarty. - powiedziałem, cedząc każde słowo. Niech ona idzie, błagam , niech ona idzie.
-
Rozumiem, ze postać w samym centrum  to Ty, a wokół Ciebie krążą osoby, które zaprzątają Twoją głowę. Czy mógłbyś mi ich przybliżyć? - Koleżanka nadal skrupulatnie się pakowała, mimo że Milo stał przy mnie dopiero chwilę, mi wydawało się, że minęło co najmniej z dziesięć minut. Do tego cała jego prowokacja doprowadzała mnie do szału i ten nikły uśmieszek. Gdybym mógł to bym mu go zdjął z tej pięknej twarzy. Westchnąłem i czując , ze dziewczyna nie wyjdzie tak szybko wskazałem pierwszą osobę.
- To Daren. Najlepszy przyjaciel, który jest zawsze ze mną, w każdej chwili i kocha mnie miłością bezgraniczną, tak jak i ja kocham jego. Dlatego pozwoliłem sobie na gest serca, który pokazuje. ..- mówiłem jak najwolniej, na całe szczęście, kątem oka widziałem, że blondynka kończy się pakować.
- To moja babcia.. - wskazałem na staruszkę z ciastem. - Namalowałem ją z ciastem, taki symbol, który zawsze mi się z nią kojarzy... Nie namalowałem żadnej twarzy , gdyż uważam to za niepotrzebne. Nie chciałem tu tak dobitnie ujawniać tych postaci... Tutaj .. - wskazałem na parę, odwróconą tyłem. - są moimi rodzice. Są tutaj, bo.. są moimi rodzicami.
- A kim jest ta postać ? - Milo nieoczekiwanie mi przerwał, wskazując postać księcia.Wiedziałem, ze domyśla się przesłania i zrobił to specjalnie, jednak nie wiedziałem , po co to wszystko robi. Chce mnie dręczyć ? Lubi patrzeć jak się spalam ? Przecież wie doskonale , że nie lubię mówić o swoim życiu prywatnym, przy obcych dla mnie osobach. Spojrzałem na niego spod opadającej grzywki, a mój wzrok gdyby mógł zabijać, to on zdecydowanie byłby już trupem.
- To ja będę się zbierać. Cześć Wam ! - O matko ! Chyba Mój Anioł Stróż istnieje !
- Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie, nadal mierząc się wzrokiem.Mary wyszła, zostawiając nas samych. Poczułem, jak kładzie rękę na moim kolanie.
- Stawiasz colę. - uśmiechną się zadziornie. Strząsnąłem ją, nie dając się oczarować jego wdziękom.
- Wal się. Co to w ogóle było ?! - zapytałem, unosząc się nieco .
- Ale o co Ci chodzi ?
- O chuj, kurwa. Po co mnie wypytujesz przy niej o takie rzeczy ?! Domyślasz się kim jest ta osoba i po cholerę mnie dręczysz !? - krzyknąłem na niego, zeskakując ze skrzyni, na której siedziałem. Zacisnąłem dłonie w pieści i stanąłem na przeciw niego. Z boku na pewno wyglądało to komicznie. Na nieszczęście nie stałem z boku.
- Nie przeklinaj i nie krzy...
- Nie mów mi co mam robić ! Jak będę kurwa chciał klnąć to i będ..- moje krzyki przerwało nagłe zniewolenie moich warg, które Milo złączył ze swoimi. Westchnąłem mimo woli czując jego chłodne usta. Moje ciało przeszedł znany mi już dreszcz. Nie pogłębiał pocałunku, trwaliśmy w nim chwilę, po czym lekkim cmoknięciem oderwał się ode mnie, jednak nie oddalił się zbytnio. Jego zapach ponownie owładnął moje zmysły. Nie mogłem poradzić nic na to, że mimo , że go nie znosiłem, to go uwielbiałem...
- Czy to jedyny sposób, żebyś chociaż na chwilę się przymknął.. ? - zapytał cicho, łączą nasze czoła i zakładając mi włosy za ucho. Spuściłem wzrok. Kiedy stał tak blisko, czułem się przy nim malutki.
- Po czwartku... nie odzywałeś się do mnie... - wyprostował się, a ja wtuliłem głowę w jego tors. Cholera, brakowało mi Ciebie.
-
Tak, wiem. Przepraszam.
- Myślałem , że.. przespałeś się ze mną i po prostu.. - szeptałem, aby nikt nas nie usłyszał. W końcu, gdyby ktoś dowiedział się o tym, ze z nim spałem, chyba umarłbym ze wstydu.
- Nie wykorzystałem Cię Nath. - przerwał i mocniej mnie przytulił . - Po prostu, to wszystko jest skomplikowane.
- Heh. Mi to mówisz.. - zapadła cisza, podczas której jedynie się w siebie wtulaliśmy, słuchając własnych oddechów. Po chwili jednak, usłyszałem na sobą jego rozbawiony głos.
- A więc jestem Twoim księciem? - odsunąłem się od niego i spojrzałem w roześmianą twarz. Pacnąłem go otwartą ręką w ramie.
- Wal się... cholerny Książę. - nie mogąc się opanować, cmoknąłem go w usta, a on bezczelnie nie dał mi się od siebie oderwać, pogłębiając pocałunek. Uwielbiam jego zimne wargi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz